Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 29 listopada 2024 napisz DONOS@

czwartek 19.07.2007

Gazeta Współczesna - Szybsze drogi do Boga Gazeta Współczesna - Pastuch zabił sąsiada Gazeta Wyborcza - Szansa na porozumienie w łomżyńskim szpitalu

Gazeta Współczesna - Szybsze drogi do Boga
Każdego roku z północno-wschodniej Polski wyrusza na Jasną Górę coraz mniej pielgrzymów. Za to na Świętej Górze Grabarce w sierpniu nadal spotyka się tysiące wiernych. Czy to kryzys pielgrzymek, czy wręcz odwrotnie?
Latem ub.r. na Jasną Górę wyruszyło z północno-wschodniej Polski niemal 2,5 tys. osób. Maszerowały w czterech diecezjalnych pielgrzymkach: białostockiej, łomżyńskiej, drohiczyńskiej i ełckiej. Dużo? Nie! Jeszcze 10 lat temu, w sierpniu drogę do Częstochowy pokonywały ponad 4 tys. wiernych. Co jest przyczyną takiego zjawiska?
- Na tak długie pielgrzymki, jak te na Jasną Górę, może sobie pozwolić coraz mniej osób. Po pierwsze: wielu wiernych nie może dostać dwutygodniowego urlopu. Inni, szczególnie młodzi, dopiero szukają pracy albo planują wakacyjny wyjazd za granicę - tłumaczy ks. Andrzej Borkowski, główny kwatermistrz Ełckiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę.
Powodów wyraźnie zmniejszającej się liczby wiernych, którzy chcą podtrzymywać tradycję modlitewnych wędrówek, jest więcej. Młodzi ludzie coraz rzadziej są gotowi na rezygnację z komfortu i spędzenie kilkunastu dni w spartańskich warunkach. Wielu nie potrafi sobie wyobrazić nocowania w stodole czy ograniczonego dostępu do wody.
Wszystko to nie oznacza jednak, że katolicy już w ogóle nie chcą pielgrzymować. Wręcz przeciwnie. W ostatnich latach w naszym regionie zostało zorganizowanych mnóstwo nowych pielgrzymek do lokalnych sanktuariów i cudownych źródełek. Wierni wędrują już nie tylko do wielkich sanktuariów na drugim końcu kraju, ale przede wszystkim do słynących z cudów, niezbyt daleko położonych świątyń m.in. w Juchnowcu, Wasilko-wie, Płonce Kościelnej, Olecku czy Hodyszewie. Charakterystyczne jest jednak to, że żadna z nich nie trwa dłużej niż 3-5 dni.
Prawosławni bliżej tradycji
Problemy z liczebnością pątników na długich pielgrzymkach np. na Świętą Górę Grabarkę są natomiast obce prawosławnym. Każdego roku, w sierpniu, podczas święta Przemienienia Pańskiego gromadzą się tam tysiące wiernych. Rok temu, przez zaledwie trzy sierpniowe dni, cerkiew na Grabarce odwiedziło ponad 60 tys. osób, a w rekordowym 2000 roku - aż 100 tys.!
więcej: Gazeta Współczesna - Szybsze drogi do Boga

Gazeta Współczesna - Pastuch zabił sąsiada
Mężczyzna, którego w niedzielne popołudnie poraził prąd z tzw. pastucha ogradzającego łąkę w Wiźnie, zmarł w poniedziałek w łomżyńskim szpitalu.
Prokuratur rejonowy postawił właścicielowi łąki Bogdanowi M. trzy zarzuty: nieumyślnego spowodowania śmierci, narażenia życia innych i groźby karalnej. Za pierwsze przestępstwo grozi kara do pięciu lat więzienia.
- Oskarżony Bogdan M. podłączył druty pastucha do prądu o napięciu 220 woltów - wyjaśnia Arleta Rząca z Prokuratury Rejonowej w Łomży. - Aby ogrodzenie tego typu było bezpieczne dla ludzi i zwierząt, wystarczy 12 woltów. Oskarżony, składając wyjaśnienia, tłumaczył, że zamierzał podłączyć urządzenie przetwarzające prąd i zmniejszające napięcie właśnie do 12 woltów.
Jak pisaliśmy, 32-latek wracał ok. godz. 16 w towarzystwie ośmiu osób z dzikiej plaży, znajdującej się niedaleko feralnej łąki. Kąpiący się często skracali sobie drogę, przechodząc przez teren Bogdana M.
- On tam nie wypasa krów, bo ma tylko jedną, a pastucha założył dwa lata temu, żeby ludzie nie chodzili po jego łące - twierdzi jeden z mieszkańców Wizny.
Kilku osobom udało się przejść bez szwanku, natomiast 32-latek "zaplątał się” - jak mówi prokurator Rząca - "i z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala w Łomży”. Lekarze walczyli kilka godzin o życie mężczyzny, ale porażenie prądem okazało się śmiertelne. 
więcej: Gazeta Współczesna - Pastuch zabił sąsiada

Gazeta Wyborcza - Szansa na porozumienie w łomżyńskim szpitalu
- Rozmawiamy, a to już naprawdę dużo. Wszystko wskazuje na to, że w sprawie kontraktów dojdę do porozumienia z załogą - zapowiedział wczoraj Marian Jaszewski, dyrektor szpitala w Łomży.
Choć nie ma jeszcze konkretnych stawek ani propozycji zarobków, wczorajsze negocjacje zarówno dyrektor, jak i lekarze oceniają jako wielki postęp.
- Idzie ku dobremu. Wiemy już, jaką formę będą miały przyszłe umowy. Będzie kwota stała, czyli 75 proc. całego wynagrodzenia. Natomiast 25 proc. to kwota ruchoma, która będzie zależeć od wykonanej pracy - mówi Jaszewski.
Miesiąc temu, kiedy strajk w łomżyńskim szpitalu zaczął być dokuczliwy dla pacjentów, dyrektor stwierdził: - Rząd nic nie robi, więc bierzemy sprawy w swoje ręce. Zaproponujemy lekarzom kontrakty. Inaczej szpital przestanie istnieć. Później okazało się, że nie będzie mógł zaproponować kontraktów wszystkim strajkującym lekarzom, więc konflikt zaczął narastać. Medycy nie chcieli zawiesić strajku i złożyli wypowiedzenia z pracy. W międzyczasie trzeba było zamknąć dwa oddziały: laryngologię i okulistykę, a przez niewykonywanie zabiegów i operacji dług szpitala wzrósł do blisko czterech milionów złotych. Mimo to dyrektor nie chciał zgodzić się na warunki lekarzy. - Tylko dzięki mediacji urzędu marszałkowskiego doszliśmy do jakiegoś porozumienia - uważa Leszek Kołakowski, szef komitetu strajkowego w szpitalu.
Wciąż jednak lekarze nie wiedzą, czy praca na kontraktach będzie się im opłacała.
- Tyle czasu, a stawek jak nie było, tak nie ma - mówią.
- Mam nadzieję, że już za tydzień naprawdę będziemy rozmawiać o konkretach - odpowiada Jaszewski. 
więcej: Gazeta Wyborcza - Szansa na porozumienie w łomżyńskim szpitalu


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę