poniedziałek 14.05.2007
Gazeta Współczesna - Dziecko można było uratować Gazeta Współczesna - Szturm na podlaskie Gazeta Współczesna - Wichura powaliła drzewa Gazeta Współczesna - Sportowo uczcili pamięć Ojca Świętego Gazeta Wyborcza - Jutro nie choruj! Gazeta Wyborcza - ŁKS wrócił z punktem z Janikowa
Gazeta Współczesna - Dziecko można było uratować
Zabójstwo w zamiarze ewentualnym - taki zarzut usłyszał w łomżyńskiej prokuraturze rejonowej 23-letni Seweryn Walendziewski, który 3 maja przejechał dziewięcioletniego Damiana. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
- Taki zarzut oznacza, że sprawca nie miał zamiaru zabić, ale biorąc pod uwagę okoliczności, musiał liczyć się, że jego działanie będzie miało taki skutek - mówi Tomasz Wilk, prokurator rejonowy w Łomży. - Zdajemy sobie sprawę, że będzie batalia prawna, aby utrzymać tego rodzaju kwalifikację czynu.
Prowadzący śledztwo zamierzają bardzo skrupulatnie przeanalizować wszelkie okoliczności zdarzenia. Zwrócą się do biegłych z zakresu ruchu drogowego, mechaniki pojazdowej, a przede wszystkim do któregoś z renomowanych instytutów medycyny sądowej. Na razie podstawą zaostrzenia zarzutów stały się zeznania świadków i opinia z sekcji zwłok Damiana.
- Wynika z tych materiałów, że zdarzenie miało dwie fazy - tłumaczy Tomasz Wilk. - Najpierw auto uderzyło uciekającego przed nim chłopca z tyłu. Ranny znalazł się pod samochodem. Był przytomny i płakał, co powinien słyszeć kierowca. Biegli twierdzą, że wtedy możliwy byłby jeszcze skuteczny ratunek.
Seweryn Walendziewski nie wysiadł jednak z samochodu, tylko włączył wsteczny bieg i ruszył do ucieczki. Przejechał po leżącym chłopcu, powodując m.in. uszkodzenia wątroby i innych organów w jamie brzusznej, które były bezpośrednią przyczyną śmierci.
więcej: Gazeta Współczesna - Dziecko można było uratować
Gazeta Współczesna - Szturm na podlaskie
Region W weekend przeżyliśmy najazd polityków z pierwszych stron gazet. Był związany ze zbliżającymi się wyborami do sejmiku.
Zabrakło ich w studiach ogólnopolskich telewizji, bo wszyscy na raz tłumnie ruszyli na Podlasie. Podczas konwencji wyborczych, spotkań i konferencji prasowych namawiali do głosowania na kandydatów swoich partii. Przedterminowe wybory do podlaskiego sejmiku (konieczne, bo jesienią z powodu kłótni politycznych nie udało się wyłonić pełnego pięcioosobowego zarządu województwa) traktują bardzo poważnie.
- To wam przyszło potwierdzić nastroje Polaków. To wy za tydzień pokażecie, co tak naprawdę Polska sądzi o połowie kadencji rządów koalicji LPR-PiS-Samoobrona. To tu będziecie oceniali jej skuteczność - mówił Donald Tusk, szef PO. - Zróbcie wszystko, by zwyciężyła rzetelność, kompetencja, taka ludzka przyzwoitość.
Nie tylko lokalnie
Konferencje zdominowały jednak sprawy ogólnopolskie. W piątek w Suwałkach minister edukacji Roman Giertych powiedział, że możliwy jest powrót do 4-letnich liceów (obecnie są trzyletnie, nauczycielom i uczniom brakuje czasu na przerobienie materiału). Przychylił się też do pomysłu otworzenia archiwów IPN i zapowiedział, że w poniedziałek LPR zgłosi projekt ustawy w tej sprawie. W niedzielę Donald Tusk ponowił apel o spotkanie liderów partii i rozmowę o jednym, wspólnym projekcie. Reakcja wicepremiera Andrzeja Leppera w na werdykt Trybunału Konstytucyjnego, uznającego liczne zapisy ustawy lustracyjnej za niezgodne z prawem, była zdecydowana:
- Otworzyć wszystkie teczki! Przeżyć raz to polskie piekło i będzie spokój!
