Przejdź do treści Przejdź do menu
sobota, 20 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Młodzieńcze temperamenty, emocje i nadzieje

Główne zdjęcie
Ewa Ponichtera przy obrazie Bartka Gregorka (III rok ASP), w tle obraz Kuby Turczyńskiego (IV rok ASP)

- Ta wystawa nie jest po to, aby oceniać obrazy stworzone przez młodych ludzi, ale aby zaprezentować Pracownię Malarstwa nr 11 i temperamenty twórcze – uprzedza gorzkie słowa mojej życzliwej krytyki Przemysław Karwowski, kierownik Galerii Pod Arkadami w Łomży, gdzie prowadzący pracownię prof. Michał Nowak z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie przedstawił obrazy swoich wychowanków. Profesor dopuścił do prezentacji duże formatami obrazy, czasem wzbogacone kilkoma miniaturkami wielkości notatnika akademickiego, które w nie lada konsternację wprawią zapewne nie tylko przygodnego widza...

Praca Pawła Nowaka, prowadzącego Pracownię Malarstwa nr 11 ASP w Warszawie
Praca Pawła Nowaka, prowadzącego Pracownię Malarstwa nr 11 ASP w Warszawie
Po prawej Wojtek Domagalski (IV rok ASP) w tle Bartek Gregorek (III rok ASP), po lewej praca Ryszarda Kufla (V rok ASP)
Po prawej Wojtek Domagalski (IV rok ASP) w tle Bartek Gregorek (III rok ASP), po lewej praca Ryszarda Kufla (V rok ASP)
Paweł Nowak i Przemysław Karwowski
Paweł Nowak i Przemysław Karwowski

