Przejdź do treści Przejdź do menu
sobota, 20 kwietnia 2024 napisz DONOS@

piątek 25.05.2007

Gazeta Współczesna - (Nie)zła sztuka Gazeta Współczesna - Matkę w życiu masz jedną... Gazeta Współczesna - Dawid i gwiazda Gazeta Wyborcza - PiS w sejmiku gra na zwłokę Kurier Poranny - Wypunktowani przez rywala i arbitra

Gazeta Współczesna - (Nie)zła sztuka
Kobiety nie są przedmiotami, a tak się mogą poczuć, gdy patrzą na billboardy reklamujące łomżyńskie piwo. Ja właśnie tak się poczułam, jak przedmiot - mówi Anna Jakubowska, lekarka z Łomży, która złożyła protest w tej sprawie do Browaru Łomża. - Chcę w ten sposób zwrócić uwagę na seksistowski podtekst kampanii.
Na plakatach reklamujących piwo, obok logo firmy i haseł "Niezła sztuka" i "Mężczyźni wybierają laleczki" do przechodniów zalotnie uśmiecha się brunetka. "Uprzedmiotowienie kobiety do roli laleczki i niezłej sztuki nie licuje z europejskim wizerunkiem Łomży. Mam nadzieję, że wkrótce znikną z naszych ulic" - pisze w swoim proteście Jakubowska.
Okazuje się, że nie tylko ona jest zniesmaczona browarową kampanią.
- To obrzydliwe, ta reklama poniżyła nie tylko mnie, ale także wiele innych osób - mówi Alicja Wyszyńska, mieszkanka Łomży, która podpisała się pod protestem przeciwko kampanii. Na petycji, która wkrótce trafi do browaru, widnieją już podpisy ponad 30 osób, w tym mężczyzn. - To wstyd, aby takie plakaty rozwieszać w całym mieście - dodaje.
To nie pierwsza kontrowersyjna kampania łomżyńskiego browaru. Rok temu złocisty napój reklamowały blondynki, a billboardy pytały "Czym się różnią laleczki od żony?". W ubiegłym roku władze browaru tłumaczyły, że hasła reklamowe to gra słów, a "laleczki" nawiązują do kurpiowskiej pary, która jest stałym elementem etykiet na wyrobach warzelni. Mimo ubiegłorocznych reklamowych kontrowersji, firma ponownie zdecydowała się na kampanię w podobnym stylu.
więcej: Gazeta Współczesna - (Nie)zła sztuka

Gazeta Współczesna - Matkę w życiu masz jedną...
Łomżyńskie Miłość i troskę okazujmy matkom nie tylko od święta. Rodzą nas, karmią, wychowują i pocieszają. Czasem wylewają łzy. I kochają nas nad życie!
Również wtedy, kiedy bycie mamą staje się zawodem i sposobem na życie. Taką rolę dla siebie wybrała Ewa Dmochowska. Wraz z mężem Waldemarem w 1999 r. stworzyli jedną z pierwszych w regionie zawodowych rodzin zastępczych. O tym, że potrzebni są tacy rodzice, wiedzieli z radia. Wychowali już siedmioro maluchów. Od półtora roku w ich domu mieszkają dwaj bracia.
Dom znów tętni życiem
- Po śmierci babci, którą się opiekowałam, poczułam się tak osamotniona, nasz jedyny syn wówczas już dorastał i... taka pustka w domu - wspomina Ewa Dmochowska. - Teraz nasz dom tętni życiem, a ja ładuję akumulatory, kiedy dzieci się do mnie przytulają.
Nie zawsze jest łatwo, trzeba zmagać się z trudną rodzinną przeszłością maluszków, rywalizacją rodzeństwa o miłość cioci i wujka - bo tak mają zwracać się do nich dzieci - czy z własną słabością, bo czasami brakuje sił.
- Najtrudniej jest, kiedy dzieci odchodzą, bo to tak, jakby ktoś z rodziny umierał. Wiemy, że tak być musi, ale to niełatwe - przyznaje pani Ewa. - Kiedyś jeden z chłopców zostawił na lustrze trzy całuski, dla mnie, męża i syna, nie zmyłam ich przez długi czas. 
więcej: Gazeta Współczesna - Matkę w życiu masz jedną...

