„Opowieści z Narwi... Biebrzy i Pisy” na 2009 rok
Łomżyniacy chętnie chwalą swoje miasto, że jest ciche i spokojne, ładne i atrakcyjnie położone. Jak ta opinia wygląda z perspektywy zainteresowania 1000-letnim grodem nad Narwią w oczach przyjezdnych i turystów? Moment na pytanie jest odpowiedni – zakończyły się wakacje. Czas przemyśleć strategię na nowy sezon. - Nie mamy danych, które pozwalałyby oddać obraz ruchu turystycznego w Łomży i na Ziemi Łomżyńskiej – ostrożnie stwierdza Mariola Jabłonowska, specjalistka ds. promocji w łomżyńskim ratuszu. - Wydaje się jednak, że z roku na rok turystów przybywa...
- Nie ma i jak dotąd nie było u nas boomu turystycznego – komentuje ks. Marian Mieczkowski, proboszcz XVI-wiecznej Katedry, najstarszego i najbardziej efektownego zabytku w samym centrum 590-letniej Łomży. - Latem pojawia się może jedna, dwie wycieczki dziennie. Grupy z Polski jadące do Ostrej Bramy w Wilnie zwykle zatrzymują się w sanktuariach maryjnych w Łomży i w Sejnach. Mniej więcej połowa grup ma swoich przewodników, a połowa prosi nas o oprowadzenie. Zdarza się, że jednego dnia jest przejazdem w grupach 100 turystów, a bywają dni, że żadnego. Problemem po zwiedzaniu Katedry niemal zawsze jest znalezienie miejsca na posiłek.
Mariola Jabłonowska z działu promocji ratusza uważa, że pośrednio o obrazie ruchu turystycznego można wnioskować na podstawie danych statystycznych, np. w związku z liczbą: miejsc noclegowych, osób z nich korzystających i dni noclegu. Nawet jeśli takie założenie przyjąć, Łomża i powiat łomżyński wypadają bardzo słabo. Rocznik statystyczny województwa podlaskiego z roku 2007 notuje, że w Łomży w czterech obiektach hotelowych było 168 miejsc. Skorzystało w nich z noclegów prawie 9 tys. osób, z czego ponad 3 tys. z zagranicy. Udzielono prawie 20 tys. noclegów, z czego ponad 6 tys. 700 turystom zagranicznym. Idąc tym tropem, średnio każde z miejsc w czterech obiektach hotelowych było „potrzebne” zaledwie przez jedną trzecią roku. A „turyści” najprawdopodobniej przyjeżdżali do rodziny czy znajomych na wesele albo po prostu znaleźli się w Łomży przejazdem.
Powiat łomżyński wygląda pod tym względem trochę lepiej. W 11 obiektach jest 426 miejsc (ale tylko 205 całorocznych), z których skorzystało ponad 20 tys. turystów (grubo ponad dwa razy więcej niż w Łomży), z czego ponad 3 tys. 600 to turyści zagraniczni. Wszyscy spędzili w powiecie łomżyńskim pod dachem ponad 30 tys. nocy, z czego ponad 5 tys. noclegów udzielono turystom zagranicznym.
Statystycznie rzecz ujmując: turysta - o ile nie był to kierowca TIR-a na trasie od granicy litewskiej do Warszawy, który musiał zatrzymać się w naszym regionie – spędził nad Narwią może z dwa, trzy dni.
Gołym okiem widać, że Łomży daleko jeszcze do stania się miejscem ciekawym dla przyjezdnych. Potwierdzają to ludzie mający z turystami do czynienia.
Mariola Jabłonowska: - Do ratusza tylko kilka razy w miesiącu, zwłaszcza w okresie letnim, zgłaszają się prowadzący wycieczki, z zapytaniem o atrakcje miasta i okolic. Raz nawiązane kontakty z biurem podróży sprawiają, że pojawiają się wycieczki w kolejnych latach, np. z Wrocławia czy Poznania. Dostają plan Łomży i foldery informacyjne, które rozdajemy także wchodzącym w branżę turystyczną studentom lub absolwentom.
- Główny problem to brak promocji naszego regionu i nieprzygotowana baza, bo turysta, żeby przyjechać, musi wiedzieć, jakie czekają na niego atrakcje – podkreśla Mariusz Staniurski, prowadzący w biurze TURLOMZA.PL przy ul. Sienkiewicza 10 także swoisty Punkt Informacji Turystycznej (którego de facto w Łomży nie ma). - Im więcej jest atrakcji wokół danego ośrodka, tym większe nim zainteresowanie.
Sam podjął desperacką próbę ożywienia miejscowego rynku turystycznego, gdyż jest przekonany o niewątpliwych walorach przyrodniczych doliny Narwi i Biebrzy, historycznych (Drozdowo, forty piątnickie)i regionalnych (skansen nowogrodzki, Kurpiowszczyzna). Uważa, że przygotowane szlaki z programem dla turystów indywidualnych, małych grup biznesowych, dużych grup zorganizowanych i dzieci szkolnych byłyby szansą regionu. W tym celu zaproponował powołanie stowarzyszenia Lokalna Organizacja Turystyczna, którego spotkania założycielskie odbyły się w listopadzie 2007 i w styczniu 2008 r. Do tej pory walczy z sądami o rejestrację, bo – jak twierdzi – rzadko który prawnik ma kontakt z ustawą o Polskiej Organizacji Turystycznej. Stąd opóźnienie.
Jednocześnie rozpoczął prace nad przygotowaniem „Opowieści z Narwi... Biebrzy i Pisy”, czyli katalogu turystyki przyjazdowej na rok 2009, w którym zamierza przedstawić, m.in., 26 propozycji atrakcyjnego spędzenia czasu w naszym regionie. „Opowieści...” będą zawierały programy imprez dla różnego typu turystów, szlaki, gospodarstwa agroturystyczne, hotele i restauracje, wypożyczalnie sprzętu i szczegółową mapę z wykazem zabytków i atrakcji.
Sam ma pomysłów bez liku, jak szlak oparty na Narwi łączyć z ciekawym spędzaniem czasu, wybierając zwiedzanie i łącząc je ze spływami kajakowymi, rajdami rowerowymi, nordic walking (tzw. suche narty) czy strzelectwem sportowym. Do powodzenia przedsięwzięcia potrzebni są podobni mu entuzjaści, którzy zajęliby się także organizacją imprez na miejscu. Teraz trzeba zrobić śmiały krok, aby z informacją o Łomży i Ziemi Łomżyńskiej dotrzeć do biur podróży w Polsce, bo właśnie tam klienci szukają ciekawych ofert nie tylko na lato.
Mirosław R. Derewońko