Polowanie na... myśliwego
Myśliwy z postrzałem w lewe przedramię trafił w niedzielę po południu do szpitala w Łomży. Okazało się, że postrzelił go jego kolega z którym razem był na polowaniu. Co ciekawe do nieszczęśliwego wystrzału doszło w samochodzie. Postrzelony został kierowca, a ten który go postrzelił z wrażenia zostawił strzelbę. Gdy po nią wracał wpadł do rowu. Wówczas okazało się, że był pod wpływem alkoholu.
Jak relacjonuje Krzysztof Leończak oficer prasowy łomżyńskiej policji do nieszczęśliwego wypadku doszło około godziny 14.00 na polnej drodze w okolicach wsi Grądy Woniecko. Terenowym Jeepem jechało trzech myśliwych z Warszawy, którzy w niedzielę rano uczestniczyli w polowaniu wokół Małego Płocka. Gdy Jeep się zatrzymał pasażer siedzący obok kierowcy próbował wyjść z samochodu. Zrobił to jednak tak niefortunnie, że broń która trzymał wypaliła raniąc w lewe przedramię kierowcę Jeepa. Myśliwi natychmiast udzielili pierwszej pomocy swemu koledze i odwieźli go do szpitala w Łomży. Tu okazało się, że w zamieszaniu na miejscy wypadku została broń z której padł strzał. Właściciel broni postanowił po nią wrócić. Wsiadł w Jeepa pojechał w kierunku Wizny. Na miejsce jednak nie dojechał, bo w okolicach Bronowa wpadł w poślizg i wylądował w rowie. Tu odnaleźli go policjanci. Okazało się, że myśliwy miał ok. 0,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Jak podkreśla Leończak pechowemu myśliwemu w końcu udało się także odnaleźć broń. Na miejsce zawieźli go policjanci, którym długo musiał tłumaczyć się z serii pechowych zajść w niedziele popołudnie.
