Nowy temat | Spis tematów | Przejdź do wątku | Szukaj | Zaloguj | Nowszy wątek | Starszy wątek |
Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Witam! Jako, ze od paru lat aktywnie dzialam na lomzynskim poletku zwiazanym z jezykiem angielskim (aktywnie = praca w 2 szkolach, tlumaczenia, "niesmiertelne" korepetycje) zwracam sie do wszystkich zainteresowanych tematem jezyka angielskiego, zarowno nauczycieli, jak i tych z drugiej strony barykady, czyli uczniow. Czy uwazacie, ze w Lomzy potrzebna jest nowa szkola jezykowa? Jesli tak to dlaczego? Co w istniejacych juz szkolach jest zlego a co dobrego? Jaki mialby byc profil dzialalnosci szkoly (oczywiscie edukacja, ale chodzi mi o zapotrzebowanie na konkretne kursy - Intermediate? FCE? CAE? a moze cos dla zupelnych nowicjuszy w jezyku angielskim?) Czego po takiej szkole byscie oczekiwali? Jak miala by ona roznic sie od istniejacych szkol, gdyz tylko w takim przypadku zasadnosc jej powstania moglaby byc wzieta pod uwage. Wreszcie - jakie ewentualne pieniadze bylibyscie w stanie (lub Wasi rodzice) zaplacic za, dajmy na to, roczny kurs 2 spotkania po 90 minut tygodniowo, calosc kursu 120h od wrzesnia do maja/czerwca, przy zalozeniu, ze godzina to 45 minut? Prosze o odpowiedz jedynie osoby naprawde zainteresowane tym tematem. Zalezy mi na rzeczowych opiniach osob, ktore angielskim sie interesuja, w taki czy inny sposob. Bardzo bym nie chcial aby ten post stal sie zbiorem nic nie wnoszacych do tematu, pseudo-dowcipnych wypowiedzi, jak to czesto z postami na forach internetowych bywa. Licze na Was, bracia anglisci! Jeśli myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy i wiesz już wszystko - pomyśl raz jeszcze.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Wiesz, zajmowałam sie kursami języka angielskiego z jednej i drugiej strony (uczyłam się w paru pseudo szkołach). Wcześniej byłam pracownikiem jednej z nich. Sczerze powiem, najważniejsze jest zapoznanie się z ofertą takich kursów. Nie każda szkoła w tych 120, 118, 112 godzinach potrafi czegoś nauczyć. Nie chciałabym chwalić mojej szkoły ale ... podobno jest (była - bo mnie tam już nie ma) najlepsza. Nie ważne. Widzac jak wygląda to z tej drugiej strony, aż się we mnie trzęsło... Lektorzy bez kwalifikacji, jakieś kombinacje... szok! A tak na marginesie to czy ty naprawdę uważasz, że dużo jest osób w naszej Łomży na poziomie FCE, ADVANCED? Ludzie którzy podchodzą do matury są na poziomie Beginner co lepsi na pre- intermediate po 4 latach nauki(!) i mają pretensje do całego świata, że jest problem ze zdaniem tego egzaminu. Sorry ale tak przygotowują nasze licea, technika! Nie da się bez prywatnych szkół, nie wdzisiejszych czasach! pozdro4you
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Witaj E-lusia. Dzieki za odpowiedz. Piszesz o paru rzeczach na temat ktorych mozna by dlugo dyskutowac, na przyklad poziom szkol jezykowych. Doskonale zdaje sobie sprawe ze jest on w wiekszosci przypadkow niski lub bardzo niski bo mialem z paroma szkolami juz do czynienia i po prostu wiem jak jest. Swoja droga ciekawa sprawa z tymi kwalifikacjami. Czy uwazasz ze koniecznie trzeba miec wyzsze wyksztalcenie filologiczne (mgr) zeby uczyc w szkole jezyka angielskiego? Ja od razu powiem ze nie mam, jestem z wyksztalcenia informatykiem, co nie przeszkadza mi uczyc i zawodowo i prywatnie od