Perfect jak wino i rock.... z wiekiem smakuje coraz bardziej
Deszczowa pogoda pokrzyżowała szyki organizatorom Łomża Beer Festival, ale deszcz i zimno nie były w stanie powstrzymać mieszkańców Łomży przed przyjściem na „muszlę” gdy na wielkiej scenie piwnego Festiwalu wystąpić miał zespół Perfect. Legenda polskiego rocka nie zawiodła tysięcy zebranych widzów. Energiczny koncert wypełniły przeboje które kształtowały oblicze polskiego rocka lat 80 i 90 XX wieku i pierwszej dekady XXI wieku. Przed koncertem z wokalistą legendarnej grupy przez chwilę porozmawiał Mirosław R. Derewońko.
Zespół, który nagrywa i koncertuje od początku lat 80-tych ubiegłego stulecia na swoim koncie ma wiele przebojów, które głęboko utkwiły w pamięci nie tylko rówieśnikom muzyków – czyli dzisiejszym pięćdziesięciolatkom - ale także wszystkim następnym pokoleniom. „Autobiografia”, „Chcemy być sobą”, „Nie mogę Ci wiele dać” czy „Ale w koło jest wesoło” z wokalistą zespołu Grzegorzem Markowskim (56 lat) w sobotni wieczór w Łomży śpiewało tysiące gardeł. Zarówno Markowski jak i pozostali muzycy zespołu: Jacek Krzaklewski – gitara, Dariusz Kozakiewicz – gitara, Piotr Szkudelski - instrumenty perkusyjne, i Piotr Urbanek - gitara basowa, po raz kolejny udowodnili, że mocne uderzenie nie jest domena młodych, a polski rock – przynajmniej dopóki będzie na scenie Perfect – nie jest rodzajem muzyki, która odchodzi do historii.
Co istotne słowa piosenek zespołu, nawet tych nagrywanych na początku lat 80-tych, mimo zmiany sytuacji politycznej, i likwidacji instytucji cenzorskiej, ciągle pozostają aktualne.
***
Mirosław R. Derewońko: - Jeśli musimy krótko rozmawiać, to porozmawiajmy o pogodzie. Trochę zimno przed koncertem?
Grzegorz Markowski: - Niestety, pogoda dzisiaj pod psem! Ale tego, co się nazywa aurą, nie można zaplanować. Nawet w Łomży. Szkoda, że do tego jeszcze pada, bo marnuje się trud organizacyjny tylu ludzi... Ale z okien hotelu widzę, że jest dużo dzieci i młodzieży. Nie są za ciepło ubrani. To niedobrze.
MRD: - Martwi się Pan o swoich słuchaczy...?
Grzegorz Markowski: - Boję się i o zdrowie swoje, i o zdrowie słuchaczy. Trochę pochorowałem tej zimy i nikomu nie życzę kłopotów z gardłem. To delikatny instrument. Mówienie jest jak śpiewanie – ma się opuchnięte struny głosowe.
MRD: - Pańskie gardło jest wyjątkowo cenne. Ile macie lat praktyki wokalnej?
Grzegorz Markowski: - Ja mam lat 56, a gardło też już nie takie młode – 36 lat śpiewamy razem.
MRD: - Które utwory Perfectu najchętniej?
Grzegorz Markowski: - Wszystkie ballady, ale szczególnie „Nieme kino”, „Niewiele Ci mogę dać” i „Niepokonani”. Właśnie te utwory są mi najbliższe. Trzeba się modlić tymi piosenkami...
MRD: - ...?
Grzegorz Markowski: - Jest takie powiedzenie, że muzycy się modlą dźwiękami.
MRD: - Rozmawiamy na tydzień przed głównymi uroczystościami 1000-lecia chrześcijaństwa w Łomży i na Ziemi Łomżyńskiej. Jaką rolę w Pańskim życiu odgrywa wiara?
Grzegorz Markowski: - To piękna rocznica. Wiara zajmuje w moim życiu ważne miejsce. A do tego także w życiu mojego starszego i dwóch młodszych braci. Wszyscy czterej byliśmy ministrantami w Józefowie koło Warszawy, a młodszy Rafał został księdzem. To dobrzy i szlachetni ludzie. Zresztą w tradycji polskiej ugruntowało się przekonanie, że jesteśmy chrześcijanami i Polakami.
MRD: - Pan jest ponadto ojcem bardzo utalentowanej wokalnie Patrycji Markowskiej.
Grzegorz Markowski: - Dziękuję za uznanie i pochwałę. Faktycznie Patrycja poszła w moje ślady. Uważam, że mogła wybrać jakiś spokojniejszy zawód, ale cóż – taki wybrała...
MRD: - Życzę powodzenia i tacie, i córce. Dziękuję za rozmowę.