środa 5.09.2007
Gazeta Współczesna - Niszczą i kradną Gazeta Współczesna - Niepotrzebne łzy małego Patryka Gazeta Współczesna - Wyż zaczyna rodzić dzieci Gazeta Wyborcza - Wraca sprawa Via Baltica
Gazeta Współczesna - Niszczą i kradną
Łomża Wybijają szyby, niszczą drzwi, malują ściany budynków, a ostatnio ukradli nawet kamerę monitorującą osiedle. Wandale sieją zniszczenie, a za naprawianie szkód płacimy my wszyscy. W walce z wandalizmem policja liczy na naszą współpracę.
- Pierwszy raz się to zdarzyło - komentuje kradzież kamery przy ul. ks. Janusza 13 Leszek Konopka, zastępca prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Perspektywa. - To nie była sprawka dla laika, kamera wisiała wysoko ponad 3,5 metra nad ziemią.
Prezes ma nadzieję, że sprawców uda się ustalić. Pomocny może okazać się właśnie monitoring, być może inne kamery uchwyciły to, co działo się obok bloku przy ks. Janusza 13. Tak jak było np. przy ul. Kazańskiej, kiedy to sprawcę zniszczenia drzwi do wiatrołapu udało się ustalić właśnie dzięki obrazom z kamer. Jest też nagranie tych, którzy wyłamali trzy plastikowe krzesła na skate parku.
- Widać wszystko jak na dłoni, nawet twarze - mówi Leszek Konopka. - Monitoring przynosi efekty.
Nie zawsze jest jednak skuteczny, bo ci, którzy np. malują napisy na ścianach, często wiedzą, jak się "ustawić", by nie być widocznym.
- Przez pięć lat był z tym spokój, a ostatnio znów mamy problem i pojawiają się wulgarne napisy - przyznaje Leszek Konopka. - Mamy taką zasadę, że od razu zamalowujemy to, co pojawia się na ścianach.
Krajobraz po zniszczeniu
Wandale niszczą kosze na śmieci, wybijają szyby w piwnicach i na klatkach schodowych, dewastują domofony, malują ściany. Wyrywają rośliny, łamią drzewka. Kradną.
- Ostatnio włamali się do piwnic w zmodernizowanych budynkach i ukradli miedziane elementy - mówi Artur Dąbrowski, kierownik Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. - Straty w jednym budynku to tysiąc, a w drugim około trzystu złotych.
więcej: Gazeta Współczesna - Niszczą i kradną
Gazeta Współczesna - Niepotrzebne łzy małego Patryka
Stawiski Nie było miejsca w przedszkolu dla chłopca z zespołem Downa.
Patryk w eleganckim garniturze z mamą za rękę przyszedł na rozpoczęcie roku szkolnego w przedszkolu w Stawiskach. Niestety, nie poznał nowych kolegów, zdążył zaledwie przywitać się ze swoją wychowawczynią. Z powodu braków kadrowych nie było komu zająć się chłopcem. Zrozpaczony Patryk musiał wrócić do domu.
Uwielbia muzykę
Chłopiec cierpi na zespół Downa. Ma kłopoty z mówieniem. Wypowiada pojedyncze słowa, wskazuje przedmioty, których potrzebuje. Specjaliści z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Kolnie po zbadaniu Patryka w lipcu br. zalecili powtórzenie mu roku szkolnego w zerówce.
- Syn bardzo lubi chodzić do przedszkola, a swoją wychowawczynię wprost uwielbia - podkreśla pani Bożena, mama Patryka. - Przez ostatni rok, dzięki pracy jego nauczycielki i przebywaniu z rówieśnikami, nauczył się bardzo wiele.
Postępy w rozwoju chłopca dostrzega także jego wychowawczyni Helena Pajer.
- Patryk jest bardziej zdyscyplinowany, rozumie coraz więcej, reaguje na zakazy - wylicza Helena Pajer. - Dzieci zawsze bardzo dbały o Patryka. To była zgrana grupa.
Chłopiec najbardziej lubi bawić się przy dźwiękach muzyki. W przedszkolu spędzał ok. dwóch-trzech godzin dziennie.
Odesłany do domu
- Byłam zaskoczona, gdy Patryk mimo dwumiesięcznej przerwy jak tylko przeszedł próg przedszkola, pobiegł prosto na górę do swojej sali - opowiada pani Bożena. - Przywitał się z wychowawczynią. Był bardzo szczęśliwy.
Jednak radość nie trwała długo.
- Gdy usłyszałam, że mam zabrać syna do domu, bo nie ma komu się nim zająć, poczułam się niepotrzebna - wspomina przez łzy mama chłopca. - Nikt nie chciał tam ani mnie, ani mojego dziecka.
więcej: Gazeta Współczesna - Niepotrzebne łzy małego Patryka
Gazeta Współczesna - Wyż zaczyna rodzić dzieci
Statystyczni mieszkańcy woj. podlaskiego są młodsi niż wynosi średnia krajowa. Dłużej też żyją. To znaczy, że nasza społeczność nie jest młoda. Ale to się zmieni.
Jak wynika z danych Urzędu Statystycznego w Białymstoku, w woj. podlaskim mieszkało w grudniu 2006 r. prawie 1,2 mln osób. Mniej jest tylko w lubelskim i opolskim.
Starzy, ale już niedługo
W woj. podlaskim na każde 100 osób mogących podjąć pracę przypadało w ub.r. 61 emerytów. To (obok woj. lubelskiego) najwięcej w całej Polsce. Oznacza to, że jesteśmy dość starą społecznością. Ten wskaźnik jest najgorszy w okolicy Łomży.
- Młodzi ludzie, nie mogąc znaleźć tu pracy i nie mając szans na stabilizację, wyjeżdżają z naszego regionu - mówi Elżbieta Roszkowska, statystyk z oddziału Urzędu Statystycznego w Łomży.
Ale socjolodzy patrzą w przyszłość optymistycznie. Choć przyrost naturalny w woj. podlaskim jest ujemny (liczba zgonów przewyższyła liczbę urodzeń w ub.r. o 834), są oni pewni, że ta tendencja wkrótce się odwróci. W podlaskich szpitalach rodzi się bowiem w tym roku rekordowo dużo dzieci. A to dlatego, że rodziny zakładają ludzie z wyżu demograficznego przełomu lat 70. i 80.
Średni wiek statystycznego mieszkańca to 34,8 roku, a mieszkanki - 38,8 (w kraju - odpowiednio - 35 i 39,1 roku). Dużo starsze, a w zasadzie najstarsze w całym kraju, są osoby mieszkające na wsiach w płn.-wsch. Polsce. Przeciętne trwanie życia wynosiło w naszym regionie 71 lat dla panów i 80,5 roku dla pań (w Polsce: 70,9 i 79,6).
więcej: Gazeta Współczesna - Wyż zaczyna rodzić dzieci
Gazeta Wyborcza - Wraca sprawa Via Baltica
Jak sprawić, by Rospuda i Wasilków były ostatnimi drogowymi problemami Podlaskiego? Nad tym chcą zastanowić się w środę w Łomży tamtejsi samorządowcy, biznesmeni i przedstawiciele drogowców.
Zdaniem organizatorów konferencji: łomżyńskiej Izby Przemysłowo-Handlowej i prezydenta tego miasta, konieczne jest wypracowanie takiej polityki transportowej w obrębie województwa, by tranzyt z Europy do krajów bałtyckich wykorzystywał zarówno biegnącą przez Białystok drogę numer 8, jak i prowadzącą przez Łomżę drogę 61. Chodzi o wieloletnią kość niezgody między tymi dwoma miastami - przebieg korytarza transportowego Via Baltica.
Podczas rozpoczynającego się o godz. 10 w ratuszu spotkania jego inicjatorzy chcą poznać zamierzenia Ministerstwa Transportu i Generalnej Dyrekcji Dróg w sprawach regionalnego tranzytu. Zaproszono również niezależnych ekspertów od drogownictwa i transportu. W tej chwili drogowa sytuacja Łomży jest tragiczna. Chociaż rząd i władze województwa forsują przebieg Via Baltica przez Białystok, większość przewoźników woli zdecydowanie krótszą drogę przez miasto nad Narwią. A ta jest znacznie węższa, nikt też w najbliższym czasie nie planuje na niej budowy obwodnic. W efekcie codziennie kilka tysięcy tirów przejeżdża wąskimi uliczkami Grajewa, Rajgrodu i Szczuczyna, oraz rozjeżdża dopiero co wyremontowane ulice Łomży.
Sytuację dodatkowo komplikuje zamówiona przez samą Generalną Dyrekcję Dróg analiza, na podstawie której ma zostać wytyczony przebieg Via Baltiki. Eksperci międzynarodowej firmy Scott Wilson, po dwuletnich badaniach, biorących pod uwagę wiele kryteriów, dochodzą do wniosku, że korytarz ten powinien ominąć Białystok z daleka i prowadzić właśnie w okolicach Łomży. Przemawiają za tym zarówno względy ekonomiczne, jak i środowiskowe. Taki wariant drogi najmniej bowiem ingeruje w przyrodę. Podsumowanie ich prac, które zapewne będzie wiążące dla polskich władz, powinno zostać upublicznione w najbliższych miesiącach.
więcej: Gazeta Wyborcza - Wraca sprawa Via Baltica