Nowy temat | Spis tematów | Przejdź do wątku | Szukaj | Zaloguj | Nowszy wątek | Starszy wątek |
Dylemat motoryzacyjny... |
Wyobraźcie sobie uliczkę osiedlową długości ok. 30-40m - na całej długości łuk w lewo, jeden z pasów zajmują parkujące samochody. Za łukiem zakręt w prawo (90stopni) i trochę większej przestrzeni - jakieś 1,5 szerokości uliczki i zjazdy do garaży pod blokiem, a dalej parking do którego nie ma innego dojazdu. Pod jednym z garaży (na podjeździe) stoi samochód, a między nim, a przeciwległym krawężnikiem stoi na środku drugi samochód - kierowcy nie ma, drzwi otwarte. W uliczkę wjeżdża z drogi drugi samochód, mija łuk, skręca w przejazd do parkingu, ale nie może przejechać dalej. Kierowca który wjechał samochodem, czeka chwilę. Pojawia się kierowca samochodu stojącego na środku placyku - macha rękami na tego który właśnie wjechał , żeby się wycofał. Kierowca siedzący w samochodzie który wjechał, robi ruch ręką sugerujący, żeby to tamten cofnął. Stojący na środku może cofnąć 2-3 metry pod swój garaż, lub wzdłuż poszerzonej części uliczki podobną odległość, żeby mogli się wyminąć. Ten który wjechał musi cofać 30-40 metrów po łuku z parkującymi samochodami. Jak myślicie? jak kierowcy rozwiązali problem? (nadmienię, że wszystko działo sie dziś o 6.20 rano - bohaterami byli: dwaj kierowcy, żona jednego z nich i anonimowy świadek całego zdażenia :) ) --- Iota Geminorum
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Dylemat motoryzacyjny... |
Nerwowy początek tygodnia. Jeśli ten, który wyjeżdżał spod garażu by nie ustąpił, będąc kierowcą tego wjeżdżającego samochodu, nieżałowałbym zderzaka, ani kawałka blachy i nauczyłbym glusia układności ;). Zresztą cofając te 30m po łuku i tak prawdopodobnie upiększyłbym bok, a i bok kogoś Bogu ducha winnego.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Dylemat motoryzacyjny... |
a moze ktos komus przje.....bal bo sie nie bal i mu zaje....bal bo po wszytkim sie bal :D ===================================================== Czy ty jesteś graczem czy też może nie, Każdy z moich ludzi bardzo dobrze wie, Że ja jestem szejkiem, w moim mieście, Wznieście ręce w powietrze ===================================================
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Dylemat motoryzacyjny... |
Popdowiem, że wyjeżdżający z garażu jechał nówką srebrnym samochodzikiem na alufelgach, itp., a wjeżdżający w uliczkę starym ponad dziesięcioletnim samochodem. Nie było ani mordobicia, ani rysowania lakieru. --- Iota Geminorum
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Dylemat motoryzacyjny... |
Gościu nówką pieknym samochodzikiem nie dał się w cywilizowany sposób przekonać do małego manewru by rozwiązać sytuację w sposób cywilizowany. Kierowca, który przyjechał dziadkiem, wycofał się po łuku i puścił "napuszonego idiotę". Pozdrowienia dla wszystkich myślących kierowców! --- Iota Geminorum
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Dylemat motoryzacyjny... |
pewnie zadzwonil na milicję.....
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Dylemat motoryzacyjny... |
ja tam bym mu kopa sprzedal i pojechal dalej
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Wyświetlaj drzewo | Nowszy wątek | Starszy wątek |