Może bez ogródek powiem na wstępie: „temperamenty twórcze”, poglądy i zamiary artystyczne młodych, którzy są studentami na trzecim, czwartym lub piątym roku wydziału grafiki warszawskiej ASP, wydają mi się o niebo ciekawsze niż przywiezione przez nich do łomżyńskiej galerii studenckie prace. „Wydają się” jest tym delikatnym określeniem, którym posłużyć się może z taktem recenzent, żeby nie urazić dumy zawodowej Profesora i miłości własnej Jego Uczniów. I – rzecz jasna – powagi skądinąd zazwyczaj zacnej pod względem poziomu wystaw Galerii Pod Arkadami.
Początkowe zastrzeżenie „wydało mi się” konieczne, żeby nie zabrzmiały za ostro komentarze na temat prac, krążące między widzami wernisażu w piątek wieczorem, 8 maja 2009 r. w Galerii Pod Arkadami. Opinie na temat studenckiego dorobku były wprawdzie dosadne, ale nie obcesowe czy niechętne poczynaniom młodych twórców: że ich prace nie pokazują   indywidualizmu, że nie odsłaniają talentu i że nie wróżą przyszłości na polu sztuki. I cóż odrzec można na takie dictum...?
- Traktuję malowanie jak przyjemność, żeby mieć przyjemność patrzenia na swój obraz – mówi Michał Chojecki, student V roku ASP przed swoim obrazem o rozmiarach 180 na 160 cm. Młody mężczyzna nieśmiałe próby opisu jego zagadkowego dzieła przez przygodnego widza uważa za niepotrzebne. Mimo wszystko, spróbujmy. Jednorodna powierzchnia obrazu coś przypomina: brunatną chropawą korę albo brązową postrzępioną narzutę. Mogłaby to być także zastygająca lawa albo ściana we wnętrzu jakiejś tajemniczej jaskini. Centralne miejsce zajmuje z tej samej malarskiej materii „utkana” maleńka kratka z wąskimi, krótkimi, jasnozielonkawymi paseczkami. Mogłyby to być w szorstkiej skórze drzewa ranki albo dziury w narzucie, albo klejnoty w magmie bądź otwory w skale. Czy przykładowo podane tu skojarzenia zadowolą twórcę, który nad tym dziełem pracował pół roku, cierpliwie ucierając farbę z wosku i pigmentów w oleju, mieszając benedyktyńską cierpliwość z młodzieńczą fantasmagorią...? Szczerze wątpię, czas pokaże.
- Malarstwo to zwykły zawód, żadna misja – oświadcza Kuba Turczyński, kolega Michała z roku i z pracowni. - Jeden ma predyspozycje do robienia lodów, drugi do robienia telefonów. A ja tworzę, żeby rozwinąć predyspozycje, wcześniej dostrzeżone we mnie przez ojca malarza.
Kuba miał okres, że malował na niebiesko: farba spływała i tworzyła na płótnie zacieki. Na tym samym płótnie powstała praca prezentowana w Łomży. Młody malarz zamienił farbę pierwowzoru na smutnaworóżową i pozostawił prześwity z poprzedniego okresu, „bo grały estetycznie”. Kiedy oko laika na tę „estetykę” patrzy z dystansu, z przymrużeniem, widzi brudnawe, rozmyte plamy, które przy odrobinie wyobraźni mogłyby przyoblec się na przykład w postać diabła w piekielnej poświacie lub mnicha pochylonego pokornie w klęczniku... Abstrakcja.
Ryszard Kufel, studiujący na tym samym roku,  maluje emocjonalnie, a mówiąc ciut ściślej: pragnie wyrazić emocje. Własne. Główny obraz, który pokazał w Łomży – zdaniem malarza – przedstawia „szereg emocji”. Kiedy próbuję dociec, jakie – od miłości po gniew? od buntu po akceptację? - ucina: „Zbyt górnolotnie”. Więc zmykam ze słownych wyżyn emocji w milczenie przed dużym mrocznym płótnem, które nie wiadomo, co przedstawia: odmęty morskich głębin czy zmącony granat nieba o zmierzchu z jakąś fibryllowatą pajęczyną czy opadającą siecią w potarganej białawej tonacji. Jakie emocje targały twórcą...?
Jeszcze trudniej dotrzeć do głębi twórczego myślenia studenta czwartego roku Wojtka Domagalskiego, który – jak mówi – przedstawia akweny. Zastanawia się, czy mógłby „namalować malarstwo”, zadając sobie pytania o powinność tej dziedziny sztuki. Czy gdyby obraz, na którym są niebieskie, dość foremne kształem i przenikające się jak tafle szkła prostokąty czy trójkąty, więc gdyby ten obraz nosił przykładowo tytuł „Warszawa.1500” to byłby „możliwy”? Poszukujący poglądów i tożsamości artystycznej student właśnie takie, wprawdzie bez tytułów, obrazy przedstawia w Łomży. Do jakich konkluzji – doprowadzi go w ten sposób snuta refleksja i praktyka twórcza...?
I wreszcie najmłodszy Bartek Gregorek, student trzeciego roku ASP. W odróżnieniu od ponurych w nastroju płócien starszych kolegów, przywiózł do Łomży kwadratowe płótno kolorystycznie najżwawsze,  rozsypujące się wielokolorowymi równoległymi liniami, na których leżą jak żetony w kasynie czy stosy monet wielobarwne, nieregularne i niedbające o regularność plamy.
- To nie żetony ani monety, tylko plamy farby na palecie malarskiej – precyzuje swój zamysł Bartek. - Chciałem, aby ten obraz złączył się z paletą malarską, aby paleta była obrazem.
Młody malarz chciałby też, aby jego twórczość ratowała – i to nie tylko jego - przed arytmią i dysharmonią życia codziennego. Czy w tego typu malarstwie czeka zagonionego człowieka XXI wieku zbawienny ratunek...?
„Najistotniejszym zagadnieniem mojego procesu dydaktycznego jest to, aby każdy student w indywidualny sposób znalazł charakter swojej twórczości” - podaje w katalogu prowadzący pracownię Paweł Nowak. Urodził się w 1965 r. w Warszawie i również jest absolwentem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jeśli zechcą Państwo się przekonać, jakie dzieła pokazał on i jego asystent Marcin Jurkiewicz, wybierzcie się do Galerii Pod Arkadami przy Starym Rynku. Wstęp nic nie kosztuje, oprócz własnego czasu i refleksji.

Tekst: Mirosław Robert Derewońko
Fot. Marek Maliszewski / 4lomza.pl  


 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę