To nie będzie budżet marzeń...
Brak priorytetów w polityce inwestycyjnej, unikanie odważnych rozstrzygnięć dotyczących funkcjonowania systemu miejskiej oświaty i zupełny brak elementów „polityki prokreacyjnej” - to podstawowe minusy, jakie wytykali radni Łomży w prezydenckim projekcie przyszłorocznego budżetu miasta. W środę odbyło się pierwsze czytanie budżetu Łomży na 2007 rok. Teraz prezydencki projekt trafił do komisji, gdzie szczególnie plan przyszłorocznych wydatków ma być analizowany bardzo starannie.
Jak wynika z projektu budżetu w przyszłym roku miasto będzie miało znacznie mniej pieniędzy niż było ich w tegorocznym budżecie To musi odbić się na wydatkach. Mniej jest przede wszystkim na inwestycje. Dlatego radny Janusz Nowakowski apelował do prezydenta o jak najszybsze opracowanie priorytetów inwestycyjnych Łomży. Radny wskazywał, że aktualizowany co chwila Wieloletni Plan Inwestycyjny „jest tylko koncertem życzeń” i nie wskazuje co jest dla miasta najważniejsze.
Zaniepokojenie radnych wzbudzał także wzrost wydatków na oświatę. W przyszłym roku oświata pochłonie niemal 40% budżetu - to o 4% więcej niż w tym roku, choć uczniów w szkołach jest coraz mniej – podkreślał radny Piotr Grabani szef miejskiej komisji budżetu. Radni podnosili, że niż demograficzny powoduje, że reorganizacja oświaty to wyzwanie tej kadencji. Dodawali też, że lepiej z tym problemem uporać się na początku kadencji, bo na końcu może zabraknąć odwagi.
W podobnym tonie zabrzmiała także uwaga radnego Jana Kleczyńskiego, który dopytywał prezydenta czemu w budżecie nie ma wpisanych elementów „polityki prokreacyjnej”. Radny zwracał uwagę, że wiele samorządów taką politykę prowadzi, a w Łomży na ten temat nawet nie rozpoczęto poważnej dyskusji.