„500”
Pamiętam, kiedy pierwszy raz dostałem od pradziadka „górala”. Człowiek nie wiedział co robić z taką furą pieniędzy. Zresztą moje wspomnienia z tym pradziadkiem praktycznie wiążą się chyba tylko z tą chwilą. Niezbyt to dobrze o mnie świadczy, a na usprawiedliwienie mam jedynie swój ówczesny wiek, którego zresztą też nie mogą sobie przypomnieć. Prawdopodobnie było to w czasach, kiedy kalendarz się jeszcze nie liczył, albo prababcia dała possać maku. Ważne jednak, że do dzisiaj okrągłe „500” kojarzy mi się najpierw z tym wydarzeniem, i żadne tam jubileusze prasowe tego nie zmienią.
Państwo w letargu
Niedawno obchodziliśmy światowy dzień drzemki w pracy. Każdy, komu chociaż raz udało się w ciągu dnia „odlecieć” w królestwo Morfeusza, wie, jakie to przynosi zbawienne skutki. Człowiek nabiera nowego spojrzenia na rzeczywistość. Dna moczanowa już tak nie dokucza, mięśnie stają się sprężyste, wzrok wyostrzony, spojrzenie świeże. Niestety, podobnie jak w każdej przyjemności, tak i w drzemaniu można się zapomnieć. W państwie, które nazywane jest przez internautów największą plantacją szczawiu w Europie, panuje zgoda co do jednego – największą wartością jest praca. Bezrobocie lawinowo rośnie, odwrotnie proporcjonalnie do pieniędzy wydawanych na walkę z nim. To akurat nie jest gwarancja poprawy sytuacji, bo do niedawna liczba osób bez pracy rosła w sytuacji, kiedy pieniędzy na tzw „aktywne formy” było z roku na rok coraz więcej.
Łomża City
Podobno jakaś sonda opuściła Układ Słoneczny. Niektórzy twierdzą, że to dowód na istnienie układu. Inni, że to jedyne wyjście w dzisiejszych czasach. Nie ma zgody wśród kardynałów – słychać w doniesieniach z Watykanu. Problem w tym, że niejednoznaczne są też same doniesienia. Umarł Chavez. Niestety Aleksander Kwaśniewski, z powodu natłoku zajęć, chwilowo nie ubiega się o fotel prezydenta Wenezueli. Czy ktoś w ogóle jeszcze pamięta meteoryt nad Czelabińskiem?
Goryl w toalecie
Kiedyś współczułem kierowcom ważnych osobistości. Wytrzymać kilka godzin w oczekiwaniu na ministra, marszałka, wojewodę, prezesa, którzy akurat biorą udział w ważnej naradzie nie jest łatwo. Nie wiadomo, o której to się skończy, i kiedy „pan domu” postanowi wrócić? W jakim będzie nastroju? Gdzie każe jechać? Pytania te dręczą zapewne tylko początkujących kierowców vipów. Jako doświadczony już kierowca swojej żony, (Warszawa nie jest komunikacyjnie łatwym miastem dla wrażliwiej kobiety), czekam cierpliwie na zakończenie szkolenia. Na Pradze w samo południe niewiele się dzieje, a na drugim brzegu Wisły trwają prace przy usuwaniu kurzawki. Nikt o zdrowych zmysłach nie wybiera się tam teraz autem, jak nie musi.
Niewykorzystane Walentynki
Niebezpiecznie Środa Popielcowa zbliżyła się w tym roku do Walentynek. Gdyby obydwa wydarzenia nałożyły się na siebie, zadrżałby w posadach znany nam obraz rzeczywistości. Nie można przecież połączyć ognia z wodą. Para ludzkich emocji mogłaby wtedy rozsadzić największy nawet kocioł. Nie da się miłości połączyć z refleksją i żalem. Oczywiście nie tak, jakby chciał tego handlowy świat i nasze niczym nieposkromione ambicje.
Pogląd na ogląd
Śliczne dziewczę wygrało wybory Miss. Jest za związkami partnerskimi. Ta, która mówiła, że jej wzorem jest Jan Paweł II, przegrała. Spokojnie, nie będzie o światopoglądowej polaryzacji. Zresztą one wszystkie wyglądają tak samo. Tak samo pięknie i jednojajowo. Będzie jednak o tym, że ktoś nas do niej przekonuje, a nawet prowokuje. Chociaż słowo „prowokacja” kojarzy się w dzisiejszym nowoczesnym świecie bardziej z działalnością prawicowych oszołomów, moherów, kiboli bez opamiętania, względnie nietolerancyjnych ksenofobów, zatacza coraz szersze kręgi również na zdrowe warstwy społeczne.
Trzy cnoty polskie
Jedność w naszym kraju jest niczym pożar. Wszyscy na to leją. Jeszcze gorsze są tłumaczenia w sytuacjach, kiedy już jakimś cudem uda nam się zjednoczyć. Kolejarze, zapowiadający strajk, walczą tym razem o emerytalne przywileje swoich zawodowych przodków. Taki przodek i jego rodzina, może jeździć ze zniżką. Jeżeli kolejarze nie mają poważniejszych problemów, to tylko pogratulować. Oczywiście przywileje rzecz ważna. Pamiętam taki podświetlany baner, który wisiał w Siedlcach na dworcu: Zostań kolejarzem.
Spojrzenie
Ja jestem bezrobotny, możesz mnie w du...ę pocałować – mówi do diabła, w jednym z odcinków serialu, Ferdynand Kiepski. Ferdek, to chyba jeden z niewielu bohaterów telewizyjnych ostatnich czasów, któremu warto poświęcić chwilkę. Zresztą powtórki mają w sobie coś wyjątkowego. Człowiek podchodzi do nich trochę nostalgicznie, z sentymentem wspominając czasy, kiedy ten czy ów serial, a nawet pełnometrażowy film oglądało się pierwszy raz. Przez pryzmat scenariuszy, nawet tych niezbyt wysokich lotów obserwujemy zmieniającą się rzeczywistość. Wprawdzie we wspomnianym przypadku Ferdynanda i jego wesołej paczki, niewiele się zmieniło. Bezrobocie nadal wysokie, nawet coraz wyższe. Podejście do pracy coraz mniej realne, do spraw socjalnych – jeszcze niższe.
Pociąg do wzrostu
Minister od finansów powiedział ostatnio, że wszystkiej znaki na Ziemi i w jego notatkach, pozwalają mu twierdzić, że w drugim półroczu nasza gospodarka przyspieszy. Oby tylko nie wpakowała się na jakiś fotoradar, bo będzie lipa. Z drugiej strony ten samonakręcający się biznes funkcjonuje już od lat, i mimo lekkiej czkawki trzyma się nieźle. Ciekawe ile płacą Urbanowi za pomysł o rządzie co się sam wyżywi?
2013 rokiem Sprawiedliwości
Karetka pogotowia zderzyła się z łosiem. Nawet gdyby przeżył, nie zostałby okrzyknięty drogowym mordercą. Silne lobby obrońców przyrody załatwiłoby mu najlepszych adwokatów. W niezłych tarapatach znaleźli się ci, którzy fetując nadejście nowego roku obudzili niedźwiedzia. Z czego tu się cieszyć – zadaje sobie pewnie pytanie wielu. Niektórym zważyła się nawet noworoczna masa na ciasto. Nowy rok to przecież masa pytań bez odpowiedzi. Za to z dziwnym ściskiem w żołądku.
2013
Według kalendarza Eskimosów z dorzecza Zamarzniętej Rzeki, 2013 rok będzie dla nas wyjątkowy. Ich przepowiednie zbieżne są w znacznej części z analizą pewnej amerykańskiej wywiadowni, która wieszczy, że już niebawem nasz kraj dołączy do światowych potęg. Przodujemy już wprawdzie w emigracji i bimbrownictwie, ale mamy szansę podźwignąć się z tego stereotypu zwycięzców dyscyplin niszowych.
Zauroczenie
Ciężkie chmury zaległy nad miastem. Duże, soczyste płatki śniegu skutecznie pozbawiły Łomżę horyzontu. Wycieraczki?! Nigdy nie słyszałem, by ich wynalazca dawał gwarancję skutecznego pozbycia się puchowej pierzyny z przedniej szyby samochodu. Zresztą Amerykanie ukradli mu patent. Nie opłaca się już inwestować w serwis. - Wykorzystać i wyrzucić jak reklamówkę po zakupach, albo uczucia, które dodają skrzydeł dopóki się zbyt blisko nie podfrunie do Słońca… - myślałem patrząc na oderwany kawałek gumy na szybie, który kiedyś pozwalał mi nie przejmować się deszczem.
Drogie święta
Naukowcy odkryli właśnie, że pieniądze nie dają szczęścia. Na zadowolenie z życia, w sytuacji kiedy można odetchnąć pełną piersią później uśmiechnąć się do swoich myśli i odejść z poczuciem spełnienia, nie wpływają ponoć li tylko pieniądze. Szczęście to zaufanie, rodzina, miłość. Zamożni ankietowani podobno na pieniądze nie zwracali wielkiej uwagi. Okazało się, że jest jednak coś na co ich nie stać. Czego nie można kupić, i odpisać sobie od podatku. Ludzie zamieszkujący biedniejsze regiony rzadziej przywiązują się do gotówki i nie upatrują w niej panaceum na wszystkie dolegliwości.
Luźne gatki dla wszystkich
Minister Sikorski jest jednym z największych myślicieli współczesnego świata orzekło pismo Foregin Policy. Magazyn uchodzi za opiniotwórczy. Każdy kto o nim nie słyszał powinien nadrobić zaległości. Będzie wiedział co ma myśleć o świecie. To powinien być obowiązek.
Czym żyje świat?!
Koń jaki jest każdy widzi. Janusz miał w środę imieniny. Był zielony tort i koniczyna. Była karetka i dwie beczki samogonki. Prawdę mówiąc, tego ostatniego nie jestem do końca pewien. To ostatnie jednak mogło się przydać. Dobry gospodarz wie, że jak się zwierze przerzuci z suchej karmy na bardziej treściwą to może dostać kolki. To polityczne też. Później trzeba będzie stać w strudze parę godzin. Zimna woda wyciąga.
Energia
Nigdy nie wiadomo, co robić z tymi bateriami. Formatować, czy nie formatować? Zawsze trudno zapamiętać ten słowotok sprzedawców. Po takiej rozmowie nikt nie wie na pewno, czy trzeba ładować trzy razy, a rozładowywać tylko dwa, a może odwrotnie?! Zachowują się jakby z baterią trzeba było żyć długo i szczęśliwie, i tylko z nią. W trakcie rozwoju cywilizacyjnego rozwiązaliśmy jednak i ten palący problem. Nowe baterie litowo-jonowe nie wymagają, aż tak dużej uwagi. By żyło się lepiej wszystkim nie trzeba ich formatować. Chociaż nikt nie jest tego do końca pewien. - Na wszelki wypadek niech pan naładuje i rozładuje kilka razy – mówią dilerzy funkcjonalności i nowoczesności.
Pasztet z Gmyza
„Konserwa typu pasztet o łącznej wartości nie mniejszej niż 4,20 zł” - tyle zapamiętałem z wypowiedzi prokuratora w łapówkarskim procesie policjantów z Tykocina. Nie wiem czy jest jakieś lekarstwo na powstrzymanie spazmów śmiechu, ale na pewno czasami mogłoby się przydać. Człowiek mógłby dosłuchać nagrania do końca. Nie udało się. Jeżeli dołączymy do tego jeszcze poważną minę organów ścigania i nieprawdopodobne zmartwienie trwale malujące się na twarzy stróżów prawa, można bojkotować kabarety przez najbliższe 10 lat. Na pewno nie wymyślą niczego lepszego.
Oderwani
Pamiętacie jak zbieraliśmy kiedyś znaczki? Trzeba było wykazać się nieprawdopodobną precyzją, hartem ducha popartym chirurgiczną wręcz ostrożnością. Każdy, po chamsku oderwany egzemplarz był bezwartościowy. W cenie były i są oryginalne egzemplarze. Trzeba było uważać na fałszywki. Pojawiały się już przed wojną, ale wtedy jakoś łatwiej było je wyplenić. Sankcja spełniała swoją rolę. Kara była dotkliwa, i nie obowiązywała znikoma szkodliwość społeczna czynu. Jeżeli już ktoś popełnił gafę, to wszyscy się z tego śmiali, czasem śmieli. Nie było prawnego pozerstwa. Takie były czasy. Chyba bardziej czarno-białe, choć głowy nie dam. Z daleka nie widać szczegółów.
Narodowy pojedynek z pogodą
„Warunki na zgrupowaniach miałyśmy bardzo dobre! Wszystko to zasługa naszego prezesa i nie jest prawdą, że nad łóżkami dach przeciekał! Szczególnie, że prawie nie padało! Prezes dba o nas jak ojciec najlepszy!” - to tylko jedna z wielu propozycji komentarzy „największego wiadra świata” czyli Stadionu Narodowego. To co się stało we wtorek, 16 października, to pomnik pomników głupoty i niedbalstwa wszelakiego. Wszyscy wiedzą ile kosztował, chodź niewielu jest sobie to w stanie wyobrazić. Następnym razem dach ma być zamknięty. Nie wiadomo jednak, kto ostatecznie zasunie pokrywę. Prezes PZPN-u, już ponoć we wtorek zasuwał w kierunku granicy z Rumunią.
Dehumanizacja czyli niepotrzebni ludzie
Patrząc na informacje pojawiające się na 4lomza.pl, doszedłem do wniosku, że człowiek w Łomży jest niepotrzebny. Dehumanizacja miasta i regionu postępuje bardzo szybko, choć być może, niezauważalnie. Weźmy taką oborę otwartą ostatnio przez ministra rolnictwa w Ciemnoszyjach. Nawiasem mówiąc, kiedy weselne grajki zostają ministrami, nachodzi na człowieka jakaś taka smutna refleksja o stańczykowych rządach. Nieważne, każdy ma prawo mieć hobby. Lepsze to niż cukier puder na twarzy polityka.