paru ladnych lat. Co najsmieszniejsze spora grupa moich uczniow twierdzi ze nikt tak nie tlumaczy gramatyki jak ja, a z wieloma utrzymuje kontakt na niwie prywatnej a nie tylko zawodowej. Poczytuje to sobie za komplement bo oznacza to ze jestem dobry w tym co robie oraz lubiany wsrod uczniow. Oczywiscie to nie jest tak ze nie mam zadnego papierka ktory stwierdza moje kwalifikacje. Mam oczywiscie Proficiency oraz ukonczony kurs pedagogiczny, poza tym jestem uczestnikiem wielu konferencji i warsztatow dotyczacych metodyki nauczania jezyka bo mnie to po prostu interesuje. I ciagle sie rozwijam w sposobie prowadzenia zajec oraz takze caly czas doskonale swoj angielski bo choc mam te Proficiency to zdaje sobie sprawe ze wszystkiego nie wiem i wiedziec nie bede nigdy. Ale dazyc do perfekcji trzeba choc i tak jest sie skazanym na porazke:) I naprawde nie mam zupelnie kompleksow wobec kogos kto ma ukonczona anglistyke bo moj poziom umiejetnosci jezykowych nie jest wcale nizszy niz kogos takiego, a spotykalem nawet osoby, ktore po ukonczeniu anglistyki zapisywaly sie na kursy przygotowujace do Proficiency juz nie po to zeby ten egzamin zdac, bo jak ktos jest magistrem filologii angielskiej to mu Prof do niczego niepotrzebny ale po prostu po to zeby PODSZKOLIC JEZYK! Bo tak naprawde to na anglistyce przedmiotow stricte jezykowych jest b niewiele, wiecej jest historii, kultury, literatury itp. I potem po 5 latach wychodzi taki magister z uczelni z glowa nabita wieloma informacjami, ale za to z poziomem jezykowym na poziomie FCE lub CAE. Autentycznie tak bywa z niektorymi magistrami. Wlasnie zdalem sobie sprawe ze to wyglada tak jakbym siebie reklamowal a dyskredytowal mgr filologii angielskej, oczywiscie tak nie jest, chcialem jedynie zwrocic uwage na to, ze czasem pozory w postaci dyplomow moga byc mylace oraz dowiedziec sie jakie jest Twoje zdanie na ten temat. W sumie to porzadne szkoly powinny przed przyjeciem lektora do pracy PORZADNIE sprawdzic czy ten czlowiek zna angielski na odpowiednim poziomie. Zwyczajnie powinno sie kazac takiemu czlowiekowi usiasc i napisac jakis egzamin kwalifikacyjny, potem przeprowadzic z czlowiekiem rozmowe swobodna o zroznicowanej tematyce i na tej podstawie zdecydowac czy sie nadaje czy nie. A z reguly jest tak ze przy zatrudnianiu pracownika pracodawcy najbardziej zalezy na tym zeby ten czlowiek pracowac juz gdzies w szkole publicznej chociaz na pol etatu bo wtedy nie musialby placic za takiego pracownika ZUSu. I to jest glowne kryterium doboru lektorow!! Dopiero potem padaja pytania o ewentualne kwalifikacje, o doswiadczenie w pracy edukatorskiej itp. A gdy juz pracodawca sie dowie ze jest to ktos za kogo zus placi kto inny to na ewentualne braki w kwalifikacjach do prowadzenia zajec z angielskiego z reguly przymyka oko. W jednej ze szkol w ktorej pracowalem byla taka smieszna sytuacja ze osoba ktora rok wczesniej zdala CAE byla lektorem na kursie przygotowujacym do CAE! No bez przesady! Ja takiej osobie nie powierzylbym trudniejszego kursu niz Pre-Intermediate lub max Intermediate. CAE to jest juz na tyle trudny egzamin ze lektor powinien byc juz merytorycznie prawie ze nie do zagiecia (prawie bo nie ma osob nie do zagiecia:) Dobra, dosc o tych kwalifikacjach. Inna sprawa o ktorej piszesz to to ze szkoly nie potrafia w czasie trwania kursu czegos nauczyc. No