Gazeta Współczesna - Dawid i gwiazda
Śpiewający i grający na akordeonie ośmiolatek wystąpi w sobotę w programie TVP 1 "Od przedszkola do Opola" z Justyną Steczkowską.
- Prowadzący program Michał Juszczakiewicz to niezły żartowniś - śmieje się Dawid Dąbrowski, ośmioletni uczeń pierwszej klasy Szkoły Podstawowej nr 7 w Łomży, który zakwalifikował się do udziału w telewizyjnym programie "Od przedszkola do Opola". Dawid wykonywał piosenkę pt. "Tłum" z repertuaru Justyny Steczkowskiej.
- W studiu telewizyjnym podczas nagrania było zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałem oglądając ten program w telewizji - opowiada chłopiec. - Myślałem, że za srebrnymi wrotami jest przejście do garderoby małych artystów, a w rzeczywistości była tam goła ściana i poukrywane kamery. A do tego zrobili mi przed występem fryzurę, taką, że wyglądałem jak rozczochraniec!
Michał Juszczakiewicz, według Dawida, żartował prawie ze wszystkiego, nawet z gościa i gwiazdy programu Justyny Steczkowskiej.
- Przyszła w za krótkich spodenkach, a pan Michał podśmiewał się, że pomyliła programy - opowiada Dawid. - A ona wracała z koncertu. 
więcej: Gazeta Współczesna - Dawid i gwiazda

Gazeta Wyborcza - PiS w sejmiku gra na zwłokę
Czwarty dzień po wyborach. Nadal politycy PiS, do których należy inicjatywa, bo wprowadzili do sejmiku najwięcej radnych, nie podjęli negocjacji z PO i PSL w sprawie utworzenia koalicji.
Jarosław Dworzański, szef radnych PO: - Nie jesteśmy umówieni z PiS-em na żaden termin. Słyszę, że politycy rządzącej partii spróbują najpierw dogadać się z PSL. Nie sądzę, by ludowcy chcieli zawrzeć separatystyczny układ bez naszego udziału, bo to byłoby samobójstwo. Weszliby na kolanach z pięcioma głosami, a po wyborze zarządu województwa zostaliby odrzuceni. Tylko wielka koalicja, obejmująca wszystkie partie, w ostateczności bez lewicy, daje gwarancje bezpieczeństwa. Stanowiska w zarządzie dziś są, jutro ich nie ma. Jedynie marszałka trudno odwołać, ale nie sądzę, by tę funkcję PiS zaoferował potencjalnym koalicjantom.
Robert Tyszkiewicz, poseł PO: - Wyłączyłem się z negocjacji, ale dotarło do mnie, że Krzysztof Putra stawia sprawę jednoznacznie: nie będzie koalicji z Platformą.
Jan Kamiński, szef radnych PSL: - Miałem rozmawiać z PiS-em, ale Putra jest w Warszawie, więc może dopiero wieczorem.
Krzysztof Putra, prezes PiS w województwie i wicemarszałek Senatu, nie odbierał telefonów.
więcej: Gazeta Wyborcza - PiS w sejmiku gra na zwłokę

Kurier Poranny - Wypunktowani przez rywala i arbitra
Mocno skomplikowała się sytuacja w tabeli ekipy ŁKSBrowar Łomża. Po porażce 0:2 z Podbeskidziem Bielsko-Biała podopieczni Jana Makowieckiego mają już tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową.
- Uczulałem chłopaków, że dystans, który dzieli nas od reszty stawki, jest bardzo złudny. Wystarczyły trzy spotkania bez zwycięstwa i zrobiło się gorąco. Teraz do końca sezonu będziemy musieli drżeć o utrzymanie - mówi Makowiecki.
Łomżanie zapowiadali otwartą grę i rzeczywiście w pierwszych minutach to oni wyprowadzali groźniejsze ataki. Taktyka ŁKS legła w gruzach w 20. minucie. Maciej Kudrycki zdołał obronić strzał Marcina Kocura, jednak wobec dobitki Krzysztofa Chrapka był już bezradny.
- To była ewidentna pozycja spalona. Nie wiem, jak arbiter mógł tego nie zauważyć - denerwuje się Makowiecki.
Ełkaesiacy najlepszą okazję do wyrównania mieli w 51. minucie. Po faulu na Tomaszu Bzdędze sędzia podyktował rzut karny. W tym momencie zaczęła się seria fatalnych wydarzeń dla drużyny gości. Najpierw Paweł Strózik nie wykorzystał "jedenastki”, za chwilę Podbeskidzie wyprowadziło kontrę i Chrapek pokonał Kudryckiego. ŁKS znów domagał się odgwizdania spalonego. Doszło do przepychanek, po których z boiska wyrzucony został Paweł Galiński. 
więcej: Kurier Poranny - Wypunktowani przez rywala i arbitra


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę