piątek 29.12.2006
Gazeta Współczesna - Blaski i cienie mijającego roku Gazeta Współczesna - Transferowe ruchy na koniec roku Kurier Poranny - Niezdrowe rady Gazeta Wyborcza - Sesja bez rozstrzygnięć
Gazeta Współczesna - Blaski i cienie mijającego roku
Ważne, ciekawe, zaskakujące - podsumowujemy 10 wydarzeń i zjawisk 2006 roku w Łomżyńskiem.
W naszym cotygodniowym cyklu "Twarze Łomży“ zdążyliśmy już zapytać o opinie o mieście kilkuset mieszkańców. Z całą pewnością znacznie więcej niż połowa sygnalizowała sprawę budowy w mieście hipermarketu, choć nie zawsze ten wątek eksponowaliśmy w wypowiedziach, by uniknąć monotonii. Nie ma jednak wątpliwości, że była to jedna ze spraw, którymi żyła Łomża. Nie tylko zwyczajni mieszkańcy, którzy domagają się lepszej oferty handlowej, konkurencyjnych cen, ale także środowiska polityczne, samorządowcy, przedsiębiorcy. Ścierały się rozbieżne interesy konsumentów i handlowców. Politycy w roku wyborczym także ochoczo "rozgrywali“ hipermarketową kartę. Co ciekawsze, w zasadzie wszyscy twierdzą, że są za budową centrum handlowego. Tylko spierają się gdzie powinno stanąć: w centrum czy na peryferiach. Ten rok miał być dla sprawy hipermarketu decydujący. Na wniosek radnego Zbigniewa Szponarskiego, Rada Miejska zarządziła przeprowadzenie referendum wśród mieszkańców z pytaniem o zlokalizowanie centrum u zbiegu ulic Sikorskiego i Zawadzkiej (tu chce zbudować je kielecka firma Echo Investment). Twierdząca odpowiedź łomżan byłaby zobowiązująca dla władz miasta. Ale nie jest. W słabo rozpropagowanym głosowaniu, w którym takze trudno było znaleźć lokale z urnami, wypowiedziało się wielu mieszkańców - w ogromnej większości za budową. Do wymaganej frekwencji 30 procent zabrakło jednak niweiele ponad 400 osób. Isytuacja wróciła do punktu wyjścia. Na zlecenie Rady Miejskiej powstaje nowe studium zagospodarowania, które dopuszczać ma budowę centrum handlowego w wybranym przez kieleckiego dewelopera miejscu. O jego przyjęciu decydować będzie Rada Miejska, w której większość mają ugrupowania sceptyczne lub wręcz niechętne tej lokalizacji. Czy wezmą jednak pod uwagę mocny głos mieszkańców? Dowiemy się wkrótce. A tymczasem przybędzie w mieście mniejszych supermarketów różnych firm. W cieniu batalii o hipermarket rozegrała się także sprawa o wymiarze kryminalnym. Aresztowany na kilka miesięcy został były już architekt miejski Andrzej Z. pod zarzutem przyjęcia korzyści majątkowej od inwestora. Będzie odpowiadał przed sądem.
więcej: Gazeta Współczesna - Blaski i cienie mijającego roku
Gazeta Współczesna - Transferowe ruchy na koniec roku
Jagiellonia podpisała w czwartek umowę z ŁKS-em Łomża w sprawie transferu Mariusza Marczaka, a zawodnik ustalił warunki kontraktu indywidualnego z białostockim klubem.
Sprawa pozyskania przez Jagę 23-letniego pomocnika wydawała się jasna. Do porozumienia w sprawie transferu doszło tydzień temu. Ale nieoczekiwanie po świętach do wyścigu o łomżyńskiego rozgrywającego stanął jeszcze jeden klub.
- W środę miałem telefon z Lechii z pytaniem, czy podpisałem już umowę z Jagiellonią - opowiada Marczak. - Namawiano mnie, żebym przyjeżdżał do Gdańska. Jednak grzecznie podziękowałem.
W czwartek "Manolo” pojawił się w Białymstoku. Pomyślnie przeszedł badania lekarskie i uzgodnił warunki kontraktu indywidualnego, który ma obowiązywać dwa - dwa i pół roku. Następnie kluby podpisały umowę w sprawie transferu. O kwocie nikt nie chce rozmawiać, ale z naszych informacji wynika, że Jaga zapłaci ŁKS-owi 150 tysięcy złotych. Prawdopodobnie łomżanom w ostatniej chwili udało się jeszcze wytargować profity z ewentualnego następnego transferu zawodnika do innego klubu.
- Rok 2006 kończy się dla mnie bardzo pomyślnie. Mam nadzieję, że w 2007 będę miał równie dużo powodów do radości - uśmiecha się Marczak.
więcej: Gazeta Współczesna - Transferowe ruchy na koniec roku
Kurier Poranny - Niezdrowe rady
List za 28 milionów. Czy prezes NFZ Andrzej Sośnierz kazał oszczędzać na leczeniu Podlasian? Tak twierdzą związkowcy ze służby zdrowia i pokazują pismo, które przesłał do Białegostoku.
To było 26 października. Do podlaskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia trafiło pismo od szefa z Warszawy. Było reakcją na przekazanie szpitalom i przychodniom pieniędzy, które nie zostały jeszcze wykorzystane. Prezes Sośnierz w trybie nagłym żądał wskazania osoby odpowiedzialnej za taką decyzję. Samą decyzję ocenił jako "świadome i celowe wystąpienie przeciwko jego zaleceniom".
W połowie listopada ówczesna dyrektor podlaskiego NFZ Urszula Łapińska została odwołana. Zastąpił ją Jacek Roleder.
Miesiąc później nowy szef podlaskiego NFZ ogłosił, że w tym roku w budżecie oddziału zostanie około 28 milionów złotych. Część tych pieniędzy będzie musiała wrócić do centrali w Warszawie.
On jest winien
- Przecież to jasne. Prezes Sośnierz w sposób arogancki zabronił wydawania oszczędności. Łapińska go nie posłuchała, więc ją zwolnił. Zastąpiła ją osobą, która wykona jego polecenia. To niezdrowy system. Szkoda tylko, że nikt nie policzył, ilu pacjentów czekało w kolejkach na leczenie - mówi Eugeniusz Muszyc, przewodniczący Podlaskiej Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia.
więcej: Kurier Poranny - Niezdrowe rady
Gazeta Wyborcza - Sesja bez rozstrzygnięć
Świąteczny czas miał pomóc wojewódzkim radnym wybudować zdolną do podejmowania decyzji stabilną większość
Zamiast na negocjacjach politycznych spędzili go jednak na wypoczynku. Zapowiadanych międzypartyjnych rozmów nie było. Najprawdopodobniej dzisiejsze posiedzenie regionalnego parlamentu potwierdzi więc tylko panujący w nim od wyborów pat i znów nie uda się wybrać zastępców nowego marszałka województwa.
- Wychodzi na to, że zaproszenie do rozmów, wystosowane przed świętami pod naszym adresem przez PiS, było tylko mamieniem opinii publicznej. Na zapowiedziach się bowiem skończyło - ubolewa lider podlaskich ludowców Adam Dobroński. Jego ugrupowanie wraz z Platformą Obywatelską jest obecnie w sejmikowej opozycji, której status jest jednak wyjątkowy - ma dokładnie tyle samo głosów, co teoretycznie stanowiące większość porozumienie PiS i Samoobrony.
Na dzisiejszym posiedzeniu sejmiku ta równowaga zostanie zakłócona. Jeden z radnych "rządzącej" koalicji kilka dni temu uległ poważnemu wypadkowi i zamiast radzić z kolegami, będzie wracał do zdrowia w szpitalu.
Opozycja na tej chwilowej przewadze nie skorzysta - będzie ona zbyt mała, by odwołać wybranego kilka tygodni temu marszałka, a tylko on ma prawo proponować konkretne osoby na swoich zastępców.
więcej: Gazeta Wyborcza - Sesja bez rozstrzygnięć