na pewno niekiedy jest to prawda, wiaze sie to tez z poziomem ludzi, ktorzy tam pracuja, ale nie tylko. Bardzo wazny jest odpowiedni dobor materialow do nauki - ciekawy podrecznik z kasetami magnetofonowymi, kasetami video polaczone z odpowiednia wiedza prowadzacego zajecia to juz duzo. Ale czy to wszystko? Moim zdaniem wazne tez sa cechy osobowosciowe lektorow : nieprzyjemnie sie chodzi na kurs na ktory po pierwsze zapisali rodzice a po drugie tam czeka mnie nudna godzina z czlowiekiem ktory moze tam i cos umie ale zawsze jest znuzony, zmeczony, nigdy sie nie usmiecha i sprawia wrazenie osoby ktora jest tam za kare i czeka tylko na to zeby isc do domu. Lektorzy oprocz wiedzy powinni po pierwsze takze umiec ja przekazac (b.istotne a tez czesto bywa tak ze po prostu tego nie umieja zrobic, no bo skad maja umiec jak chociazby kursu pedagogicznego nie skonczyly) a po drugie powinny byc usmiechniete, mile, zyczliwe i pogodnie nastawione do swiata i powinno im zalezec na tym zeby osoby z kursu czegos sie jednak nauczyly bo wlasnie za to DOSTAJA PIENIADZE. Reasumujac aby szkola byla w stanie czegos nauczyc powinna zapewnic pare rzeczy : odpowiedni poziom lektorow (nie tylko w folderach reklamowych szkoly:), program zajec dobrany odpowiednio do wieku uczestnikow, a przez to ciekawy dla nich oraz do ich umiejetnosci jezykowych (tu tez sie zdarzaja kwiatki, kiedys na kursie na poziomie Intermediate zdarzyla mi sie dziewczyna, ktora miala problemy z poprawnym sformulowaniem jakiegokolwiek zdania po angielsku, a podobno przeszla przez sito kwalifikacyjnego testu i tak ja zakwalifikowano!!), powinno sie zapewnic jak najwiecej urozmaicen w trakcie zajec (roznego rodzaju cwiczenia : reading, writing, listening, speaking, korzystanie z tasm audio i video oraz wszelkich innych pomocy jak plansze rysunkowe, gry jezykowe, zdjecia itp) no i na koniec lektorom powinno sie chciec przede wszystkim nauczac i powinni umiec to robic! Wydaje mi sie ze wtedy kurs mialby rece i nogi, uczniowie przychodzili by na niego chetnie i na pewno chociaz czesc z nich bylaby w stanie podczas 120 godzin calkiem sporo sie nauczyc (pomijam leserow ktorzy przychodza na zajecia i spia). Odpowiadajac na Twoje pytanie czy uwazam ze duzo jest w Lomzy osob na poziomie FCE i CAE odpowiem twierdzaco jesli chodzi o FCE natomiast na pewno duzo mniej jest osob na poziomie CAE. W dzisiejszych czasach FCE nie jest juz zadnym rarytasem, zdaja go osoby 13-14 letnie (co wcale nie znaczy ze jest tak latwy, po prostu te osoby w tym wieku posiadly juz odpowiednia wiedze zeby go zdac), wiem ze do niedawna bardzo wielu uczniow szkol srednich uczylo sie i zdawalo FCE zeby byc zwolnionym z matury z angielskiego, nie wiem jak jest teraz bo teraz certyfikaty juz z matury nie zwalniaja. Wiele osob robi FCE dla wlasnej satysfakcji, w celu sprawdzenia sie po prostu. No bo faktem jest ze ktos kto ma FCE juz jezyk na jako takim poziomie zna i dajmy na to za granica dogadalby sie z cudzoziemcem w pewnym zakresie tematow. Dlatego tez jakos tak sie przyjelo u nas w Polsce ze FCE jest wyznacznikiem ze ktos przyzwoicie jezyk zna. CAE to juz zupelnie inna historia - egzamin jest duzo trudniejszy od FCE i to jest pewnie glowny powod tego ze wiekszosc poprzestaje na FCE. Nie oznacza to jednak ze nikt tu nie ma CAE, bez przesady, az tak zle nie jest:) CAE jest