4lomza.pl/

całe stada dzikich kotów opanowały moją dzielnicę zamieszkania i wraz z sąsiadem postanowiliśmy coś z tym zrobić. Pierwsze kroki skierowaliśmy do spółdzielni mieszkaniowej , która odmówiła jakiejkolwiek pomocy , druga instytucja zajmująca się zwierzętami - towarzystwo przyjaciół zwierząt - odmówiło i jeszcze nas pouczono że jeśli zrobimy krzywdę tym kotom to może sprawa skończyć się w sądzie.W urzędzie miejskim to samo , czyli pomóc nie możemy ale nie wolno nic wam robić na własną rękę. O sanepidzie już nie będę wspominał a koty jak były tak są , brudzą , srają a najgorsze to ten specyficzny smród piżma.Sąsiad mieszka na parterze i jest tak zdeterminowany że chce te cholerstwo zniszczyć. Co robić z tym problemem.

Złapać i do schroniska.

Otruc i miec swiety spokoj tak sie robi ze szczurami , myszami i innymi szkodnikami a sprawce trudno wykryc

.

Szymonek.
Gdzie są te dzikie koty?
Jak łażą po piwnicach w bloku to się powinieneś cieszyć z tego powodu.Nie będzie tam przynajmniej szczurów.

br1

taaaaa wez i złap :) znam temat, miałem takiego półdzikiego, niech go hole.a, gryzł, drapał, najgorsze, że krzywdę może zrobić

http://yarrok.blogspot.com/2008_04_24_archive.html
http://moto.money.pl/ceny-paliw/

skoro przeszkadza ci smród kocich gówien to najwyższy czas, aby zmienić swój status społeczny:
ogarnij się, kup sobie porządne mieszkanie lub postaw dom- będzie spokój.

ale nie. ty, zamiast wziąć się za obskurny, kamieniczny stan majątkowy, wolisz znęcać się nad zwierzętami.

rzygać mi się chce, gdy spotykam takich ludzi. również na forum.