Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Trudny kluczyk do WALIZKI

Pierwszy, pracowity dla artystów i pełen wrażeń dla widzów dzień WALIZKI już za nami. Szczęśliwie teatralny Pegaz, widniejący od lat w logo festiwalu, nie uległ kaprysom aury i pofrunął – od razu, oby nie za wcześnie – wysoko, jeśli nawet nie trochę wyżej. To zresztą niedawno zapowiadaliśmy: zarówno pod względem różnorodnej, poruszającej estetyki spektakli, jak i uniwersalnej tematyki, adresowanej do wnuków i dziadków. W konkursie XXII Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego WALIZKA było bowiem i o zabawnych klaunach, i o poszukującym tożsamości stworzeniu nie z tej ziemi, i o genialnym wariacie. Swoistą klamrę poza konkursem stworzył z kolei na Starym Rynku w Łomży Teatr Akt z Warszawy, w spektaklu którego było wszystkiego tego, co pokazały inne teatry w konkursie, po trochu. Ależ w jak odmiennej konwencji!

Zatem zacznijmy od początku dnia pierwszego. Na pierwszy ogień po inauguracji poszedł Olsztyński Teatr Lalek, który opowiedział w żartobliwych scenach nie tylko dla kilkuletnich widzów o ludziach zamkniętych w swoich - dosłownie – drewnianych skrzyniach, które warto otworzyć, aby doświadczyć dobra i przyjaźni. Bo tak to wyglądało na scenie, że Klimek (w tej sympatycznej i „ciepłej” roli Agnieszka Harasimowicz) spiera się wprawdzie z ciut złośliwym Dezyderiuszem (Jarek Cupriak), ale nie na tyle boleśnie, żeby ich dojrzewanie do przyjaźni zdołał zakłócić Dobosz (oczywiście z wrzaskliwym bębnem – Roman Wołosik).  
- Teraz często zapomina się o najmłodszej widowni, dlatego dobrze, że ten spektakl w zabawny i ciepły sposób opowiada, iż warto być dobrym i pomagać sobie nawzajem – ocenia aktor łomżyńskiego, występującego jako organizator poza konkursem, Teatru Lalki i Aktora Tomasz Rynkowski, który wprawdzie ma lat 40, ale spektakl rekomenduje choćby i trzylatkom. – Olsztyńscy aktorzy grają w żywym planie, a ich szermierka słowna nie przekracza granic dobrego wychowania, o co tak trudno zwłaszcza na podwórku.
Miłą sercu ciekawostką dla łomżyniaków będzie fakt, iż sztukę „Kukuryku na patyku, czyli o dwóch takich” wyreżyserował Zbigniew Głowacki, który przez dwa i pół roku na początku lat 90. był dyrektorem łomżyńskiego TLiA.  
Zgoła odmienną, choć paradoksalnie trudniejszą konwencję kontaktu z dzieckiem, zaproponował teatr z Berlina sztuką pt. „Tym małym jestem ja” (w roli głównej Irene Winter; głosy i zwierzęta od robaczka przez motylka, papugę czy hipopotama animują zawadiacko reżyser Torsten Gesser i Martin Karl). Owa oparta głównie na teatrze cieni, a przy tym bardzo wiernie na książce austriackiej pisarki Miry Lobe, popularnej już w latach 60. w kręgu niemieckim, więc owa teatralna konwencja polegała na tym, że widziany na wielkości dużej walizki scenie niepozorny kwiatek rozrastał się na ekranie powyżej w niemalże baobab, zaś źdźbło trawy w gruby konar. Mimo że teatr z Berlina ma ciężkawo i długawo dla polskiego ucha brzmiącą nazwę – Das Weite fur Puppen und Menschen – to udanie postawił pytanie „kim jestem?” na przykładzie stworzonka, które błąka się samotnie po świecie, i to w świecie zwierząt, aby odnaleźć swoją odmienność i wartość. „Weite” po niemiecku oznacza dalekość, peryferia, i nawiązuje do historii Berlina także z pamiętnego roku 1991, gdyż dzielnica Marzan-Hellensdorf leży po stronie wschodniej, a stamtąd wywodzą się twórcy. Do dziś pamiętają rozdział między bogatym Zachodem a Wschodem Niemiec… Ten spektakl na pewno zauważy także jury, ale nie mnie o tym decydować.
Do niezwykle dojrzałej młodzieżowej i dorosłej publiczności wstrząsający zapis urojeń w zakładzie dla obłąkanych przygotował Teatr Lalki i Aktora z Wałbrzycha, który pokazał ekspresyjnie i nad wyraz odważnie przy wypełnionej po brzegi sali sztukę „Wariat i zakonnica”. Krótko mówiąc: reżyser Mariola Ordak-Świątkiewicz sięgnęła po transparentną dla niby minionej epoki i do dziś prekursorską prozę Stanisława Ignacego Witkiewicza, aby temat halucynacji, pożądania i Miłości ukazać a rebours – ani zakonnica (Marlena Suder) nie będzie tak święta, ani on taki szalony (Arkadiusz Porada). Teraz nie warto stawiać tu kropki nad i, gdyż jurorzy zauważą ten spektakl na pewno, gdyż teatr cieni w mistrzowskim wydaniu pojawi się na powrót. Tak bardzo, że tytułowy wariat będzie miał… trzy głowy i… dwóch doktorów!!!   
A po konkursowych zmaganiach historyczno-malarską opowieść o kustoszu, zabłąkanym wśród płócien głównie z impresjonistycznego wieku XIX i z czasów Kandinsky’ego, wystawił o godz. 21 na Starym Rynku teatr uliczny Akt z Warszawy. Jak przeczuwaliśmy i zapowiadaliśmy wcześniej, WALIZKA miała zaroić się od propozycji adresowanych do wyrafinowanych odbiorców kultury. Również po to, aby zaintrygować nawet chłopaków w dresikach, dziarsko w międzyczasie grających w piłkę nożną ze słownictwem brukowym lub robiących tumult na widowni. Czyli dla każdego z nas, póki po raz 22. WALIZKA jest otwarta. Czyli - do jutra!

Mirosław R. Derewońko


 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę