poniedziałek 15.01.2007
Gazeta Wyborcza - Nie szanują pacjentów Gazeta Współczesna - Czasem o życiu decydują chwile Gazeta Współczesna - Stabilna sytuacja w ŁKS-ie Łomża
Gazeta Wyborcza - Nie szanują pacjentów
Każą godzinami czekać na siebie pod drzwiami gabinetów. Niesłusznie żądają pieniędzy. Nie chcą kierować na badania. Kto? Lekarze, na których w ubiegłym roku skarżyli się podlascy pacjenci do Narodowego Funduszu Zdrowia.
Skarg w zeszłym roku było prawie tyle samo, co rok wcześniej (ponad 1200) i dotyczyły podobnych problemów. Ubezpieczeni w podlaskim NFZ skarżyli się przede wszystkim na specjalistów, lekarzy rodzinnych, a także na szpitale. Chorym nie podobały się długie kolejki na wizyty, a także to, że lekarze nie przestrzegają czasu pracy.
- Na drzwiach gabinetu specjalista pisze, że przyjmuje do godziny 13, pacjent przychodzi o godz. 11, a lekarza już nie ma - mówi Agata Dyszkiewicz, rzecznik praw pacjenta w podlaskim NFZ. - Były problemy z zarejestrowaniem się na wizytę, często można było usłyszeć: nie zapisujemy, bo skończyły się limity.
W dalszym ciągu są problemy z otrzymaniem skierowania na badania diagnostyczne.
- I to nie chodzi o jakąś drogą diagnostykę - dodaje rzecznik. - Nie można było doprosić się najzwyklejszych badań morfologicznych.
Podobny problem był ze szpitalami.
- Pacjent zakwalifikowany na zabieg szpitalny wszystkie badania powinien mieć zrobione na miejscu - tłumaczy Dyszkiewicz. - A jak to wyglądało w rzeczywistości? Chory dostawał od lekarza skierowanie i karteczkę, jakie badania ma wykonać. A tam było wszystko: badanie cukru, moczu, krwi, prześwietlenie klatki piersiowej. Zdarzało się, że lekarz ze szpitala odsyłał pacjenta do lekarza rodzinnego, by ten określił, jak chory zniesie znieczulenie ogólne. A jak lekarz rodzinny ma to zrobić? Szpitale niepotrzebnie ganiały chorych.
więcej: Gazeta Wyborcza - Nie szanują pacjentów
Gazeta Współczesna - Czasem o życiu decydują chwile
Jednego dnia Edyta Jańczuk, zdrowa i pełna energii dziewczynka, wzorowa uczennica, musiała zacząć naukę życia od początku. Właśnie dla takich jak ona, poszkodowanych w wypadkach drogowych dzieci, grała w tym roku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
Musi korzystać z indywidualnego nauczania i wciąż ma duże trudności z mówieniem, pisaniem i poruszaniem się. Jej terapia kosztuje miesięcznie kilka tysięcy złotych.
Platynowe 10 minut
Edytę potrącił samochód. Tylko dzięki szybkiej pomocy lekarzy wygrała życie, ale jej powrót do samodzielności wciąż trwa.
- Jeżeli jest zagrożenie życia, robimy wszystko co jest w naszej mocy, choć własnego oddziału chirurgii dziecięcej nie mamy - mówi Marian Jaszewski, dyrektor łomżyńskiego szpitala. - Ale jest dobrze wyposażony OIOM, na który, niestety, także czasem trafiają dzieci.
Wypadków, w których poszkodowani są najmłodsi, w Łomżyńskiem nie ma zbyt wiele. Ale zagrożenie jest ogromne. Przez Zambrów prowadzi coraz bardziej niebezpieczna i ruchliwa droga Warszawa-Białystok, przez Łomżę i Grajewo trasa nr 61, nazywana "drogą śmierci”. Przez Kolno mkną latem tysiące samochodów nad jeziora mazurskie.
W okolicznych szpitalach nie ma specjalistycznych oddziałów, gdzie dzieci znalazłyby szybką pomoc.
- Jeżeli tylko pozwala sytuacja, przewozimy poszkodowanych do białostockiego DSK - mówi Marian Jaszewski.
- Przy ratowaniu życia najważniejszy jest czas - podkreśla Przemysław Kowalewski, ratownik z Łomżyńskiej Grupy Ratownictwa Medycznego PCK. - Mówimy o tzw. platynowych dziesięciu minutach. Ofiara wypadku po upływie tego czasu niejednokrotnie powinna już być na stole operacyjnym, dlatego niezwykle ważne, aby dobrze wyposażone szpitale były jak najbliżej
więcej: Gazeta Współczesna - Czasem o życiu decydują chwile
Gazeta Współczesna - Stabilna sytuacja w ŁKS-ie Łomża
ŁKS Łomża powoli wychodzi na prostą. Klub zamyka budżet na rundę wiosenną i podpisuje kontrakty z nowymi zawodnikami.
Sytuacja jest już ustabilizowana - zapewnia wiceprezes, odpowiedzialny za sprawy finansowe ŁKS-u Robert Szymański. Sponsorem strategicznym drugoligowca ma w dalszym ciągu pozostać Browar Łomża. Negocjacje z inną firmą JBB owiane są tajemnicą, ale Szymański podkreśla, że klubowy budżet nabrał już właściwego kształtu.
O tym, że nerwowa sytuacja została opanowana świadczy fakt, że ŁKS podpisuje pierwsze kontrakty z nowymi zawodnikami. - Związaliśmy się z Piotrem Ogrodnikiem, który powinien na prawej pomocy zastąpić Pawła Głowackiego. Jesteśmy bliscy sfinalizowania umowy z Mirosławem Golińskim - wymienia wiceprezes.
Pozyskanie Ogrodnika (ostatnio Stal Głowno) i Golińskiego (Lech II Poznań) to na pewno nie koniec wzmocnień. Od kilku dni trener Czesław Jakołcewicz przygląda się kilku testowanym graczom (pod koniec tygodnia dołączył do nich Rafał Sieczkowski z suwalskich Wigier). - Do wtorku (dzień później zespół wyjeżdża na zgrupowanie do Muszyny - przyp. red.) podejmę decyzję, kto zostanie z nami na dłużej - tłumaczy Jakołcewicz i... czeka na kolejnych zawodników zainteresowanych grą w ŁKS-ie
Już dzisiaj nad Narwią mają zameldować się piłkarze z bardziej znanymi nazwiskami - 23-letni napastnik łódzkiego Widzewa Damian Świerblewski oraz 24-letni obrońca Przemysław Mądry. Świerblewski wprawdzie w ekstraklasie jeszcze nie zagrał, ale w poprzednim sezonie wystąpił w 23 meczach Widzewa w drugiej lidze i strzelił trzy bramki. Z kolei Mądry jesienią pokazał się w pięciu drugoligowych spotkaniach w barwach Górnika Polkowice.
więcej: Gazeta Współczesna - Stabilna sytuacja w ŁKS-ie Łomża