Czy w łomżyńskim szpitalu zakaźnym przestrzegane są procedury ostrożnościowe ?, czyli lekarzu lecz się sam.
Od dłuższego czasu patrzyłem z niepokojem na masowe zebrania na terenie szpitala, a następnie na żywiołowe dostarczanie tam wszelkiej pomocy. W oczy mi się na przykład rzuciło GRUPOWE !!! zdjęcie przewodniczących rad osiedli przed szpitalem czy też inne dokumentujące dostarczanie tam prywatnych darowizn. Czy wszystkie te darowizny były chociażby dezynfekowane? Nie mówię już, o jak się okazuje spotkaniach zarażonego koronawirusem po. dyrektora Jacka Roledera z osobami postronnymi (vide oświadczenie dyr. MOSIRU przebywającego na kwarantannie). Bez komentarza wypada pozostawić jego twierdzenie o rzekomej pewności zarażenia się koronawirusem w zarządzanym przez siebie szpitalu, bo moim zdaniem nie powinien sam podważać zaufania do szpitala.
Rodzi się w związku z tym istotne pytanie.
Czy w zakaźnym szpitalu są ściśle przestrzegane procedury zalecane przez GIS i Ministerstwo Zdrowia?
Jest pytanie bardzo istotne, bo jak sami niedawno podkreślali pracownicy szpitala nie czuli się oni w dostatecznym stopniu przeszkoleni.
Ostatnio nasze media opublikowały informację, że mamy 2. najwyższy w Europie wskaźnik po Rumunii zarażeń koronawirusem wśród personelu lekarskiego. Pytanie postawione w tytule jest więc w Łomży bardzo na czasie.