Młodzi potrafią słuchać staruszków
- Wciąż widzę ten tłum w panicznej ucieczce, jak biegną ranni, kulawi, w piżamach i w kapciach – wspomina Irena Tyman-Baranowska, 88-letnia łączniczka AK z Wilna, której z powagą słucha młodzież w sali Bursy nr 1 w Łomży. - Oficerowie i żołnierze polscy uciekali z wileńskich szpitali, bo zdawali sobie sprawę, co ich czeka, gdy wejdzie Armia Czerwona. Mój ojciec został aresztowany przez Rosjan i wywieziony do Workuty, na północ od koła podbiegunowego. I nigdy nie wrócił...
Z czarnego kiru udrapowane stare drzewo, lecz z żałobnych konarów wyrastają zielone gałązki. Biało-czerwona szarfa przerzucona wśród liści. Prosta i wymowna symbolika życia, które przetrwało właśnie za cenę życia. „Rozszumiały się wierzby płaczące... Śmierć kosi niby łan, lecz my nie znamy, co to lęk” - śpiewają onieśmieleni wychowankowie Bursy nr 1 wespół z tymi, którzy dziećmi byli 70 lat temu. Dziećmi, które mają dziś siwe włosy... Wśród nich ks. bp Tadeusz Zawistowski, Józef Poteraj - uniknął wywózki dlatego, że w niedzielę 22 czerwca 1941 r. wybuchła wojna niemiecko-bolszewicka, a miał być w niedzielnym transporcie - i Ryszard Pokropowicz, autor wspomnień „50 lat Sybiru”.
- 17 września tak nas „wyzwoliła” Armia Czerwona, że 10 lutego 1940 r. do naszego domu w Elżbiecinie zabębnili sołdaci, a potem babcię, mamę i nas pięcioro rodzeństwa powieźli aż do Archangielska – opowiadał z przejęciem Ryszar Pokropowicz, który miał wtedy 11 lat. - Na jednej ze stacji, kiedy pociąg stanął, mama dała mi pieniądze, żebym kupił bochenek chleba. Jak wróciłem, pociągu nie ma. Tułałem się po domach dziecka w Rosji od Omska do Tobolska pod nazwiskiem Patyszew, bo mojego nigdzie nie było... Miałem 13 lat i pracowałem po 12 godzin przy tokarce, jak nie przyszedł zmiennik, to go zastępowałem i mdlałem przy maszynie...
Kilkoro seniorów z łzami w oczach słucha, jak młodzież powraca do wspomnień, które są częścią ich losu. Jak sowieci po napaści 17 września 1939 r. aresztowali walczących przeciw „czerwonej zarazie” w obronie Ojczyzny w 1920 i w 1939 r. Jak zlikwidowali święta państwowe i kościelne II Reczpospolitej, a Polakom zakazali robienia zapasów żywności. Jak wywozili w siarczyste mrozy na Syberię, tak że niemowlęta zamarzały na rękach matek. Jak dorośli w kazachskich stepach marzyli o kromce chleba i powrocie do kraju. Pan Ryszard do rodzinnego Elżbiecina wrócił dopiero po pół wieku...
Młodzi na przyjęcie seniorów przygotowali się wzorowo. Eleganccy i skupieni słuchali zarówno swoich rówieśników, jak i staruszków. Niektórzy poświęcili sporo czasu przez dwa tygodnie po dwie, trzy godziny, aby przygotować ten wieczór wspomnień. Są to mieszkanki i mieszkańcy Bursy nr 1: Agnieszka Wróblewska, Magdalena Siemińska i Monika Kiełczewska z III LO, Aleksandra Szpada (IV LO), Marta Kosakowska (Technikum Weterynaryjne), Agata Wojciechowska (Technikum Ekonomiczne), Jarosław Samborski (ZSMiO), Łukasz Skrodzki (Liceum Plastyczne), Michał Śmiarowski (II LO) i Damian Skrodzki (Liceum Ekonomiczne). Pomogli im w przygotowaniach pracownicy Bursy nr 1: Małgorzata Wolińska, która akompaniowała na pianinie, i wykonawczynie dekoracji i kompozycji kwiatowych: Jolanta Lubak, Ewa Gąsiorowska, Barbara Szrajber, Aneta Korytkowska i Dorota Nagórska. Autorką scenariusza i prowadzącą całość była Urszula Przesław. Z bogatych i starannie uporządkowanych archiwów domowych wybrała zdjęcia i dokumenty na rocznicową wystawę, bo jej dziadek Michał Dziekoński był żołnierzem 33 Pułku Piechoty, jego siostra Jadwiga – łączniczką AK, a druga Helena – wywieziona...
- Nie miejmy kompleksów w organizacji przeżyć patriotycznych – chwalił młodych i starszych ks. bp senior Tadeusz Zawistowski. - Mówiąc prostym językiem, to w czym uczestniczymy jest wyznaniem, że każdy z nas jest człowiekiem i chrześcijaninem, że bliskie są nam wolność i suwerenność Polski, że hołd należy się naszym bohaterom i męczennikom...
Tekst: Mirosław R. Derewońko
Zdjęcia: Jolanta Lubak