Pijany tatuś posadził za kierownicą 12-letniego syna. Niewiele brakowało, a mogło dojść do tragedii
Wczoraj informowaliśmy o pijanym 16-latku, który w Grajewie jechał samochodem, dziś policjanci z Grajewa donoszą o tym, że za kierownicą terenowego opla frontery znaleźli 12-latka. Chłopak nie chciał zatrzymać samochodu na wezwanie policji i zaczął uciekać. Wylądował w rowie. Na szczęście jemu, i dwójce pasażerów, nic się nie stało. Jak się okazało uczeń szkoły podstawowej wiózł do domu pijanego tatusia.
Jak relacjonował na antenie Radia Białystok mł. inspektor Grzegorz Dołęgowski, zastępca komendanta grajewskiej policji, wczoraj po południu do dyżurnego policji zadzwoniono z informacją, że w okolicy Białaszewa dziwnie jeździ samochód terenowy. Policjanci, którzy udali się na miejsce zdarzenia, zauważyli opla fronterę. Próbowali go zatrzymać, ale kierowca dodał gazu i zaczął uciekać. Pogoń wcale nie trwała długo. Po chwili samochód wylądował w rowie. Okazało się, że za kierownicą samochodu siedział 12-letni chłopak. Obok niego był pijany tatuś, a w samochodzie jechal jeszcze 15-latek. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Po badaniu alkomatem wyszło na jaw, że tatuś ma prawie 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Policjanci nie stosowali żadnych sankcji wobec kierującego 12-latka. Pijany ojciec również poniósł stosunkowo niewielkie konsekwencje. Zgodnie z taryfikatorem za swoją bezmyślność musi zapłacić tylko 300 złotych.