Café Kultura różnorodnej muzyki
Wokaliści znani z telewizyjnych talent shows zaśpiewali na Café Kultura. W piątek Izabela Szafrańska z zespołem zaprezentowała program „Żydowska ulica”, a z powodu załamania pogody koncert odbył się w Hali Kultury. Następnego dnia aura już dopisała, dlatego Mateusz Krautwurst i gitarzysta Łukasz Chyliński wystąpili na plenerowej scenie przed Galerią Pod Arkadami. Wykonali autorskie piosenki wokalisty oraz kilka zaskakujących przeróbek znanych kompozycji. Oba występy zostały świetnie przyjęte, a wśród publiczności nie brakowało słuchaczy, którzy byli na wszystkich dotychczasowych koncertach tegorocznej odsłony Café Kultura, chociaż każdy był odmienny stylistycznie.
W pięcioletniej już historii Café Kultura nie obyło się niestety bez koncertów w deszczu lub takich, gdzie wisiał on w powietrzu, co miało wpływ na frekwencję. W tym roku pojawiła się jednak opcja alternatywna, przeniesienie koncertu w razie niepogody do pobliskiej Hali Kultury. Tam Krzysztof Jodłowski oraz pracownicy MDK-DŚT, Jerzy Chaberek i Łukasz Majewski, zadbali o to, by wszystko zabrzmiało i wyglądało jak należy, a Bernard Karwowski kierował publiczność spod Arkad do rezerwowego miejsca imprezy. Dlatego słuchaczy nie zabrakło, a artyści zrewanżowali się im świetnym koncertem.
Izabela Szafrańska, pochodząca z Lipnicy Wielkiej na Sądecczyźnie absolwentka kulturoznawstwa białostockiego uniwersytetu, wokalistka znana z programów The Voice of Poland (półfinalistka IX edycji) oraz Must Be The Music (finalistka VI edycji), jest zafascynowana od lat muzyką żydowską i sefardyjską. Znalazło to odbicie w założonym wraz z siostrą zespole El Saffron oraz w jej działalności solowej. W Łomży towarzyszyli jej muzycy w większości doskonale już znani lokalnej publiczności: pianista Przemysław Zalewski, basista Maciej Magnuski, perkusista Daniel Kapustka oraz klarnecista i saksofonista Przemysław Skałuba, który w Hali Kultury grał niespełna miesiąc wcześniej, uczestnicząc w koncercie muzyki żydowskiej „Pod cieniem czereśni” Dariusza Wójcika w ramach XXVIII Międzynarodowego Festiwalu Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża. Izabela Szafrańska zaprezentowała jednak zupełnie inny program.
Największą ciekawostką były dla słuchaczy utwory „Nacien Alamo”, „La Locura”, „Morena”, „Adio” i „ Jaco”, śpiewane w języku ladino, to jest judeohiszpańskim, którym posługiwali się Żydzi sefardyjscy, zamieszkujący niegdyś Półwysep Iberyjski: perfekcyjnie zaśpiewane i interpretowane, z warstwą muzyczną odwołującą się nie tylko do muzyki żydowskiej czy etnicznej, ale też jazzu. Popisem muzyków była też instrumentalna wersja słynnego tanga Jerzego Peterburskiego „To ostatnia niedziela”, znanego z reperertuaru Mieczysława Fogga. Podobało się też „Hallelujah” Leonarda Cohena, ale śpiewane po hiszpańsku i w nietypowej, pasującej do pozostałych utworów, aranżacji. Z utworów polskojęzycznych zabrzmiały: „Tą uliczką”, obrazek z przeszłości Wilna, znane tango Białostockiego i Własta „Rebeka” oraz przejmujące „Warszawo ma” Oberfelda i Własta. Wokalistka zadbała również o przedstawienie się słuchaczom od autorskiej strony, wykonując „Ślub” z własnej płyty, a z utworów bardziej tradycyjnych sięgnęła po „Szalom Aleichem”, „Dona Dona” i wykonany na bis „Hava Nagila” - po tym co zaprezentowała podczas Café Kultura w żadnym razie nie dziwi, że już niebawem zaśpiewa podczas XVIII Festiwalu Kultury Żydowskiej Festiwal Warszawa Singera.
W sobotę panowały już zupełnie inne klimaty. Znany z pierwszej edycji The Voice of Poland, w którym zajął czwarte miejsce, Mateusz Krautwurst i Łukasz Chyliński, obaj występujący już wcześniej w Łomży, ale oddzielnie (wokalista z PopArtem w roku 2012, gitarzysta z Łukaszem Lipskim podczas „C’est la vie...czyli Zaucha na nowo!” pięć lat później) zaprezentowali program „Moje piosenki i inspiracje”. Nie mogło w nim oczywiście zabraknąć świetnych wersji piosenek Andrzeja Zauchy („Jak na lotni”, bisowana „Leniwy diabeł”), w których Łukasz Chyliński czarował solówkami. Mateusz Krautwurst sięgnął też po inne polskie utwory, choćby „Zacznij od Bacha” i „Panny mego dziadka” Zbigniewa Wodeckiego czy nieśmiertelne „Tango Milonga”, potwierdzając, że nie bez powodu cenią go nasi najwybitniejsi wokaliści, z Kubą Badachem na czele. Jego utwór, konkretnie śpiewana z Poluzjantami „Prosta piosenka”, również zabrzmiała, ale w połączeniu ze „Statkimi na niebie” De Mono. Bardziej swingowo było dzięki „Fly Me To The Moon”, najbardziej znanym dzięki wykonaniu Franka Sinatry czy autorskiemu „Popikowi” The Positive. Wokalista sięgał również po inne własne utwory, jak „Kino” czy najnowszy „My”, a swobodne podejście obu wykonawców było najlepiej słyszalne w otwierającej koncert piosence „What Is Love”, oryginalnie dyskotekowym hicie śpiewanym przez Haddaway'a. Słuchacze nie kryli po koncercie słów uznania dla muzyków, podkreślając, że to bardzo trudne zadanie wyjść na scenę w tak niewielkim składzie, po czym na ponad godzinę przyciągnąć i utrzymać uwagę publiczności.
Wojciech Chamryk