Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 29 listopada 2024 napisz DONOS@

piątek 6.04.2007

Gazeta Współczesna - Podtrzymać tradycję Gazeta Współczesna - Związkowy monitoring Gazeta Wyborcza - ŁKS po porażce w Gliwicach

Gazeta Współczesna - Podtrzymać tradycję
W rodzinnym gronie, czasem samotnie, a czasem w pracy łomżyniacy spędzą tegoroczne Święta Zmartwychwstania Pańskiego.
- Zapach swojskiej kiełbasy i koszyk po brzegi wypełniony jajkami przypomina mi rodzinne święta sprzed lat - mówi Marianna Popiołek, pracująca w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży. - Po Rezurekcji cała rodzina zasiadała do stołu suto zastawionego smakołykami. Mama odmawiała modlitwę, a potem wszyscy dzieliliśmy się święconym jajkiem.
Zapomniane zwyczaje
Święcenie pokarmów, to najstarsza z wielkanocnych tradycji. Dziś do koszyczków wkłada się jaja oraz niewielkie ilości kiełbasy i chleba. Kiedyś było zupełnie inaczej.
- Jeszcze przed wojną do święcenia nosiło się do chaty sołtysa wszystko to, co rodzina zjadała przez całe święta - mówi Antoni Mosiewicz, etnograf z Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu. - Czasem jedzenia było tak dużo, że ksiądz musiał je święcić w kilku domostwach.
W wielu wsiach do dziś ksiądz święci pokarmy zebrane w jednym z domów. Niestety, wiele wielkanocnych tradycji charakterystycznych dla naszego regionu zanikło.
- Kiedyś po Rezurekcji każdy biegł ile sił w nogach do swojej furmanki i gnał do wsi - opowiada Mosiewicz. - W ten sposób sprawdzano, kto ma najlepsze, konie.
Dziś już żaden chrześniak nie dostanie od matki chrzestnej kopy pisanek, co było w zwyczaju przed laty. Zaprzestano też gry w toczenie drewnianego krążka.
- Nadal przy świątecznym stole najmłodsi bawią się w zbijanie jaj, podobno te od perliczek są najtrwalsze - mówi Antoni Mosiewicz. - Przetrwał śmigus-dyngus, tylko tradycyjne dyngusówki, czyli drewniane "pompy", zamieniono na wiadra i plastikowe pistolety.
więcej: Gazeta Współczesna - Podtrzymać tradycję

Gazeta Współczesna - Związkowy monitoring
Jeśli władze nie znajdą dla nas czasu, pojedziemy do Białegostoku
- Nasza inicjatywa jest całkowicie apolityczna - deklaruje już na wstępie Henryk Piekarski, szef łomżyńskiej "Solidarności". Przy oddziale związku powstaje gremium, które zamierza walczyć o interesy Ziemi Łomżyńskiej w województwie podlaskim.
- Ktoś może nam zarzucić, że robimy to teraz, gdy zbliżają się wybory do samorządu województwa, ale tak naprawdę pomysł dojrzewał już od dłuższego czasu - dodaje Henryk Piekarski. - Teraz tylko znaleźliśmy odpowiednią formułę.
Do grupy inicjatywnej przedsięwzięcia zaprosił m. in. związkowców z Kolna i Zambrowa (w przyszłości liczy także na Grajewo i Wysokie Mazowieckie), byłego marszałka województwa Sławomira Zgrzywę, przedstawicieli łomżyńskich instytucji z różnych dziedzin.
- Mamy wrażenie, że polityka inwestycyjna, kadrowa w województwie nie zawsze odpowiada naszym oczekiwaniom - mówi Sławomir Zgrzywa. - Naszym głównym celem jest monitorowanie tych zjawisk, formułowanie wyraźnie słyszalnych ocen, dyskusja z przedstawicielami władz. - Jak nie będą miały czasu przyjechać do Łomży, my pojedziemy do Białegostoku - uzupełnia Henryk Piekarski.
więcej: Gazeta Współczesna - Związkowy monitoring

Gazeta Wyborcza - ŁKS po porażce w Gliwicach
Piłkarze ŁKS-u Łomża w środę przegrali po raz pierwszy od prawie pół roku. Okazali się zdecydowanie słabsi od Piasta Gliwice, co bardzo zdenerwowało trenera Czesława Jakołcewicza: - Mam nadzieję, że podziała to na zawodników jak zimny prysznic i zrozumieją, że nie są wcale tacy dobrzy.
Beniaminek II ligi z Łomży poprzedniej porażki doznał 14 października. Od tamtego czasu przez osiem spotkań zdobywał co najmniej punkt (sześć razy wygrał!). Wspaniała - jak na drużynę skazywaną przez niemal wszystkich na pewny spadek - seria skończyła się w Gliwicach.
- Jest żal, że to koniec, ale nie mogło być inaczej. Popełnialiśmy proste błędy w ustawieniu i stąd tak wysoka porażka 0:3 - narzeka Jakołcewicz. - Mieliśmy grać inaczej. Nastawialiśmy się na kontratak, a tutaj to rywale nas wypunktowali. Naprawdę nie musieliśmy przegrać, a na pewno nie tak wysoko.
To był drugi mecz z rzędu, w którym łomżanie spisali się tak słabo. W sobotę zdołali jeszcze zremisować na własnym stadionie z zespołem z Ostrowca Świętokrzyskiego. Tym razem nie mieli na to większych szans, bo gliwiczanie rozegrali jedno z najlepszych spotkań w rundzie.
- Zespół wpadł w mały dołek - wyjaśnia szkoleniowiec ŁKS-u. - Ale to normalne, że przychodzi taki moment. Mam tylko nadzieję, że zawodnicy szybko się pozbierają, a z porażki w Gliwicach wyciągną odpowiednie wnioski. Nie możemy pozwolić sobie na dłuższą chwilę przestoju, ponieważ znowu spadniemy w ligowej tabeli. Dobrze, że teraz mamy dłuższą przerwę od gry i piłkarze będą mogli w spokoju zastanowić się nad sobą. Porażka w Gliwicach powinna na nich podziałać mobilizująco
więcej: Gazeta Wyborcza - ŁKS po porażce w Gliwicach


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę