Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 28 marca 2024 napisz DONOS@

Matrymonialne i weselne monidła łomżyńskiego fotografa

Główne zdjęcie
Witold Skarbiński

Witold Skarbiński jest znany pokoleniom mieszkańców Łomży z funkcjonującego do dziś zakładu fotograficznego „Syrenka”. Od 1969 roku sfotografował dziesiątki tysięcy ludzi i tysiące ślubów, w tym cygańskiego barona i partyjnych sekretarzy, ale jego największą specjalnością były monidła: podkolorowane, czarno-białe fotografie przypominające obrazy. Dzięki jego pracom wiele kobiet z Łomży znalazło mężów w Anglii, Kanadzie czy Stanach Zjednoczonych, wyglądając znacznie piękniej niż w rzeczywistości, a ślubne monidła były wtedy dla wielu ludzi cenną pamiątką. Najciekawsze z nich 83-letni fotograf pokazał na wystawie „Monidło” w Galerii Pod Arkadami.

Nie była to pierwsza wizyta nestora łomżyńskich fotografów w galerii na Starym Rynku, bowiem wiosną 2009 roku Witold Skarbiński miał już tam spotkanie, podczas którego opowiadał o tajnikach swej pracy i żmudnym wykonywaniu monideł, do czego potrzeba nie tylko talentu i odpowiedniego sprzętu, ale też benedyktyńskiej wręcz cierpliwości.

– Tamtemu spotkaniu towarzyszyły tylko dwie czy trzy prace, bo pan Witold opowiadał nam o swojej technice, a teraz mamy regularną wystawę – mówi kierownik galerii Przemysław Karwowski. – To bardzo interesująca postać, która mocno utrwaliła się w historii łomżyńskiej fotografii, bo uprawiał fotografię specyficzną, którą nazywamy monidłem. Monidło to połączenie fotografii i malarstwa. Prace są tu mocno podmalowywane, retuszowane, bo były nie tylko zdjęciem, ale miały też spełniać po zawieszeniu na ścianie funkcję portretu, bo większości ludzi nie było wtedy stać, aby zamawiać je u malarzy.

Tym razem w galerii zaprezentowano 25 prac Skarbińskiego z przełomu lat 60. i 70. ubiegłego wieku, dokumentujących zarówno śluby obcych dla fotografa osób, jak i jego najbliższą rodzinę.

– To wszystko osoby z Łomży – mówi Witold Skarbiński. – Część zdjęć to nawet jest moja rodzina, np. taki nagusek to mój syn, mający wtedy trzy miesiące, a w tej chwili ma 51 lat; są zdjęcia drugiego syna czy córki, jak była młodą panienką, ale są też zdjęcia ślubne innych ludzi.

Ekspozycję monideł fotograf dopełnił opowieścią, wspominając nie tylko lata pracy ze skrzynkowym aparatem bez migawki, ale też jak tworzył monidła i z czego przy tym korzystał.

– To były zwykłe, czarno-białe zdjęcia i trzeba było mieć sprzęt do ich kolorowania – mówi Witold Skarbiński. – Mając aerograf i kompresator do tego mogłem bardzo precyzyjnie malować twarz czy szyję, a detale jak usta, rzęsy czy ręce malowało się już ręcznie; podobnie było z retuszowaniem.

Nierzadko powstające w ten sposób prace miały być swoistą wizytówką przedstawionych na nich pań, dzięki czemu miały one szansę wyjść za mąż za obcokrajowca, co w PRL-u lat 60. i 70. minionego wieku było szczytem marzeń wielu kobiet.

– Przyszła do mnie do zdjęcia przedszkolanka, bo chciała je wysłać do narzeczonego, do Anglii – opowiada Witold Skarbiński. – Ogólnie kobitka była dosyć ładna, ale nogi miała nie za bardzo.

Ale zdjęcie zrobiliśmy i on po niedługim czasie przysyła jej zaproszenie, płaci za bilet samolotowy.

Spotyka ją na lotnisku w Londynie, idą naprzeciw siebie, on z tym zdjęciem w ręku, i nie może jej poznać! Stanął, patrzy, nie wie co ma robić: cofnąć się czy podejść do niej. Ale zdecydował się i mówi: wiesz co, na tym zdjęciu to jesteś artystką, ale w rzeczywistości kimś innym! Ale mimo wszystko pobrali się i to ona opisała mi tę sytuację w liście z podziękowaniem.

Monidła, będące też często uosobieniem najgorszego kiczu, odeszły do lamusa w połowie siódmej dekady XX wieku, kiedy to upowszechniła się kolorowa fotografia na slajdach i odbitkach. Jednak oryginalne prace wykonane w tej technice, szczególnie jeśli wyszły spod ręki zdolnych twórców, wciąż są nie tylko źródłem inspiracji dla współczesnych artystów, ale też poszukiwane przez licznych kolekcjonerów, będąc świadectwem epoki, która już minęła.

– Ta technika została wyparta przez kolorową fotografię i właściwie zapomniana – potwierdza

Przemysław Karwowski. – Monidło przez lata było też uosobieniem kiczu i niektóre na pewno nim są, ale monidła pana Witolda są malowane bardzo subtelnie, z dużym wyczuciem i widać, że pod tym względem był prawdziwym mistrzem. Obecnie monidło istnieje jako rzecz całkowicie niszowa pomiędzy malarstwem a fotografią, ponieważ odwołują się do niego współcześni artyści, projektując w tym osobliwym stylu okładki płyt, książek czy innych wydawnictw – dodaje kierownik galerii, zachęcając do odwiedzenia, czynnej do 22 września, wystawy.

 

Wojciech Chamryk

Foto: Witold Skarbiński
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę