środa 28.11.2007
Gazeta Wyborcza - Bogaci i biedni posłowie Gazeta Współczesna Historia pierwszej pływalni Gazeta Współczesna - Radość już jest blisko Kurier Poranny - Kolejny bunt w TVP 3 Białystok
Największego majątku dorobił się Jan Kamiński z PSL, i to zanim znalazł się w Sejmie. Damian Raczkowski i Jacek Żalek - obaj z PO, wyglądają przy nim najmizerniej, ale są młodzi, więc wszystko przed nimi. Gorzej z Krzysztofem Jurgielem z PiS - mimo słusznego wieku i zasiadania od kilkunastu lat na lukratywnych posadach nadal nie ma nawet mieszkania – pisze Gazeta Wyborcza.
Jan Kamiński jest właścicielem domu, który wycenia na prawie półtora miliona złotych, a także gospodarstwa rolno-hodowlanego o powierzchni 44 hektarów z tuczarnią, mieszalnią pasz i budynkami warte jakieś 2 mln zł – wylicza gazeta. Dochody z gospodarstwa to prawie 200 tys. zł rocznie plus drugie tyle z dopłat rolniczych. Jako wicemarszałek sejmiku wyciągał mniej - jakieś 137 tys. zł.
Posiadaczami pokaźnych majątków są też dwaj posłowie PiS z Łomżyńskiego. Lech Kołakowski, jeśli zsumować jego domy, grunty, oszczędności w gotówce i funduszach inwestycyjnych, ma grubo ponad półtora miliona złotych. Jacek Bogucki, który w końcówce minionej kadencji godził posłowanie z funkcją wiceministra rolnictwa, też przekroczył magiczną linię miliona: ma dom i Gazeta Zauważa, że liderzy partyjni z regionu Krzysztof Putra (PiS) i Robert Tyszkiewicz (PO) to śreniacy. Putra ma prawda dom i działkę warte 400 tys. zł i drobne oszczędności, w zeszłym roku przesiadł się z daewoo nubiry do renault laguny, ale ma też sporo kredytów do spłacenia. Szef PO Robert Tyszkiewicz nie ma żadnych oszczędności, ale swój dom wycenia na 650 tys. zł. Niestety, zapożyczony jest na 300 tys. zł. Nie zmienił też samochodu.
Gazeta Współczesna Historia pierwszej pływalni
Drugiej takiej inwestycji próżno szukać w całym regionie – zaczyna Współczesna opowieść o historii basenu przy łomżyńskim "ogólniaku". Funkcjonował on trzy razy krócej, niż trwały zabiegi o jego postawienie, a potem modernizację. W końcu został rozebrany, aby dać podwaliny kompleksowi sal gimnastycznych - podkreśla.
O tym jak powstawał basen na łamach Współczesnej wspominają Zygmunt Zdanowicz, emerytowany dyrektor I LO i Janusz Nowakowski, wiceprezydent Łomży w latach 1994-2002, który jako uczeń ogólniaka wraz z kolegami społecznie pilnował budowy. .
Basen był dla Łomży inwestycją priorytetową i prestiżową. Ówczesne władze nie mogły przeboleć, że mieszkańcy jeździli pływać do Białegostoku. Ale na początku lat 80. krytą pływalnię wybudowała Ostrołęka, nieco mniejsza niż Łomża i również "raczkująca" w charakterze stolicy województwa – pisze dziennik dodają, że mimo iż robiono co można, aby prace przyspieszyć finisz nastąpił dopiero w 1990 roku. Wielkim rozczarowaniem dla łomżan była wielkość basenu: 16 na 8 m i głębokość brodzika.
Zaledwie po sześciu latach funkcjonowania basen zamknął sanepid. Później basen niszczał a nikt nie chciał inwestować w modernizację przestarzałej technologii. Teraz władze miasta postanowiły przekształcić obiekt w salę gimnastyczną. Rozebrano prawie wszystko poza konstrukcją budynku. Inwestycja ma być ukończona do czerwca 2008 roku. 30 lat po rozpoczęciu budowy pierwszej łomżyńskiej pływalni – zauważa Współczesna.
Gazeta Współczesna - Radość już jest blisko
Szpital Miejski w Zambrowie "wraca" do starostwa. Współczesna pisze o wczorajszej decyzji radnych Zambrowa, którzy zrzekli się wiodącej roli w prowadzeniu Szpitala Miejskiego. Postanowili poszerzyć spółkę o nowego udziałowca, czyli samorząd powiatu. Chociaż do przekształcenia szpitala formalnie potrzeba jeszcze zgody rady powiatu, to praktycznie klamka zapadła. Decyzję rady poprzedziły miesiące dyskusji, próba zerwania porozumienia z powiatem, ale najważniejsze: umowa między starostą i burmistrzem, podpisana i dokładnie omówiona. Powiat w szpitalu będzie miał 1 procent przewagi nad miastem
Teraz burmistrz wspólnie ze starostą mają przekonywać gminy wiejskie, aby dołączyły do spółki. Rozszerzenie spółki Szpital Miejski jest potrzebne, bo ani miasto ani powiat nie mają tyle pieniędzy, aby samodzielnie finansować niezbędne remonty. Potrzeba na nie 13-15 mln zł.
Kurier Poranny - Kolejny bunt w TVP 3 Białystok
Domagamy się natychmiastowego przecięcia układu towarzysko-finansowo-korupcyjnego - piszą w liście do prezesa TVP pracownicy białostockiej TVP. Jak twierdzą, dzięki poparciu Samoobrony prawie całą zewnętrzną produkcję przejęła jedna firma. O buncie w białostockim ośrodku Telewizji Polskiej i anonimowym liście który pracownicy wysłali do prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego pisze Kurier Poranny.
W rozmowie z dziennikarzami Porannego pracownicy telewizji potwierdzają, że tu panuje zasada, że aby dostać swój program, dziennikarze muszą współpracować z Krzysztofem Jackowskim. Bo tylko ten producent, dzięki poparciu dyrekcji TVP3, jest gwarantem przyznania pieniędzy na Autorzy listu piszą o Jackowskim, że to "osobisty i zaufany filmowiec Andrzeja Leppera”. Te kontakty miały sprawić, że Jackowski, który współpracował z TVP od wielu lat, zmonopolizował produkcję w czasie, gdy dyrektorem programowym białostockiego ośrodka został Wiesław Rajewski, uważany za człowieka Samoobrony.
Wojciech Straszyński, dyrektor białostockiego ośrodka TVP, o anonimie jeszcze nie słyszał. Na zarzuty z listu reaguje śmiechem – podaje Poranny. Jackowski też się śmieje. I tłumaczy, dlaczego mogły pojawić się takie oskarżenia.
- Jestem jedyną firmą w Białymstoku, która dysponuje własnym sprzętem i takimi możliwościami. Zainwestowałem w to ciężkie pieniądze, setki tysięcy złotych - wyjaśnia Jackowski.
Jackowski produkuje też materiały informacyjne z Łomży i także ten wątek poruszany jest w liście do prezesa Urbańskiego. Autorzy listu twierdzą, że współpraca kosztuje kilkunastokrotnie więcej niż za czasów poprzedniej ekipy – pisze Poranny.