Doktor Jan Skarżyński (+ 81) służył chorym całe życie...
Niezwykle ceniony dermatolog i radiolog dr Jan Skarżyński (+81), który w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży przepracował ponad 56 lat – zmarł tam w środę, 14. września, na oddziale chirurgicznym. - To taki szmat czasu w służbie chorym, że trudno sobie wyobrazić - wspomina Zmarłego, którego pogrzeb odbywał się w piątek, 16. września, na starym łomżyńskim cmentarzu, dr Hanna Majewska – Dąbrowska, pamiętająca pierwsze z Nim spotkania w 1983 r., gdy po studiach zaczynała pracę w starym szpitalu. - Doktor Jan zawsze był otwarty do ludzi. Bardzo chętnie wszystkim nam pomagał, bardzo chętnie nas uczył i pokazywał, co widać na zdjęciach rentgenowskich i gdzie czego szukać. To były czasy, kiedy nie mieliśmy USG, rezonansu magnetycznego ani tomografu komputerowego.
Przed 33 laty szpital znajdował się tu, gdzie teraz Urząd Gminy Łomża, Biblioteka Pedagogiczna i Liceum Plastyczne. Doktor Skarżyński pracował w zakładzie radiologii i tam komentował obrazy na kliszach z aparatów RTG. W nowym szpitalu został zatrudniony, ponieważ miał specjalizację z radiologii – w zakładzie diagnostyki obrazowej i z dermatologii – w poradni dermatologicznej. Był nadzwyczaj sprawnym, aktywnym pracownikiem szpitala: na emeryturze, mając lat 80, pracował na części etatu w tejże poradni do wiosny br.. Tysiące pacjentów pamięta jego fachowość, cierpliwość i niebanalne poczucie humoru. - Miły był to człowiek, uprzejmy i na poziomie, historia łomżyńska, jeden z najstarszych lekarzy, bo doktorzy długo nie żyją – wraca myślami do tego, co minione, dr Henryk Perkowski, ordynator oddziału nefrologicznego i stacji dializ w łomżyńskim szpitalu. - To się bardzo ceniło, że w takiej prowincjonalnej jak Łomża mieścinie zrobił doktorat, specjalizację II stopnia z dermatologii. Miał operację w Białymstoku, pod koniec chory leżał w szpitalu w Łomży...
Wesoły, ceniony, doskonały lekarz
Mszy świętej pogrzebowej w kaplicy starego cmentarza przewodniczył i homilię głosił ks. infułat Jan Sołowianiuk. - Janek Skarżyński pochodził z okolic Zambrowa, o ile pamiętam, z Krajewa – opowiada emerytowany chirurg i rówieśnik Zmarłego Bronisław Podolak. - Mój serdeczny kolega, przyjaciel właściwie, kształcił się na Akademii Medycznej w Białymstoku. Poznaliśmy się jeszcze na studiach. Byłem felczerem i kończyłem kurs przygotowawczy na studia lekarskie. Potem miałem nakaz pracy w Łomży, razem wróciliśmy, do jednego szpitala, wspólnie pracowaliśmy na dyżurach. Janek był niesamowicie pracowity. Ostatnio tłumaczył, że nadal ma dla kogo pracować, ponieważ jego wnuk studiuje w Uniwersytecie Medycznym, więc trzeba chłopcu pomóc. Doktor Skarżyński był przyzwoity, sumienny i szczery, towarzyski i serdeczny, lubiany i szanowany przez kolegów i pacjentów. Pamiętam jego opanowanie, spokój, to, że był uśmiechnięty i mawiał „Proszę Pana, Proszę ja ciebie”.
Przez 30 lat znał się z Doktorem obecny szef zakładu diagnostyki obrazowej dr. Ryszard Wagner. - Nie porzucał swoich pacjentów, przez około 15 ostatnich lat jeździł raz w tygodniu autobusem do poradni również w Ostrowi Mazowieckiej – mówi z szacunkiem o Doktorze. - Wiele lat pracował w łomżyńskim pogotowiu ratunkowym. Był jednym z najstarszych lekarzy wtedy, gdy ja zaczynałem. Zapamiętał Go jako człowieka pogodnego, uśmiechniętego, przyjaznego ludziom. Każdemu starał się pomóc na swój sposób. Wieczny optymista, wręcz dowcipniś. Lubił żartować, nierzadko także z samego siebie. Ciepły, wesoły, ludzki... Takim zapamiętał starszego kolegę dr Wojciech Bąkowski, wybitny reumatolog. - Doktor Skarżyński był bardzo ceniony, nie tylko w Łomży, doskonały lekarz – wspomina. - Spotkałem się z Jego fenomenem na długo przed moimi studiami. Miałem wtedy 19 lat i chyba na miesiąc przed maturą poważnie zachorowałem. Nikt zupełnie nie wiedział, co mi jest, natomiast On od razu, szybko i bezbłędnie postawił diagnozę, że to ospa wietrzna. I maturę zdałem.
Mirosław R. Derewońko