Premier w Zambrowie
Gorące przyjęcie zgotowali premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu mieszkańcy Zambrowa. Wystąpienie szefa rządu kilkakrotnie przerywali gromkimi oklaskami. Zwłaszcza, gdy stwierdził, że jego rodzina wywodzi się z okolic Zambrowa .
więcej: Gazeta Współczesna - Szturm na podlaskie
Gazeta Współczesna - Wichura powaliła drzewa
Prawdziwe chwile grozy przeżyli państwo Gronostajscy z Rutek, kiedy w piątkowe popołudnie, na drodze parę kilometrów za Łomżą, w ich samochód uderzył spadający konar.
- Nic nam się nie stało - powiedzieli zaraz po wypadku. - Mieliśmy szczęście w nieszczęściu. Samochód został uszkodzony, ale wyhamował. Chwilę później wiatr wyrwał drzewo z korzeniami, które upadło tuż przed maską samochodu!
Trzy osoby ranne i duże szkody materialne (m.in. uszkodzone budynki i powalone drzewa, tysiące odbiorców bez prądu) - to bilans wichury, która przeszła w piątek po południu nad woj. podlaskim. Do godzin nocnych z piątku na sobotę strażacy interweniowali 220 razy, usuwając powalone drzewa z dróg. Nawałnica uszkodziła też poważnie linie energetyczne.
W dwóch wsiach powiatu sokólskiego wiał tak silny wiatr, że uszkodził w sumie ponad sto domów i budynków gospodarczych. Mieszkańcy mówią o trwającej kilka minut trąbie powietrznej. We wsi Chodorówka Stara zostało uszkodzonych 31 budynków (9 mieszkalnych i 22 gospodarcze), a we wsi Kopciówka - 26 budynków mieszkalnych i 44 gospodarcze.
więcej: Gazeta Współczesna - Wichura powaliła drzewa
Gazeta Współczesna - Sportowo uczcili pamięć Ojca Świętego
- Sport jest oczywiście tylko pretekstem - nie ukrywa Hanka Gałązka, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 10 w Łomży. Po raz trzeci kierowana przez nią placówka była organizatorem ogólnopolskiego finału Turnieju Sprawnościowego Rodziny Szkół im. Jana Pawła II "Zwyciężaj siebie". W eliminacjach regionalnych udział wzięło ponad 100 placówek z różnych części Polski.
Choć rywalizacja w hali sportowej i na pływalni (wodna część odbyła się po raz pierwszy) była tylko pretekstem do spotkania, dzieci i młodzież z kilkunastu podstawówek i gimnazjów potraktowała ją poważnie. Do utraty tchu walczyli reprezentanci szkół z wielkich miast, np. Warszawy czy Wrocławia, jak takich malutkich miejscowości jak Parznice koło Radomia.
Spotkania Rodziny Szkół im. Jana Pawła II odbywają się regularnie od 9 lat. Poza turniejem sprawnościowym, przemiennie w kolejnych latach młodzież bierze udział w turniejach wiedzy o patronie oraz konkursach recytatorskich.
- Nasza idea przewodnia to: piękno, zabawa, wiedza - mówi Hanka Gałązka.
więcej: Gazeta Współczesna - Sportowo uczcili pamięć Ojca Świętego
Gazeta Wyborcza - Jutro nie choruj!
W ośmiu szpitalach na Podlasiu lekarze, którzy przyłączyli się do ogólnopolskiego protestu nie pojawią się jutro w szpitalach. Zrobią o legalnie, bo wszyscy wezmą urlop na żądanie.
Odpoczywać będą lekarze ze szpitali: w Łomży, Suwałkach, Bielsku Podlaskim, Augustowie, Dąbrowie Białostockiej, Łapach, Choroszczy i w wojewódzkim w Białymstoku.
Niestety ucierpią na tym pacjenci, którzy na ten dzień mieli wyznaczone planowe zabiegi i operacje. Lekarze, którzy nie pojawią się jutro w pracy otwarci mówią, że mogą się one nie odbyć.
