Odchodzą lekarze, prace stracą setki
- Zaczynamy się rozglądać się za inna pracą – tak mówił dr Leszek Kołakowski wychodząc w piątek po pracy z łomżyńskiego szpitala. Rano przed szpitalem odbyła się demonstracja kilkuset pielęgniarek, pracowników technicznych i administracji szpitala. Domagali się aby lekarze zrezygnowali ze swoich roszczeń... i przystąpili do prawdziwych negocjacji. Po południu lekarze spotkali się jeszcze z wicemarszałkiem Markiem Olbrysiem i wiceministrem MSWiA Jarosławem Zielińskim, ale nic to nie dało. - Prosili nas abyśmy wrócili do pracy, ale żadnej nowej propozycji nie przedstawili – mówi dr Kołakowski. - Odnoszę wrażenie, że byli w szpitalu przy okazji, bo przyjechali do Łomży na otwarcie Urzędu Celnego - dodaje.
Już w tej chwili nie działa oddział chorób zakaźnych
łomżyńskiego szpitala.
- Oddział został wygaszony – mówi
dyrektor szpitala Marian Jaszewski.
Pacjenci zostali już
wywiezieni m.in. do Szpitala Powiatowego w Kolnie. Oddział przestaje
istnieć, bo wypowiedzenia z pracy złożyło pięciu z siedmiu
pracujących tu lekarzy.
- Z 23 pielęgniarek część została
przeniesiona na inne szpitalne oddziały, cześć poszła na urlopy
- mówi Jaszewski podkreślając przy tym, że na razie nie ma
mowy o żadnych zwolnieniach z pracy.
Oddział zakaźny nie jest
jedynym „wygaszanym”. Podobny los czeka także okulistykę, gdzie
wszyscy pacjenci do niedzieli mają być wypisani do domów.
Tragicznie rysuje się przyszłość oddziału noworodkowego, gdzie
lekarze zadeklarowali, że będą opiekować się najmniejszymi
pacjentami jako wolontariusze, ale tylko przez trzy kolejne dni.
Jaszewski mówi, że od poniedziałku sytuacja w szpitalu
może być bardzo ciężka i jeżeli nie będzie lekarzy placówce
mogą grozić duże zwolnienia.
- Będzie to się liczyło w
setkach osób – mówi Jaszewski dodając, że proces
ten może trwać kilka miesięcy.
Tymczasem przewodniczący
komitetu strajkowego lekarzy w szpitalu dr Leszek Kołakowski
stwierdza, że przez pół roku nic nie udało się osiągnąć.
Przyznaje, że sytuacja w szpitalu bez tych lekarzy, którzy
złożyli wypowiedzenia z pracy będzie bardzo trudna.
- Nawet
w czasie naszego strajku w maju i czerwcu szpital był w stanie
zapewnić lepsza opiekę medyczną pacjentom niż to będzie możliwe
od poniedziałku – mówi Kołakowski.
Kołakowski do
listy zagrożonych oddziałów dodaje następne.
- Na kardiologii został jeden lekarz.
Ja sobie nie wyobrażam, że ten oddział będzie funkcjonował –
dodaje.
Przewodniczący strajkujących lekarzy ma jeszcze –
choć jak podkreśla niewielką – nadzieję, że może coś się w
weekend zmieni.
- My mamy telefony stale włączone – mówi.
Lekarze winą za doprowadzenie do tragicznej sytuacji w
łomżyńskim szpitalu obarczają dyrektora placówki Mariana
Jaszewskiego. Twierdzą, że to on doprowadził do takiego
napięcia... Ich zdaniem w tej chwili sprawę może rozwiązać tylko
właściciel szpitala jakim jest Urząd Marszałkowski w Białymstoku.
zobacz: Głośna demonstracja pracowników szpitala