piątek 9.02.2007
Gazeta Współczesna - Chcemy strefy Gazeta Współczesna - Kino Millenium po remoncie Gazeta Współczesna - Krztusiec w natarciu Kurier Poranny - Trzy kilometry teczek
Gazeta Współczesna - Chcemy strefy
Droga przed Łomżą jest jeszcze daleka - nie ukrywa Grzegorz Mackiewicz, prezes Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. - Będziemy gotowi spełnić warunki - zapowiada Marcin Sroczyński, wiceprezydent Łomży.
Szefowie SSSE odwiedzili Łomżę. W ocenie wiceprezydenta Sroczyńskiego, rozmowy przyniosły krok do przodu w prowadzonych od 2005 roku zabiegach o utworzenie w mieście podstrefy.
- Mimo całej życzliwości, z jaką się nasze starania spotykają, to na razie taka iskierka nadziei - mówi wiceprezydent.
Nastroje tonuje także prezes Grzegorz Mackiewicz.
- Zbyt wiele nie można w tej chwili powiedzieć.
Wśród warunków, jakie Łomża musi spełnić, by zasłużyć na podstrefę jest m. in. zgoda władz SSSE i rządu, odpowiednia uchwała Rady Miejskiej. Ale te sprawy są prostsze do przeskoczenia niż znalezienie co najmniej jednego, ale za to bardzo poważnego inwestora.
- Takiego, który mógłby zainwestować miliony złotych i stworzyć wiele miejsc pracy, co w sytuacji Łomży byłoby najistotniejsze - wyjaśnia Marcin Sroczyński.
Władze Łomży liczą, że w otoczeniu "dużego” będą rozwijać się mniejsze podmioty. Najlepiej już miejscowe.
- Przekazaliśmy informację Łomżyńskiej Izbie Przemysłowo - Handlowej, mają poszukać zainteresowanych - dodaje wiceprezydent.
więcej: Gazeta Współczesna - Chcemy strefy
Gazeta Współczesna - Kino Millenium po remoncie
Millenium zawalczy o widza komfortem, ciekawym repertuarem i spotkaniami z twórcami filmów.
Łomża potrzebuje dobrego kina - to zdanie często pada z ust mieszkańców miasta, wypowia- dających się w naszych "Twarzach Łomży". Kino Millenium nie spełniało jednak ich oczekiwań, co odbijało się na słabej frekwencji. Od piątku ma być inaczej.
Odnowione wnętrze łomżyńskiego kina robi wrażenie. Zniknęły brudne siedzenia i odpadające płytki na posadzce. Zamiast tego jest nowa podłoga i dwieście wygodnych foteli.
- Tak naprawdę, fotele nie są nowe, ale za to w idealnym stanie. Mają oparcie na głowę i są bardzo wygodne - mówi Marek Danielewicz, kierownik kina. - Odmalowaliśmy też ściany i powiesiliśmy nowe kotary. Jednak najważniejsze zmiany to wymiana instalacji nagłośnieniowej oraz obiektywu projektora. Dzięki temu dźwięk będzie czystszy i mocniejszy, a obraz nabierze większej ostrości.
więcej: Gazeta Współczesna - Kino Millenium po remoncie
Gazeta Współczesna - Krztusiec w natarciu
Czteroletni Maurycy przez dwa tygodnie był w szpitalu, a przez miesiąc brał antybiotyki. Chłopiec tak jak dziesiątki innych podlaskich dzieci zachorował na krztusiec. To choroba, która mimo szczepień, ciągle atakuje.
Na tę zakaźną chorobę (głównie wieku dziecięcego) choruje w województwie podlaskim dziesięć razy więcej osób, niż w innych rejonach kraju. Tylko w styczniu podlaski sanepid zanotował 77 nowych przypadków. W tym czasie w całym kraju zachorowało jeszcze 107 osób.
Z kolei w całym ub. roku w kraju odnotowano 1526 zachorowań, z czego tylko w naszym województwie: 483.
Wysoka wykrywalność
- Zapadalność na tę chorobę w ub. roku była u nas 10 razy wyższa niż średnia krajowa - przyznaje Artur Wnuk, rzecznik podlaskiego sanepidu. - Ale w moim przekonaniu to świadczy przede wszystkim o dobrej diagnostyce i skutecznym wykrywaniu tej choroby.
Krztusiec jest bowiem chorobą, która trudno rozpoznać bez specjalistycznych badań. Na początku pacjent ma dolegliwości typowe dla przeziębienia: katar, kaszel, podwyższoną temperaturę. Dopiero z biegiem czasu kaszel staje się dość charakterystyczny: jest suchy, napadowy, męczący, zwłaszcza w nocy. Bywa, że po ataku kaszlu chory wymiotuje. I zazwyczaj dopiero te objawy mogą sugerować postawienie właściwej diagnozy.
- Ale aby potwierdzić na sto procent krztusiec, potrzebne są badania laboratoryjne surowicy krwi - mówi Artur Wnuk.
więcej: Gazeta Współczesna - Krztusiec w natarciu
Kurier Poranny - Trzy kilometry teczek
Taki współpracownik rozpoczynał od rozpoznania środowiska. Opisywał z kim się spotyka.
Później wyznaczano mu osoby, którymi ma się bliżej zainteresować.
Bardzo często “TW” donosili o różnej działalności swoich znajomych, przyjaciół.
Na samej ówczesnej Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku było co najmniej 14 osób, które donosiły.
Z dr Krzysztofem Sychowiczem, pracownikiem IPN rozmawia Marta Gawina.
Kurier Poranny: Archiwa IPN są nadal zamknięte, w tym także przed dziennikarzami. Dziś teczki można zobaczyć tylko za specjalnym pozwoleniem prezesa instytutu. Wierzy Pan w to, że szybko to się zmieni?
Krzysztof Sychowicz, pracownik naukowy białostockiego oddziału IPN: Jeżeli parlamentarzyści przyjmą nowelizację ustawy listracyjnej, już w połowie marca archiwa IPN otworzą się. I dobrze. Akta mówiące o naszej historii nie powinny być tajne.
A co ciekawego przechowujecie w białostockim archiwum?
- Ponad trzy kilometry materiałów. A wśród nich teczki tajnych współpracowników, akta administracyjne, dokumenty dotyczące osób prześladowanych.
więcej: Kurier Poranny - Trzy kilometry teczek