„Jagiełło” zacumował w Łomży... i u nas zostanie
Choć Łomża leży nad brzegiem Narwi, to jednak w ostatnich latach z rzeką nie miała wiele wspólnego. Póki co nie ma zapowiadanych bulwarów z przystanią i portem..., ale pojawiła się pierwsza jaskółka - a dokładniej rzecz ujmując - przypłynął pierwszy statek. „Jagiełło” to jak na razie holownicza barka, ale przedsiębiorczy łomżanin, który go kupił i przez 12 dni płynął nim do Łomży chce przebudować go na statek turystyczny. Jeśli wszystko się uda odnowiony Jagiełło „w dziewiczy rejs” po Narwi popłynie być może jeszcze w wakacje.
- Statkiem tym z za Opola do Łomży płynęliśmy przez 12 dnia – mówi Wiesław Szczubełek – Trasa wiodła Odrą, Wartą, Notecią (Kanałem Bydgoskim i Brdą) do Wisły i następnie do Narwi. W sumie musieliśmy pokonać 40 śluz – dodaje Szczubełek.
We wtorek „Jagiełło” przycumował do nabrzeża w Łomży. Statek długości 19 metrów i szerokości blisko 5 metrów stoi nieopodal nowego mostu... Tu czeka go kompletny lifting. Zmieni się jego przeznaczenie i wygląd.
- Zetniemy żelazną nadbudowę za mostkiem, nieco poszerzymy pokład, urządzimy kabiny pod pokładem z przodu statku, no i oczywiście wszystko wyczyścimy i odmalujemy – wylicza Wiesław Szczubełek - prace, które trzeba przeprowadzić, aby ze starego holownika zrobić nowy statek turystyczny.
Zmodernizowany „Jagiełło” ma pływać po Narwi – w górę i w dół rzeki do Łomży. Choć jest stosunkowo duży, to jego zanurzenie wynosi tylko 60 cm dlatego właściciel liczy, że nie zatrzymają go nawet niskie poziomy wód rzeki latem.
Remont statku, który właśnie się rozpoczął, potrwa co najmniej trzy miesiące. Wiesław Szczubełek podkreśla, że nim statek zostanie na dobre odmieniony wydatki trzeba będzie liczyć w setkach tysięcy złotych. Łomżanin liczy, że nakłady nie pójdą na marne, i dodaje, że jemu, statkowi, ale także Narwi i Łomży pomogłoby zrealizowanie obiecywanych od lat przez samorządowców bulwarów...