czwartek 12.04.2007
Gazeta Współczesna - Głośne na cały kraj Kurier Poranny - Nic nie robili i zarobili Gazeta Wyborcza - Prokuratorzy kontra złomiarze Gazeta Wyborcza - Odmowa rejestracji PSL Piast
Gazeta Współczesna - Głośne na cały kraj
Region. Historia pacjentek poparzonych w Białostockim Ośrodku Onkologicznym, czy kobiety z Łomży, której – mimo dużego prawdopodobieństwa wystąpienia wady genetycznej u dziecka – odmówiono aborcji – to sprawy, które poruszyły całą Polskę.
Gdy stawką jest życie lub utrata zdrowia pacjenta, nieodpowiednie postępowanie lekarzy staje się szczególnie widoczne. Ale we wspomnianych sprawach postępowanie sądowe trwa od lat i ciągle szuka się winnych zaistniałych sytuacji.
Zawinił aparat?
W lutym 2001 roku w Białostockim Ośrodku Onkologicznym doszło do awarii wysłużonego aparatu do naświetlań Neptun P10. Sprzęt wówczas nie zasygnalizował awarii. Pięć kobiet otrzymało dawkę promieniowania kilkakrotnie wyższą od wskazanej. Zostały też dotkliwie poparzone. Na ich ciele powstały bardzo bolesne rany. Po wypadku przed sądem stanęli: Jarosław B., technik-fizyk odpowiedzialny za pracę urządzenia i lekarka Jolanta S. Oboje nie przyznali się do zarzutów.
W pierwszej instancji technik odpowiedzialny za sprzęt został skazany na karę grzywny, lekarkę uniewinniono. Białostocki sąd okręgowy wyrok ten uchylił i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Później sąd rejonowy uniewinnił oboje pracowników, twierdząc, że winny był aparat. Sąd okręgowy w lutym br. rozpatrzył kolejne odwołania. Uznał, że fizyk jest niewinny, a sprawa lekarki będzie rozpoznana raz jeszcze, bo sąd pierwszej instancji popełnił błąd, nie oceniając jednego z kluczowych dowodów – dokumentacji medycznej dwóch pacjentek, które jako pierwsze skarżyły się na poparzenia.
więcej: Gazeta Współczesna - Głośne na cały kraj
Kurier Poranny - Nic nie robili i zarobili
Prawie 100 tysięcy złotych z budżetu Podlasia wypłacono byłym członkom zarządu województwa za niewykorzystane urlopy.
W sumie za niecałe dwa miesiące tego roku, kiedy był już nowy sejmik, otrzymali niemal 350 tysięcy złotych!
To niezgodne z prawem - mówi o "chomikowaniu” przez kilka lat urlopów Piotr Latała z Państwowej Inspekcji Pracy w Białymstoku. - Każdy pracownik musi wykorzystać urlop na bieżąco, najpóźniej do końca marca następnego roku.
Dodaje jednak, że jeśli pracodawca dopuścił do takiej sytuacji, że pracownicy gromadzą urlopy, to musi wypłacić za nie ekwiwalent.
Eksmarszałek zapracowany
Janusz Krzyżewski, były marszałek województwa, miał 63 dni niewykorzystanego urlopu. W zamian za to otrzymał 34,5 tysiąca złotych.
- Nie liczyłem, ile dni mi zostało, ani ile pieniędzy otrzymam w zamian - tłumaczy się Janusz Krzyżewski. - A na urlop mogłem chodzić z rzadka, ewentualnie na kilka dni. Ostatnio na takim dłuższym urlopie byłem może w 2003 lub 2004 roku.
Ale to nie wszystko, co dostał były marszałek. Otrzymał także odprawę w wysokości 18,7 tys. zł, pobory za styczeń i luty, w tym także "trzynastkę”. W sumie prawie 84,5 tys. zł brutto, czyli do kieszeni około 58 tys. zł.
więcej: Kurier Poranny - Nic nie robili i zarobili
Gazeta Wyborcza - Prokuratorzy kontra złomiarze
Podlascy prokuratorzy wydają wojnę złodziejom złomu. Wczoraj zwołali nawet specjalną naradę. Zaprosili kilkudziesięciu wysokich rangą przedstawicieli różnych służb: od pograniczników, przez inspektorów ochrony środowiska po policję i służby skarbowe.
Temat debaty: jak walczyć z tymi, którzy kradną kolejowe kable, elementy szyn, czy pokrywy ze studzienek kanalizacyjnych. Idea słuszna, gorzej, że nikt nie wie, jak się do tego zabrać. Śledczy nie bardzo też znają skalę problemu. Z ich danych wynika, że w latach 2005 i 2006 w Białymstoku i okolicach było zaledwie 46 przypadków nielegalnej kradzieży złomu (podczas gdy tylko w białostockiej komendzie miejskiej w 2006 r. zarejestrowano ponad 10 tys. różnych przestępstw, w tym ponad 3 tys. kradzieży). Pojawiła się więc sugestia, że jest jakaś "ciemna" liczba przestępstw, które nie są zgłaszane.
Póki co prokuratorzy mają kłopot z poprowadzeniem tych śledztw, gdzie policji udało się złapać złodzieja. Bo o ile wszyscy są zgodni co do tego, że np. kradzież jakiegoś elementu z trakcji kolejowej mógłby spowodować katastrofę pociągu, to w żadnym z 46 ujawnionych przypadków nikt nie usłyszał zarzutu narażenia na takie niebezpieczeństwo. Skończyło się tylko na zarzucie kradzieży.
Żeby nie bawić się w "drobnicę" i kontrolowanie pojedynczych skupów złomu, nasi prokuratorzy postawili sobie za punkt honoru walkę z mafiami złomowymi. Członkowie gangu bowiem, wykazując tylko w dokumentach handel metalami między sobą, mogą wyłudzać wielomilionowe kwoty z podatku VAT. Nic to, że na Podlasiu na razie nikt nie wykrył takiego procederu.
więcej: Gazeta Wyborcza - Prokuratorzy kontra złomiarze
Gazeta Wyborcza - Odmowa rejestracji PSL Piast
Konserwatywni ludowcy chcieli zarejestrować dwa komitety wyborcze. Udało im się tylko połowicznie
W majowych przedterminowych wyborach do sejmiku weźmie udział 21 podmiotów. Dzisiaj komisarz wyborczy upubliczni swoje postanowienie o odmowie rejestracji dwudziestego drugiego - PSL Piast. Powodem negatywnej decyzji komisarza jest szyld, pod jakim chcieli startować konserwatywni ludowcy. Zawiera bowiem skrót zarezerwowany przez inną partię - konkurencyjny i starszy PSL Waldemara Pawlaka.
By móc używać tej nazwy, działacze Piasta musieliby mieć pisemną zgodę władz statutowych PSL. W ubiegłym tygodniu, gdy okazało się, że bez takiego zezwolenia komitet nie zostanie zarejestrowany, szef konserwatystów, były wicemarszałek województwa Krzysztof Tołwiński stwierdził, że on o taką zgodę prosić nikogo nie zamierza. Zapowiadał też, że udowodni organom wyborczym, że przepisy nie wykluczają rejestracji dwóch komitetów z PSL w nazwie. Nie udało mu się.
- Otrzymaliśmy wiele różnych dokumentów od przedstawicieli PSL Piast. Tego najważniejszego jednak wśród nich nie było. Bez zgody na użycie nazwy nie ma możliwości rejestracji - uzasadnia odmowę Marek Rybnik, szef białostockiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
więcej: Gazeta Wyborcza - Odmowa rejestracji PSL Piast