Stop! Pożar, nie ma wejścia do Urzędu Miejskiego!
- Usłyszałem o godzinie 9.30 sygnał alarmowy, wyłączyłem komputer, zamknąłem okno, żeby nie było dostępu tlenu z zewnątrz, i zamknąłem drzwi, żeby ogień lub dym nie rozprzestrzeniały się po budynku – opowiada inspektor Łukasz Czech, przyglądając się z ok. 80 urzędnikami i prezydentem Łomży Mariuszem Chrzanowskim akcji dwóch zastępów strażaków, przybyłych pod Urząd Miejski na Starym Rynku 14. Duże wozy strażackie zatarasowały przejazd od ul. Giełczyńskiej i Rządowej. - To tylko próba ewakuacji, zgodnie z ustawą realizujemy zadanie – uspokajał prezydent miasta.
Senna uliczka wzdłuż gmachu i pustawy Stary Rynek w jednej chwili – a konkretniej w niecałe trzy minuty – zaroiły się od strojnych pań i eleganckich panów, którzy wyszli z budynku. Bez objawów paniki, niektórzy rozbawieni niecodzienną sytuacją, odrywającą od urzędniczej rutyny. - Każdy jest zobowiązany zachowywać się zgodnie z procedurą przeciwpożarową, dlatego przechodzi szkolenie, potwierdza podpisem znajomość instrukcji bezpieczeństwa ppoż, znajomość rozmieszczenia gaśnic i usytuowanie dróg ewakuacyjnych – mówi sekretarz UM w Łomży Tamara Małachowska. Akcji przyglądało się szczególnie uważnie pięciu mężczyzn, rzeczywiście znających się na zagrożeniach, a nie szukających sensacji czy rozrywki: kierownik biura obsługi Marcin Sawko - kierujący akcją próby ewakuacji, specjalista ds. BHP Michał Zaleski, kierownik biura zarządzania kryzysowego Krzysztof Wróblewski, brygadier Grzegorz Wilczyński i młodszy kapitan Paweł Wasiulewski. - To moje pierwsze ćwiczenia, odkąd zacząłem w 2004 roku pracę w Urzędzie – dodaje inspektor Czech.
Przyczyną wszczęcia alarmu w ratuszu był dym, wydobywający się pomieszczenia socjalnego na 1. piętrze, jakieś 30 m od gabinetów: prezydenta i wiceprezydentów. Ale nie był to trujący prawdziwy dym pożarowy, lecz specjalny z zadymiarki strażackiej, pracującej – jak wyjawił bryg. Wilczyński - na wolnych obrotach. Mimo to, w hallu wejściowym trochę się nakopciło, kiedy strażacy szukali w pomieszczeniach przyczyny pożaru i znaleźli w jednym z nich mężczyznę, wymagającego niesienia na noszach. - W sytuacji pożaru powinna być osoba lub osoby przy wejściach, chroniące budynek przed powrotem urzędników lub petentów po telefon, laptop, torebkę czy „ważne rzeczy” – pouczał po kilkunastu minutach próby ewakuacji na schodach przed ratuszem. - W warunkach pożarowych akcja trwałaby, być może, ponad dwie godziny: strażacy sprawdzaliby te pomieszczenia ponownie i zmierzyliby miernikiem stężenie tlenku węgla, trującego, choć bezwonnego i niewidocznego czadu.
Podstawą przeprowadzenia ćwiczeń jest §17 ust.1 Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 7. czerwca 2010 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, obiektów budowlanych i terenów (Dz. U. z 2010 r. Nr. 109, poz. 719). Ćwiczenia bez uprzedzenia to element systemu bezpieczeństwa. - Należy je przeprowadzać, gdy obiekt jest użytkowany, a na jego terenie znajduje się pełna, wynikająca z codziennej eksploatacji liczba ludzi – kończy inspektor Czech.
Mirosław R. Derewońko