robiony przez osoby ktore maja jakies tam studia i chca sie przekwalifikowac na nauczycieli angielskiego (jak pewnie wiesz MEN akceptuje CAE jako kwalifikacje do nauczania angielskiego) oraz osoby ktorym ten certyfikat jest potrzebny do pracy zawodowej za granica na przyklad - wiele firm na swiecie honoruje CAE jako wystarczajace kompetencje jezykowe w kontaktach biznesowych itp. O Proficiency nie ma co wspominac bo takich osob ktore to maja jest juz naprawde b b malo u nas. Prawda jest taka ze ja sam CAE zrobilem bo chcialem uczyc w szkole angielskiego a potem Proficiency (ktore w sumie do niczego wiecej mi nie bylo potrzebne bo CAE juz mi kwalifikacje dawalo) zrobilem juz po jakims czasie zupelnie hobbystycznie, zeby sie sprawdzic czy dam rade. Takze egzamin ten jest raczej niezbyt popularny z racji na swoj bardzo wysoki juz poziom trudnosci oraz ze praktycznie w Polsce nie daje on wiecej niz wczesniejsze CAE. Prof jest potrzebny jedynie jesli ktos wybiera sie na studia do Anglii bo jedynie on jest przez uczelnie brytyjskie honorowany jako poswiadczenie o umiejetnosciach jezykowych na odpowiednim poziomie. Mysle ze takich osob (przynajmniej na razie) nie ma u nas prawie wcale, chociaz osobiscie znam dziewczyne ktora w maturalnej klasie zdala Proficiency na ocene A bo wlasnie jej marzeniem bylo studiowac w Anglii na Cambridge. I udalo jej sie, zdala egzaminy i zostala przyjeta. Wydaje mi sie jednak ze takie osoby w Lomzy mozna by na palcach jednej reki policzyc. Co do Twojego stwierdzenia ze ludzie w maturalnej klasie sa na poziomie beginner lub pre-intermediate to owszem po czesci sie zgadzam, ale tylko jesli mialas na mysli osoby ktore angielskim nie sa zainteresowane i byc moze nawet matury ustnej z angielskiego zdawac nie beda (mozna wybrac inny jezyk przeciez). Ale takim osobom nie ma sie co dziwic, ich pochlaniaja inne przedmioty, te ktore lubia. Albo w ogole zadne przedmioty szkolne ich nie pochlaniaja, takich osob tez jest sporo:) Jesli jednak mialas na mysli ze ktos kto zdaje z angielskiego mature jest na poziomie beginner czy pre-intermediate to ja takiej osobie wspolczuje bo tej matury nie zda. Pol biedy jeszcze jesli jest to matura ustna to wtedy poziom pre-intermediate moze jakos od biedy wystarczy, cos tam uczen zagada, z bledami to z bledami, moze jakies pare zdan z gramatyki dobrze zrobi i jakos tam zda. Ale matura pisemna - nie ma szans! Generalnie podchodzac do matury pisemnej dobrze byloby byc gdzies okolo poziomu upper-intermediate wtedy mozna powiedziec ze ktos jest niezle do tej matury przygotowany. Beginners nie zrozumieliby 10% z tekstow na takiej maturze. Caly czas mowie jeszcze o starej maturze ktora nie byla roznicowana i zdawali tylko chetni, teraz nowa 2 poziomy trudnosci do wyboru - ciekawe swoja droga jak to sie w praktyce sprawdzi. Widzialem przykladowe matury na poz. podstawowym jak i rozszerzonym i wydaje mi sie ze oba poziomy sa nieco za trudne a poza tym rozne arkusze ktore widzialem nie sa sobie rowne pod wzgledem trudnosci a sa niby z tego samego poziomu. Chodzi mi o 2 matury z poziomu rozszerzonego - jedna z nich byla wrecz banalna (mniej wiecej na poziomie wiekszosci matur z poz. podstawowego, moze ciut trudniejsza, druga natomiast nawet dla maturzysty zainteresowanego jezykiem i znajacego angielski b dobrze bylaby problematyczna - poziom pomiedzy FCE a CAE ale raczej blizej CAE - vocabulary kosmiczne w tekstach! Tak wiec byc moze MEN znow wielka lipe odwali bo albo zrobi za latwe albo za trudne albo grom wie co jeszcze i te matury sie nie sprawdza. Ale pozyjemy zobaczymy. Juz prawie koncze pisac jeszcze tylko ostatnia sprawa i pare drobiazgow na koniec. Napisalas ze uczniowie maja problemy ze zdaniem egz maturalnego bo tak ucza jezyka licea i technika. Tak ucza czyli rozumiem ze slabo ucza. Moim zdaniem to tylko pol prawdy jest. Owszem, poziom nauczania jest czesto niski, prawdziwi fachowcy od jezyka oraz od METODYKI NAUCZANIA to rzadkosc, ale prawda jest tez ze uczniowie b czesto przez cala szkole srednia nic nie robia a potem nagle robia.... ale WIELKIE OCZY:) ze mature trzeba zdac. O takich szkoda gadac. Szkoda tych ktorych angielski rzeczywiscie interesuje i chcialyby jak najwiecej sie dowiedziec i nauczyc. Wtedy rzeczywiscie kiepski nauczyciel w szkole szybko zostaje brzydko mowiac olany na rzecz szkoly jezykowej, a tam o czym pisalem wczesniej czesto wcale nie lepiej jest. No ale z drugiej strony to nie jest chyba az tak bardzo zle bo jednak co roku spora grupa uczniow przystepuje do matur z angielskiego a tylko bardzo nieliczni nie zdaja tego egzaminu. Ja wiem ze za tym kryje sie drugie dno i ze ocenianie matur jest czesto zawyzane i to bardzo i gdyby oceniac je normalnie to pewnie faktycznie sporo by bylo oblanych matur. No ale jest jak jest poki co i nie nam o tym decydowac, mozemy sobie tylko pogadac co najwyzej. Koncze juz ale jeszcze na koniec pare pytan mam ... czy w koncu Twoim zdaniem nowa, dobra (bo jesli bedzie to tylko taka - kiepskich jest duzo i nie bedziemy im dorownywac:) szkola jezykowa jest potrzebna czy nie? Bo powiem szczerze popisalem sobie sporo moich przemyslen na tematy zwiazane z angielskim ale tak naprawde chodzi mi o prosta opinie, dobrze by bylo zeby z krotkim komentarzem dlatego tak czy dlaczego nie. Zaczynajac ten watek liczylem na nieco wiekszy odzew no ale moze sie jeszcze moje male internetowe referendum rozkreci:) pozdrawiam serdecznie i uciekam spac bo sie pozno troche zrobilo:) dixie Jeśli myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy i wiesz już wszystko - pomyśl raz jeszcze.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
No ludzie piszcie piszcie nie uwazacie ze nic tak humoru nie poprawia jak wypowiedziec sie na temat szkoly jezykowej przy porannej kawie? :D Jeśli myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy i wiesz już wszystko - pomyśl raz jeszcze.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Zainteresowanie tym watkiem sugeruje ze w Lomzy nikt nie interesuje sie jezykiem angielskim i nikt sie go nie uczy. Wydaje mi sie to bardzo dziwne bo moje obserwacje z zycia codziennego mowia mi cos zupelnie przeciwnego. Nie bojcie sie wyrazac swoich opinii bo one wlasnie od tego sa - zeby ujrzaly swiatlo dzienne, zeby wszyscy ktorzy chca mogli je przemyslec na wlasny sposob, a nie po to zeby zniknely niezauwazone. Smialo ludzie! Jeśli myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy i wiesz już wszystko - pomyśl raz jeszcze.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Jak bym wyraziła opinię o szkole językowej - opinię nieprzychylną to zaraz by wywalili mojego posta za szkalowanie dobrego imienia szkoły...pomówienia i takie tam....
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
No nareszcie ktos sie odezwal. Mikan ale ja nie chce zebys mi mowila ze ta szkola jest dobra bo bla bla bla a ta jest zla bo to tamto i siamto. Prosilem raczej o cos innego. Prosilem o Wasze pomysly. Jak widzicie WY taka szkole ktora bylaby dobra, bardzo dobra? Co w szkolach ktore juz sa jest zlego a co dobrego? (bez wymieniania konkretnych nazw). Na jakim poziomie kursy Was interesuja najbardziej? Zreszta wystarczy zajrzec do mojego pierwszego posta z tego watku, tam wszystko jest podane jak na tacy:) Tym niemniej dzieki ze napisales/napisalas:) Gdybys mogl/mogla opowiedziec na powyzsze pytania byloby juz idealnie:) dzieki za poswiecony czas dixie Jeśli myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy i wiesz już wszystko - pomyśl raz jeszcze.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
dixie, czy wiesz, że (jak myślę) wiele osób się zniechęciło do odpowiadania na Twój post, bo jak mówi mój kolega:"długich nikt nie czyta".Fakt, że czasem przynudzasz, trzeba być BARDZO zainteresowanym tym tematem, żeby czasem bładząc w sieci przebrnąć przez Twoje przemyślenia, niekoniecznie o wczesnej godzinie. Rozumiem Cię, bo sama szukam dla siebie dobrej szkoły językowej w tym mieście. Próbowałam już kilku, włącznie z metodą Callana.(A propos, co sądzisz o czymś takim?)Podstawa, według mnie, to profesjonalni lektorzy, którzy nie tylko znają gramatykę angielską, bo tego każdy głupek się nauczy, ale tacy, którzy wprowadzą Cię w żywy język i jego użycie w tak zwanym życiu codziennym. To raz, dwa to native speakers, ale nie z przypadku, tylko ludzie z pasją (i z przygotowaniem),potrzebni nam, robaczkom do osłuchania się z angielskim, czy amerykańskim, jak kto woli, bo w naszej TV przy przedpotopowej metodzie pokazywania filmów z lektorem, osłuchać się, ni cholery, nie da. To tyle na dziś.Właśnie wróciłam od koleżanki i kładę się spać, ale jak się wyśpię, to coś kliknę(aby nie za długo,hi,hi)
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Hej Frotka! :) Wiesz ze byc moze masz racje z dlugoscia tego postu przesadzilem ale jak juz zaczalem pisac to konca nie bylo i tak wyszlo.. Metoda Callana... moim zdaniem jest to dosc ciekawa nowinka w metodyce nauczania jezykow obcych, jak zapewne wiesz nastawiona maksymalnie na speaking i repetition (powtarzanie). Lektorzy w Callanie zadaja pytania uczniom znacznie szybciej niz normalnie sie rozmawia i wymagaja odpowiedzi jakby z miejsca, bardzo szybko. Uczen przez to nie ma czasu na zastanawianie sie nad tym jak to powiedziec po polsku a potem przekladac na angielski dopiero mozolnie. On ma to po prostu natychmiastowo powiedziec po angielsku. Wydaje mi sie to dosc dobrym pomyslem, ktory uczniow zmusza do tzw. "angielskiego myslenia". Jest to tez o tyle dobre ze uczniow z oporami co do mowienia metoda ta otwiera dosc szybko bo wszyscy w grupie mimo ze moga byc na innych poziomach znajomosci ang. maja takie same zadania do wykonania i takie same szanse zapamietania i nauczenia sie czegos nowego. Skutecznosc zapamietania nauczonego materialu maja zapewnic regularne powtorki. Sumujac mysle ze warto Callana sprobowac i przekonac sie na wlasnej skorze czy taka metoda nauki nam odpowiada, bo na pewno beda osoby wolace bardziej tradycyjne sposoby nauki jezyka. A propos wprowadzania na zajecia zywych sytuacji z zycia codziennego i przeprowadzanie ich tak jakby dzialy sie naprawde - interviews, role plays itp - to moim zdaniem jeden z najistotniejszych aspektow nauki mowienia. Tego chyba w Callanie nie ma z tego co wiem - nikt tam czasu nie "traci" na inscenizowanie jakichs scenek - i to jest moim zdaniem minus Callana, bo w ten sposob mielibysmy interakcje z prawdziwym jezykiem (lektora, kolegi z grupy) w prawdziwej sytuacji, gdzie rozmowa moze sie potoczyc na 100 sposobow, a w Callanie wszystko jest z gory ustalone i biegnie swoim