wtorek 22.01.2008
Wezmą ich głodem? Takiego protestu w Łomży jeszcze nie było – Kurier Poranny Unijna kasa z poślizgiem - Gazeta Wyborcza Białystok Kraty w byłych koszarach – Gazeta Współczesna
Pokój nr 202. W kącie leży materac, obok prześcieradło z wypisanymi flamastrem postulatami. To właśnie tu od wczoraj głoduje troje lekarzy. Tych troje to: urolog Roman Jagodziński, Teresa Krysiak, asystent na oddziale chirurgicznym, i chirurg Andrzej Antosiuk. Kurier Poranny opisuje głodówkę lekarzy z łomżyńskiego szpitala.
- To ostateczny krok, by pokazać nasz los i zwrócić uwagę na problemy służby zdrowia - mówi Jagodziński.
Lekarze chcą godzą się na pracę dłużej niż 48 godzin tygodniowo, ale chce za to dostawać dodatkowe pieniądze. Dyrektor łomżyńskiego szpitala twierdzi, że to za drogie rozwiązanie i woli podpisywać kontrakty całościowe.
Z kolei lekarzom się to nie podoba, bo kontrakt oznacza np. utratę świadczeń socjalnych. Można go też w każdej chwili zerwać, bez wypowiedzenia.
- Ludzie myślą, że strajkujemy, żeby więcej zarabiać - mówi Roman Jagodziński. - A nam nie chodzi o pieniądze, ale o warunki pracy, o konkretny plan restrukturyzacji szpitala. Przejście wszystkich lekarzy na całościowe kontrakty to w naszym odczuciu najprostsza ścieżka do dzikiej prywatyzacji placówki - ostrzega.
Unijna kasa z poślizgiem - Gazeta Wyborcza Białystok
Prawie 640 mln euro, o które do roku 2013 mogą zabiegać głównie podlascy samorządowcy, ma wyjątkowego pecha. Chociaż okres programowania, na który są przeznaczone, zaczął się już w ubiegłym roku, moment ich uruchomienia wciąż się odwleka. W ubiegłą środę regionalny komitet monitorujący odmówił zatwierdzenia kryteriów podziału środków z RPO. Bez tego nie można ruszyć z konkursami – pisze Wyborcza. Kolejne posiedzenie komitetu zaplanowano najwcześniej za miesiąc. W praktyce oznacza to, że w najlepszym wypadku zainteresowani będą mogli ubiegać się o pieniądze najwcześniej w marcu.
- Na pierwszy ogień miały pójść regionalne drogi. Biorąc pod uwagę długie procedury przetargowe, to opóźnienie może oznaczać, że budowy ruszą w środku zimy. Ile potem te drogi będą warte, nikomu tłumaczyć nie trzeba - martwił się wczoraj na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Karol Tylenda, działacz PiS, do ostatniego wtorku odpowiadający w poprzednim zarządzie województwa za podział unijnych pieniędzy.
Jego zdaniem nie było żadnych podstaw do zerwania posiedzenia komitetu monitorującego, złożonego m.in. z przedstawicieli lokalnych samorządów, biznesmenów i środowisk akademickich.
- Kryteria podziału środków miały pozytywną opinię wojewody i były po konsultacjach społecznych - przypomniał Tylenda, według którego w Polsce mamy ciągłość władzy, więc wymiana zarządu nie musi oznaczać konieczności robienia wszystkiego od nowa.
Kraty w byłych koszarach – Gazeta Współczesna
Tysiąc więźniów, dwustu strażników, dwieście osób w gospodarstwie pomocniczym i rzesze przedsiębiorców, których firmy obsługują zakład karny w Czerwonym Borze. Jeszcze siedem lat temu stacjonowało tu wojsko - pisze Gazeta Współczesna. - Dawne koszary wojskowe zamieniły się na pawilony więzienne z super nowoczesnymi zabezpieczeniami. Do Czerwonego Boru trafiają głównie skazani po raz pierwszy, więc wielu może opuszczać cele i poruszać się po budynku. Jest kącik do zaparzenia kawy, telefon, miejsce na papierosa. Ci z najwyższymi wyrokami nie mają nawet dziennego światła, bo okna przesłaniają półprzepuszczalne blendy. W Czerwonym Borze karę odbywa co trzeci więzień w północno-wschodniej Polsce, w ogromnym obwodzie więziennictwa, który rozciąga się od Giżycka, przez Białystok aż po Ostrołękę.
- Mamy tu areszt, zakład karny typu otwartego, półotwarty i ten o zaostrzonym rygorze - wylicza Piotr Kondraciuk, dyrektor placówki. - Skupiliśmy się od samego początku na zabezpieczeniach i chyba nam się udało.
"Serce" więzienia otacza 7-metrowy mur zakończony zwojem drutu kolczastego pod napięciem. Do pawilonów więziennych prowadzi system śluz, które praktycznie eliminują przedostanie się kogokolwiek niepożądanego. Zdarzyły się tu zaledwie trzy ucieczki, a raczej - w oficjalnym żargonie - "niepowroty" tych najlżej skazanych, którzy mogą opuszczać mury więzienia.