piątek 8.06.2007
Gazeta Współczesna - Szpital bez lekarzy Gazeta Współczesna - Kąpiel bez nadzoru Gazeta Współczesna - NIK: Było źle! PiS: Trudno... Kurier Poranny - E-wpadki Karola Tylendy Gazeta Wyborcza - Dochody podlaskich posłów
Gazeta Współczesna - Szpital bez lekarzy
Łomża Lekarze zaostrzyli protest. Strajkujący złożyli wypowiedzenia z pracy.
Przez dwadzieścia lat żyłam powołaniem. Mam rodzinę, którą muszę utrzymać - mówi Beata Cholewicka, która razem z 92 lekarzami ze Szpitala Wojewódzkiego w Łomży złożyła w środę wypowiedzenie z pracy. - Nie boję się straty zatrudnienia, bo za 9 zł za godzinę pracę znajdę wszędzie.
W ciągu najbliższych tygodni do administracji łomżyńskiego szpitala trafią kolejne podania.
- Ze względu na różny okres wypowiedzeń składamy dokumenty tak, aby od 1 października szpital został bez lekarzy - tłumaczy Leszek Kołakowski, szef komitetu strajkowego i OZZL w łomżyńskiej placówce. - Władze mają trzy miesiące na negocjacje.
Dyrektor łomżyńskiej placówki popiera strajk, ale jednocześnie obawia się o finanse szpitala.
- Już wstrzymaliśmy płacenie rachunków - przyznaje dyrektor Marian Jaszewski.
więcej: Gazeta Współczesna - Szpital bez lekarzy
Gazeta Współczesna - Kąpiel bez nadzoru
Łomżyńskie Wciąż brakuje strzeżonych kąpielisk. W upalny dzień na plaży w Łomży wypoczywa nawet do 5 tys. ludzi. W najbliższy weekend pływać będą na własne ryzyko, bo ratownicy pojawią się dopiero za dwa tygodnie.
Jezioro Rajgrodzkie, plaża w Łomży i zalew w Stawiskach, w którym po dwóch latach przerwy znów jest woda, to najpopularniejsze w regionie miejsca, gdzie ludzie przychodzą, by się opalać i popływać. Plaża w Łomży wciąż pozostaje jedynym miejskim strzeżonym kąpieliskiem w regionie. Jest szansa, że wkrótce to się zmieni, bo samorządy zaczynają inwestować w rozwój turystyki w dolinie Pisy i Narwi.
Bezpieczna plaża
Kiedy tylko zaczyna się robić ciepło, łomżyńska plaża zaczyna tętnić życiem. Niestety, zanim z początkiem wakacji pojawią się tam ratownicy oraz patrole straży miejskiej i policji, bywa, że nad Narwią jest brudno i niebezpiecznie. Ze śmieciami nad brzegiem i w rzece poradzili sobie kilka dni temu nurkowie z łomżyńskiego klubu "Podwodny Jeleń" i ich koledzy z Kolna i Ostrołęki. Z szalejącymi po plaży kierowcami poradzić sobie będzie już trudniej, bo z drogi dojazdowej zginął znak zakazu wjazdu.
- Kiedyś był i na plażę mogły wjechać tylko określone służby, teraz znaku nie ma i wjeżdżającym nad rzekę kierowcom nic nie możemy zrobić - poinformował Zbigniew Gadzinowski, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Łomży. - Interweniowaliśmy w tej sprawie w urzędzie miejskim.
Od 23 czerwca przez 9 godzin dziennie nad bezpieczeństwem kąpiących się czuwać będą ratownicy, po siedmiu wolontariuszy i co najmniej trzech ratowników WOPR. W tym roku plaża funkcjonować będzie do 3 września. Na jej utrzymanie w budżecie Łomży zarezerwowano ponad 41 tysięcy złotych.
więcej: Gazeta Współczesna - Kąpiel bez nadzoru
Gazeta Współczesna - NIK: Było źle! PiS: Trudno...
Podawanie nierzetelnych danych dotyczących lotniska Krywlany, nieprawidłowości przy przetargu na budowę Opery Podlaskiej i przyznanie córkom wicemarszałka Kamińskiego dotacji unijnej w sposób budzący wątpliwości co do obiektywizmu i bezstronności - to tylko część nieprawidłowości znalezionych przez NIK w urzędzie marszałkowskim.
Mimo że urzędników odpowiedzialnych za uchybienia inspektorzy wskazali z nazwiska, żaden nie poniósł poważniejszych konsekwencji. Natomiast część członków zarządu wymienionych w raporcie jest ponownie we władzach województwa!
To tylko zdanie kontrolera...
NIK oceniał realizację budżetu województwa w 2006 r. Uznał, że do nieprawidłowości doszło przy każdej z dużych inwestycji, prowadzonych przez urząd marszałkowski. Budowa Wojewódzkiego Ośrodka Sportu i Rekreacji "Szelment” opóźniła się o pół roku, ponieważ komisja przetargowa wybrała ofertę... niezgodną z prawem. W umowie o dofinansowanie dokumentacji przetargowej lotniska Krylwany, podpisanej przez marszałka Janusza Krzyżewskiego i członka zarządu Karola Tylendę, podano nieprawdziwą datę wykonania dokumentacji. NIK udowodnił, że obaj wiedzieli, że termin, który podają, nie będzie dotrzymany.
