4lomza.pl/

29 stycznia 2013 roku w Biedronce przy ul. Wyszyńskiego zgubiona została damska złota obrączka. Może wydawać się śmieszne ale liczę na kontakt od szczęśliwego znalazcy. Mam nadzieję, że zguba się znajdzie ponieważ ma bardzo dużą wartość sentymentalna a niewielką wartość pieniężną.

----------------------
The truth is what you believe.

a ta niewielka wartość to ile tak pi x drzwi?

ja bym oddał, więc do dzieła panowie, może buziaka dostaniecie za zgube

To nie jest śmieszne to jest normalne. Jeśli ktoś znajduje coś cennego (pod jakim kolwiek względem) to powinien szukać jego właściciela. W tym przypadku zgłosić i zostawić w kasie, albo szukać właśnie przez forum.

Dla mnie przywłaszczenie rzeczy to równe z kradzieżą. Po za tym dziwi mnie, że Łomża to miasto gdzie mieszka 99% katolików i zdarzają się kradzieże. Przecież nie kradnij to jedna z 10 podstawowych zasad którymi muszą się kierować. Życie w tym mieście powinno być istną sielanką :).

Ja zgubiłam bransoletę srebrną. Myślę, że była dość cenna. Ciężka od cholery, pięknie pleciona, miała magnetyczne zapięcie i odpięła mi się. Miała dla mnie bardzo duże znaczenie sentymentalne, bo pochodziła z aukcji charytatywnej.
Zgubiłam pod kościołem i do tej pory nie mam :). Na nic ogłoszenia i pisanie na forum się zdało.

Żal. pl ale może Będziesz miał więcej szczęścia.

SamFart: "Łomża, miasto rond, kosciołów i biedronek.... ;)"

a kto pisze że smieszne

Autor posta uważa, że śmieszne. Przecież wyraźnie napisał.

SamFart: "Łomża, miasto rond, kosciołów i biedronek.... ;)"

Ja 28 grudnia zgubiłam złoty kolczyk w kształcie koła w Kauflandzie lub w drodze do niego. Jeśli ktoś znalazł proszę o kontakt na maila, przewidziana nagroda.

Hej a znacie powiedzenie, "Znalezione, nie kradzione"? Mimo wszystko, jak znajdziecie coś cennego typu laptop, portfel, klucze, telefon, to zawsze warto szukać właściciela, no chyba, że znajdziecie jakieś pieniądze na ulicy tak zupełnie bez niczego, sam banknot albo monetę, to wtedy potencjalnych właścicieli takiej zguby po daniu ogłoszenia znalazłoby się od razu z pół miasta. Raz znalazłem z moją ex 100zł pod Lidlem w dzień zaduszny bodajże. Przydało się oj przydało.