czwartek 29.11.2007
Gazeta Współczesna - Sepsa atakuje dzieci Gazeta Wyborcza - Pracownicy łomżyńskiego PKS-u zrzekli się wynagrodzeń
U czteroletniego pacjenta oddziału zakaźnego dla dzieci w Łomży stwierdzono groźną posocznicę – podaje Współczesna. Lekarze podają, że stan chłopca ciężki.
- Cierpi na ogromną przeczulicę, boli go każde dotknięcie - mówi Współczesnej Zofia Skorupska, pediatra z oddziału zakaźnego dla dzieci.
Malec do szpitala trafiła z zaburzeniami świadomości, gorączką i wymiotami. Wcześniej był leczony m.in. na zapalenia migdałków. W weekend gorączkował, a w niedzielę rodzice wezwali pogotowie. Sadzili, że to przeziębienie. Po podaniu antybiotyku gorączka spadła, ale malec nie miał siły wstać. Dopiero na podstawie badania krwi i wymazu z gardła stwierdzono u niego posocznicę wywołaną paciorkowcem. Lekarze mówią, że bakteria ta jest niezwykle odporna na antybiotyki.
Dyrektorka przedszkola do którego chodził chłopiec otrzymała z sanepidu polecenia by nie wpuszczać do przedszkola dzieci osłabionych i zakatarzonych. Choroba choć jak twierdza lekarze jest mało zaraźliwa może przenosić się drogą kropelkową, a więc również przez pocałunki, używanie tych samych naczyń.
Eksperci uspokajają i zapewniają, że zachorowania na sepsę nie zwiększyły się w ostatnim czasie, jedynie głośniej jest o nich w mediach.
Gazeta Wyborcza - Pracownicy łomżyńskiego PKS-u zrzekli się wynagrodzeń
To skutek ubiegłotygodniowego strajku w łomżyńskim PKS-ie. Z pieniędzy zrezygnowali ci, którzy zamiast wyjechać w trasę, protestowali w obronie odwołanego szefa – podaje Wyborcza.
Gazeta przypomina historie jednodniowego strajku w obronie odwołanego przez wojewodę zarządcy przedsiębiorstwa Adama Wykowskiego. Strajk zakończył się sukcesem. Odwołany Adam Wykowski wrócił na stanowisko i pierwszą sprawą, którą się zajął, było oszacowanie kosztów strajku. Dziesięciogodzinny postój naraził firmę na straty w wysokości ok 18 tysięcy złotych.
- Pracownicy, którzy strajkowali w mojej obronie, powypisywali prośby o urlop bezpłatny i, tak jak obiecali, zrzekli się wynagrodzeń za godziny, kiedy nie pracowali. Ich suma przewyższa koszty tego protestu, więc o kłopotach finansowych nie ma mowy. Gorsze jest to, że przez to zamieszanie nadszarpnięty został wizerunek naszej firmy, a na dobrej opinii bardzo nam zależy – mówi Wyborczej Wykowski.
Sam z wynagrodzenia nie zrezygnował, bo formalnie w dniu protestu nie był pracownikiem PKS Łomża. Wykowski podkreśla też, że z wynagrodzenia nie zrezygnowali ci, którzy tego dnia nie chcieli poprzeć strajku.