rytmem. Sprawa native speakers - jesli maja odpowiednie przygotowanie pedagogiczne do nauczania jezyka angielskiego, kurs metodyczny z jezyka obcego no i sa fajnymi milymi osobami to ciezko bedzie znalezc lepszego nauczyciela jezyka niz ktos taki. Ale pod tymi warunkami. Byle Anglik ktory o uczeniu nie ma pojecia nie bedzie w stanie niczego nas nauczyc. Dla niego wiekszosc spraw na przyklad z gramatyki to sa rzeczy oczywiste i nigdy sie nie zastanawial dlaczego jest tak a nie inaczej. Dla niego po prostu tak jest i juz. A uczac w szkole musialby grupie uczniowskiej kompetentnie krok po kroku wytlumaczyc zasady tworzenia, chocby, passive voice. I mialby z tym wielki problem. Tak wiec niezbedne jest solidne przygotowania nauczycielskie najpierw, zreszta w przypadku polskich lektorow tez. Co do filmow z lektorem o ktorych wspominasz. Jest jedna bardzo dobra metoda nauki slowek, sformulowan, struktur ale do tego potrzebny jest odtwarzacz dvd. Wlaczasz sobie wtedy film na przyklad po angielsku a zamiast lektora masz polskie napisy. Albo angielski glos i angielskie napisy. A moze jesli jest to film polski to warto angielskie napisy wlaczyc. Mozliwosci jest wiele. W razie gdybys nie miala dvd w domu to masz dobry powod zeby rodzice zakupili do domu, a zawsze to czlowiek sobie w dobrej jakosci filmy przy okazji obejrzy no i oczywiscie jezykowo skorzysta :) Koncze bo znow mi sie post dlugi robi. Dobrej nocy moze i ja przyloze glowe do poduszki juz... jak wstaniesz to moze pomyslisz nad odpowiedzia na moje pytania ? :) Bylbym wdzieczny :) dzieki pozdrawiam dixie Jeśli myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy i wiesz już wszystko - pomyśl raz jeszcze.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Sorki, że nie dziś, bo znowu późno wróciłam. Może jutro, albo po weekendzie, jeśli wyjadę na Mazurki, a pogoda się zapowiada... Pa,pa! P.S. dixie, straszna musi być z Ciebie gaduła, mam rację...?
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Wiesz Frotka to zalezy kiedy i zalezy od tematu rozmowy, ale rzeczywiscie do milczkow to ja nie naleze :) Milego pobytu na Mazurach ja chyba tez pojade sobie na weekend nad jeziorko:) pozdrawiam i juz koncze... az dziwne nie? :) dixie Jeśli myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy i wiesz już wszystko - pomyśl raz jeszcze.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Witam Słabo się ciągnie ten wątek, choć uważam, że jest ciekawy. Lubię języki obce, choć mam mało czasu na naukę. Ostatnio uczęszczałam na kurs w pewnej łomżyńskiej szkole. Nie wiem na ile jest podobna do pozostałych, ale mnie zniechęciły nastepujące sprawy: ilość osób w grupie faktycznie nie była ogromna, bo ok. 12, ale przedział wiekowy był od 14 lat do ok. 50, z tym, że tej młodzieży było o wiele więcej. Poza tym kilkoro chodziło, bo musiało, takie przynajmniej sprawiali wrażenie. Przy tak ogromnej rozpiętości wiekowej, małym zaangażowaniu niektórych kursantów, poziom prowadzonych zajęć nie jest za wysoki, tempo też jest niewspółmierne. Metody są klasyczne, mało interesujące, podręczniki nieciekawe, poza podręcznikami prawie żadnych ciekawych pomocy dydaktycznych. Nowością jest metoda Callana, ale ja należę do osób, które starają się zrozumieć, poznać, a nie bezmyślnie powtarzać. Nie sądzę aby metoda Callana skutecznie uczyła myśleć od razu po angielsku (być może się mylę), ale wydaje mi się, że w moim wypadku by się nie sprawdziła. Szkoły prześcigają się w reklamach, tylko dlaczego to tak ładnie brzmi jedynie w ulotkach reklamowych a w rzeczywistości już nie jest tak ładnie. Więc skoro masz takie doświadczenie w tej dziedzinie, to może polecisz mi dobrą szkołę w Łomży. Pozdrawiam pa
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
:)
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Ciekawa dyskusja i temat frapujący. Tak się przypadkiem zdarzyło, że miałem możność przyjrzec się nauczaniu jezyka z kilu róznych stron. Spotkałem nauczycieli, którzy tłukli ćwiczenia gramatyczne do znudzenia, ale nie zmuszali do słuchania i mówienia. Obserwowałem też pracę świetnego nauczyciela, który hołdował zasadzie, że lepiej popełnić w zdaniu kilka błędów ( co zwykle nie blokuje zrozumienia przez rozmówcę), niż wykuć na pamięć wiele nieprzdatnych w konwersacji zdań. Ostatnio zetknąłem się z metoda Callana i przy wielu wątpliwościach uważam ją za ciekawy etap w uczeniu języka. Interesuję się językiem ze zwykłej przyjemności swobodnego komunikowania się w obie strony (dzięki Callanowi znacznie łatwiej odbieram tekst mówiony). Wydaje mi się, że szkoły, która odpowiadałaby moim potrzebom w zasadzie nie ma w Łomży. Jako klient oczekuję, że bedę mógł w niewielkiej grupie (z kompetentnymi trenerami) prowadzić dialogi i doskonalić umiejętność konstruowania wypowiedzi z poszanowaniem reguł gramatyki. W programie towarzyszącym takiej odukacji chętnie widziałbym omawianie filmów oglądanych samodzielnie np. w telewizji satelitarnej czy komentowanie news--ów prasowych. Może ktoś coś takiego zaproponuje ? Sądzę, że znajdą się chętni. Pozdrawiam
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Ja ucze sie angielskiego juz 13 lat, uzywam go tylko na zajeciach czyli praktycznie wcale. Jezeli powstanie szkola w ktorej mozna swobodnie porozmawiac sobie z native speaker'ami to ja sie do takiej szkoly zapisze!!!
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
No widze ze nareszcie ktos cos do tej dyskusji dodal ... przepraszam ze tak dlugo sie nie odzywalem, ale nie bylo mnie bo sie wakacjowalem.. teraz jestem smiertelnie zmeczony i nie mam sily poodpisywac poszczegolnym osobom ale jutro jak tylko wstane (lub troche pozniej;) obiecuje cos Wam wszystkim odpisac, zwlaszcza Tobie Betti :) poki co pozdrawiam i zycze spokojnej nocy Jeśli myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy i wiesz już wszystko - pomyśl raz jeszcze.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy potrzebna nowa szkoła jezykowa? |
Ok troche niezgodnie z obietnica wczesniejsza ale odpisuje : 1. Betti - sama sobie odpowiedzialas na pytanie moim zdaniem. Nie jestem w stanie polecic Ci dobrej szkoly jezykowej w tym miescie bo takiej moim zdaniem nie ma. Stad moja inicjatywa - chcialem sie dowiedziec od ludzi czego od dobrej szkoly by oczekiwali. 2. Guskar - swobodnie porozmawiac z natives to mozna w Wielkiej Brytanii. Szkoly jezykowe maja to do siebie ze jakies reguly ich obowiazuja, jakis (dobry) program zajec musi byc wczesniej przygotowany i w trakcie zajec mniej wiecej trzeba sie go trzymac. Oczywiscie mi widzi sie to tak na przyklad ze na poczatku zajec kazdy uczestnik dostaje do reki krotki acz frapujacy artykul po angielsku. Kilka minut poswieconych jest na jego przeczytanie i zrozumienie a nastepnie wywiazuje sie dyskusja na jego temat pomiedzy uczniami (lektor sprawuje nad wszystkim piecze jezykowa). Jesli o taka swobode Ci chodzi to oczywiscie jest to dopuszczalne a nawet wskazane. Jesli masz ochote pogadac o tym o czym w danej chwili przyjdzie Ci ochota to raczej w szkole jezykowej - podczas zajec - nie bedzie to mozliwe. Troszke natives jest w Lomzy - moze dotrzyj do nich i zwroc sie z prosba o konwersacje. 3. tz - wiesz ze moja wizja szkoly jez. angielskiego w sporej czesci pokrywa sie z Twoja. Gramatyka jest wazna, ale nie najwazniejsza. Najwazniejsza jest mozliwosc komunikacji, z bledami czy bez. Od tego sa lektorzy zeby tlumaczyc i poprawiac bledy. Ale moim zdaniem nie sa od tego zeby klepac gramatyke na kazdych zajeciach w nudny i sztampowy sposob. Kto wie - moze doczekasz sie szkoly o jakiej marzysz :) Jeśli myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy i wiesz już wszystko - pomyśl raz jeszcze.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Wyświetlaj drzewo | Nowszy wątek | Starszy wątek |