Karol Tylenda, wraz z jednym z urzędników, podpisał się także pod protokołem odbioru elektronicznego systemu zarządzania oświatą. Mimo że ten miał poważne wady (np. nie można naliczyć wyrównania po podwyżce wynagrodzeń), urząd zapłacił za system całą kwotę.
więcej: Gazeta Współczesna - NIK: Było źle! PiS: Trudno...
Kurier Poranny - E-wpadki Karola Tylendy
Karol Tylenda w poprzednim sejmiku zapłacił i odebrał od wykonawców programy informatyczne, które nie działały - wynika z kontroli NIK.
Projekt wprowadzania elektronicznych usług dla ludności miał zakończyć się pod koniec 2006 roku. Datę przesunięto o ponad pół roku. Aneksami przedłużano także realizację umów z wykonawcami na dostawy sprzętu i oprogramowania do urzędu marszałkowskiego.
Ale opóźnienia to niejedyne nieprawidłowości, jakich doszukali się inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli. Ich zdaniem, ówczesny członek zarządu województwa Karol Tylenda nie dochował należytej staranności przy odbiorze systemu zarządzania oświatą.
Program kosztował prawie milion złotych, ale był wadliwy - nie pozwalał na automatyzację naliczania płac. Zamiast usprawnić i ułatwić pracę księgowym w szkołach, jeszcze bardziej ją skomplikował. Mimo protestów placówek oświatowych zarząd województwa nie zwrócił wadliwego oprogramowania.
- Protestowało tylko kilka szkół, którym nie chciało się zmieniać systemu. Na pewno nie był wadliwy - zapewnia Karol Tylenda. - Kontroler z NIK uprawiał radosną i własną twórczość, pisząc ten raport. W ogóle nie opierał się na faktach.
Według raportu, Tylenda odebrał także projekt elektronicznego obiegu dokumentów, który częściowo był wadliwy. Oprogramowanie trafiło do 94 gmin, miast i powiatów. Zapłacono, mimo że nie spełniało ono warunków umowy dotyczących działania podpisu elektronicznego czy zachowania tajemnicy skarbowej. W trakcie kontroli wyszło także na jaw, że z zaplanowanego dla ponad pięciuset osób szkolenia informatycznego, finansowanego z unijnych pieniędzy, skorzystało niecałe dwieście.
więcej: Kurier Poranny - E-wpadki Karola Tylendy
Gazeta Wyborcza - Dochody podlaskich posłów
Parlamentarzystą być, nie jest źle. Dochody naszych reprezentantów znacznie przekraczają średnią krajową.
Jak co roku kancelaria Sejmu opublikowała oświadczenia majątkowe posłów. Dzięki nim można dowiedzieć się nie tylko ile każdy z nich zarobił, ale też poznać stan jego oszczędności czy upodobania motoryzacyjne.
Wśród 15 podlaskich posłów rozrzut stanu posiadania jest olbrzymi. Zresztą część z nich, poza zasiadaniem przy Wiejskiej, ma jeszcze inną pracę. Często tak intratną, że za pracę w Sejmie nie pobierają wynagrodzenia, a jedynie diety. Tak jest na przykład w przypadku Edmunda Borawskiego (PSL) - prezesa zarządu grajewskiego Mlekpolu, czy Roberta Tyszkiewicza, współwłaściciela białostockiego wydawnictwa Publikator. Ubiegłoroczne dochody pierwszego z nich to ponad 400 tysięcy złotych, drugiego niecałe 250 tysięcy.
Nie oznacza to, że w Sejmie nie można zarobić. Dochód z tytułu podnoszenia ręki i wciskania przycisków każdego z pozostałych podlaskich posłów przekracza 120 tysięcy.
Rekordzistką - z racji dodatków funkcyjnych należących się wicemarszałkowi izby niższej parlamentu jest Genowefa Wiśniowska (Samoobrona) z dochodem ponad 190 tysięcy złotych.
Posłowie, z nielicznymi wyjątkami, lubią też oszczędzać. Popularne jest gromadzenie kapitału zarówno w gotówce, jak i akcjach czy udziałach w funduszach inwestycyjnych. Na przykład Krzysztof Jurgiel (PiS) zgromadził dzięki temu ponad 140 tysięcy złotych i ponad 8 tysięcy dolarów, Jacek Bogucki (PiS) 320 tysięcy złotych, a Janusz Wójcik (Samoobrona) 213 tysięcy złotych i 50 tysięcy dolarów. Ponadto w inwestycjach kapitałowych ten były trener piłkarski ma 4 mln złotych, co stawia go w absolutnej czołówce podlaskich parlamentarzystów.
Tak duży stan posiadania ogranicza nieco kredyt, który poseł Wójcik musi spłacać - 178 tysięcy franków szwajcarskich. Spory kredyt ma też Robert Tyszkiewicz - ponad 400 tysięcy złotych, Lech Kołakowski (PiS) - 290 tysiecy złotych i Damian Raczkowski (PO) - 219 tysięcy złotych.
więcej: Gazeta Wyborcza - Dochody podlaskich posłów