ŁKS gra z Pelikanem Łowicz
Piłkarze ŁKS-u Łomża już w sobotę mogą świętować pozostanie w II lidze. Aby tak się stało, muszą na własnym stadionie pokonać outsidera rozgrywek z Łowicza oraz liczyć na to, że kompletu punktów nie wywalczą zawodnicy z Turka. Łomżanie są obecnie na 16. pozycji w tabeli. Przed rozpoczęciem sezonu to miejsce oznaczało spadek - z II ligi miały bowiem wylecieć cztery ostatnie ekipy. Jednak po karach degradacji za korupcję dla Zagłębia Sosnowiec i Widzewa Łódź, które po spadku z ekstraklasy zatrzymają się w III lidze, z II ligi wylecą zaledwie dwa zespoły.
Może być to nawet jedna drużyna, ale ten przypadek akurat zależy od tego, czy dojdzie do połączenia II-ligowego Śląska Wrocław z występującym w ekstraklasie Groclinem Grodzisk Wielkopolski.
W każdym razie łomżanie jutro mogą zapewnić sobie pozostanie w lidze, mają bowiem cztery punkty przewagi nad przedostatnim w tabeli Turem, a do zakończenia sezonu zostały trzy kolejki spotkań. Jeżeli piłkarze ŁKS-u wygrają dziś z ekipą z Łowicza, a Tur najwyżej zremisuje na wyjeździe z GKS-em Jastrzębie, to łomżanie będą mogli cieszyć się z utrzymania.
- Staramy się nie kalkulować - stwierdza Czesław Jakołcewicz, trener ŁKS-u. - W dalszym ciągu będziemy walczyć o 14. pozycję w tabeli, która przed degradacjami za korupcję oznaczała utrzymanie. To jest dla nas najważniejsze. Nie chcemy, żeby potem wszyscy mówili, że ŁKS został w lidze, bo inni zostali ukarani. Przed nami trzy spotkania i chcemy w nich zdobyć siedem punktów.
Oprócz jutrzejszej potyczki z Pelikanem łomżanie zagrają jeszcze w środę w Płocku z Wisłą, a na zakończenie sezonu podejmą Kmitę Zabierzów. W pojedynkach tych na pewno nie zagra Paweł Pronaj. Podstawowy bramkarz ŁKS-u w ostatnim meczu z Piastem Gliwice doznał kontuzji kolana i sezon ma z głowy. Szansę występu otrzyma więc Michał Chachuła. 25-letni bramkarz do tej pory w barwach ŁKS-u zagrał tylko jedno całe spotkanie. W czwartej kolejce wystąpił w pojedynku przeciwko Zniczowi Pruszków, łomżanie przegrali wtedy 2:4.
- Pamiętam dobrze ten mecz. Co prawda wpuściłem cztery gole, ale za dużo przy ich stracie nie miałem do powiedzenia. Rywale pokonali mnie dwa razy z rzutów karnych - przypomina Chachuła. - Nie czuję dodatkowej presji. Wiemy oczywiście, jak ważny jest mecz z Pelikanem i niestety wydaje mi się, że trudno będzie o punkty. W tym spotkaniu to my bowiem będziemy musieli atakować, a nam lepiej się gra z kontrataku, co pokazały mecze z wyżej notowanymi rywalami.
Szkoleniowiec nie będzie też mógł jutro skorzystać z usług Cezarego Stefańczyka, który musi pauzować za nadmiar kartek. Jego miejsce z lewej strony obrony zajmie najprawdopodobniej Litwin Nerijus Szulcas bądź Robert Cychol.
Na urazy narzekają również Krzysztof Janicki i Sebastian Kęska, ale oni powinni być do dyspozycji szkoleniowca.
Rywal łomżan ma już tylko teoretyczne szanse na utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Mimo że podczas przerwy w rozgrywkach doszło w zespole do znaczących zmian kadrowych, to nie przyniosły one oczekiwanych rezultatów. W dalszym ciągu o sile drużyny stanowią tak doświadczeni zawodnicy, jak 38-letni Robert Wilk czy 34-letni Radosław Kowalczyk.
- Nie możemy dopisywać do swego dorobku trzech punktów - przestrzega Jakołcewicz. - Co prawda rywale zazwyczaj przegrywają, ale naprawdę nie grają źle. Teoretycznie to my jesteśmy faworytem, ale należy zauważyć, że gra ostatni zespół z trzecim od końca w tabeli, a więc trudno mówić o jakiejś przewadze.
źródło: Gazeta Wyborcza Białystok