- Szpitale, które do protestu się przyłączyły, będą miały minimalną obsadę lekarską tak, aby zapewnić bezpieczeństwo pacjentów tylko w sytuacjach, kiedy ich życie będzie zagrożone - mówią związkowcy.
5 tys. zł brutto pensji dla lekarzy bez specjalizacji, 7,5 tys. zł ze specjalizacją, 14 dni płatnego urlopu szkoleniowego i większych nakładów na leczenie - takie warunki stawiają lekarze ministerstwu. W szpitalach, które zadeklarowały chęć protestu, strajkować będzie od 95 do 100 proc. lekarzy.
Za dwa tygodnie w szpitalu w Łomży ma się rozpocząć bezterminowy strajk. W Łapach zostaną wstrzymane planowe operacje. Niewykluczone, że do akcji protestacyjnej dołączą się inne szpitale z województwa. Wszędzie lekarze będą się domagać większych wynagrodzeń, bo są rozczarowani 30-procentowymi podwyżkami z ubiegłego roku. Ci, którzy mają drugi stopień specjalizacji, wciąż zarabiają poniżej średniej krajowej
więcej: Gazeta Wyborcza - Jutro nie choruj!
Gazeta Wyborcza - ŁKS wrócił z punktem z Janikowa
Maciej Kudrycki zaliczył swój pierwszy występ w barwach ŁKS-u Łomża. Bramkarz podczas pojedynku z Unią Janikowo pojawił się na boisku w 90 minucie i zagrał jako pomocnik. Wszystko z powodu kłopotów kadrowych łomżan, którzy w sobotę musieli zadowolić się remisem 1:1
Trener Jan Makowiecki miał nie lada problem z zestawieniem wyjściowej jedenastki na mecz z Unią. Przemysław Mądry nie mógł zagrać z powodu kartek, z kolei Krzysztof Strugarek, Łukasz Jasiński i Łukasz Adamski narzekają na urazy. A wszyscy oni są podstawowymi piłkarzami ŁKS-u.
- Pewnie jak ochłoniemy, to będziemy zadowoleni z tego remisu z powodu naszej sytuacji kadrowej. Ale na razie szkoda straconych punktów - stwierdził schodząc z boiska kapitan łomżan Zbigniew Kowalski.
Goście mogli pokusić się o zwycięstwo. Co prawda początek spotkania to była przewaga gospodarzy. Oni, jako pierwsi przyzwyczaili się do gry w deszczu i zagrozili bramce strzeżonej przez Kamila Ulmana. Na szczęście strzał Marka Kubisza padł łupem naszego bramkarza.
Więcej szczęścia w ataku mieli zawodnicy ŁKS-u. Paweł Strózik z prawej strony boiska podał piłkę do Damiana Świerblewskiego, a ten przelobował niepotrzebnie wychodzącego z bramki Michała Wróbla. Po zdobyciu gola goście cofnęli się do defensywy, dając możliwość rozgrywania akcji piłkarzom Unii. Ci jednak robili to dość nieporadnie. Składnych akcji, a nawet dokładnych podań było jak na lekarstwo. Łomżanie nie ułatwiali zadania rywalom, gdy tylko tracili piłkę, z ustawienia 3-5-2 przechodzili na 5-4-1 i skutecznie ograniczali dostęp do własnej bramki. Czynili to skutecznie aż do 61. minuty. Wtedy to na rajd prawą stroną zdecydował się Damian Staniszewski. Pomocnik podawał na trzeci metr do Łukasza Kalinowskiego, a ten odbił piłkę brzuchem i umieścił ją w siatce. Po tej akcji suchej nitki na Tomaszu Łubie, który zagrał na nowej dla siebie pozycji prawego obrońcy, nie pozostawił Kowalski.
- Powinien się zaopiekować Staniszewskim. Nie może być tak, że ja mam prawie 40 lat i dam radę biegać, a Łuba jest młody i brakuje mu sił - denerwował się kapitan.
więcej: Gazeta Wyborcza - ŁKS wrócił z punktem z Janikowa