Teatr dla najnajów małych i dużych
Takiego przedstawienia w Teatrze Lalki i Aktora jeszcze nie było. Nowy sezon rozpoczął bowiem spektakl „Rosnę” dla dzieci już od pierwszego roku życia, w którym nawet te proste, codzienne czynności nabierają magicznego wymiaru, a zaskakujący finał oczarowuje nie tylko najmłodszych, ale też ich dorosłych opiekunów. – Chcemy wzruszyć i zachwycić maluchy, pobudzić ich zmysły i wreszcie, na koniec, zachęcić do wspólnej zabawy – podkreślają twórcy spektaklu Mariola Fajak-Słomińska i Janusz Słomiński. – Zapraszamy dzieci „do nieba”, między chmury, skąd mogą zajrzeć przez okno do mieszkania Mamy i obserwować co się dzieje, gdy pojawia się na świecie mały człowiek.
„Rosnę” to opowieść o narodzinach i wzrastaniu dla najmłodszych widzów – najnajów. Przez 45 minut obserwują oni to wszystko, co dzieje się w mieszkaniu Mamy (Eliza Mieleszkiewicz). Towarzyszą jej w codziennych czynnościach jak sprzątanie, picie kawy czy wychodzenie do pracy bądź na zakupy, zauważając przy tym, że spodziewa się ona dziecka. Mama nie jest jednak w mieszkaniu sama, bo wspierają ją dwa Aniołki (Tomasz Bogdan Rynkowski i Michał Pieczatowski), a ich pomoc staje się wyjątkowo potrzebna, gdy na świecie pojawia się maleńka Ola. Na oczach zachwyconej i żywo reagującej widowni, poprzez zmieniające się pory roku, ukazywane animacjami w wykonaniu Marzanny Gawrych i brygadiera sceny Wiesława Wysockiego, dziewczynka rośnie, obserwuje świat, gaworzy, uczy się chodzić, tańczy i bawi się.
– Spektakl opowiada o przyjściu na świat małego dziecka, o tym co się w domu dzieje, co się w nim zmienia – mówi Mariola Fajak-Słomińska. – Pokazujemy w nim właściwie takie normalne wydarzenia, które są znane każdemu człowiekowi: karmienie dziecka, opieka nad nim, kąpiel, tylko, że robimy to w trochę inny sposób – teatralny i magiczny.
– Przy pomocy teatru próbujemy odpowiedzieć na pytanie skąd się dziecko wzięło – dodaje Janusz Słomiński. – Nie odpowiadamy na nie wprost, ale proponujemy dyskusję o narodzinach i wzrastaniu. Tytuł „Rosnę” wynika z treści, tu wszystko rośnie: Anioły, brzuszek Mamy, wreszcie mała, na oczach dzieci, rozwija się i uczy.
Treść obywającego się bez dialogów spektaklu, podkreślają wielofunkcyjne, proste elementy scenografii zaprojektowanej przez Joannę Brejdak, płynna choreografia wielu scen w opracowaniu Arkadiusza Buszko oraz zwykle dyskretna, typowo ilustracyjna, ale zwracająca też na siebie uwagę w kluczowych momentach przedstawienia, podkreślająca ich wymowę bądź charakter, muzyka autorstwa Zbigniewa Krzywańskiego, znanego przede wszystkim z zespołu Republika.
– To nie są trudne dźwięki, interakcje pomiędzy poszczególnymi instrumentami są bardzo proste – mówi Zbigniew Krzywański. – Chodzi jednak o to, żeby wczuć się w takiego malucha i postarać się wyczuć to, co przykuje jego uwagę, żeby nie nudził się z powodu muzyki.
Poetycka opowieść o wzrastaniu zachwyciła widzów, ale jeszcze bardziej zaskakująca okazała się końcówka przedstawienia, kiedy to chmurki wiszące na ścianach okazały się tak naprawdę pluszowymi zwierzątkami, którymi można bawić się, przerzucać pomiędzy rzędami, a przede wszystkim zaprzyjaźnić się z nimi.
– Takie wciągnięcie dzieci do zabawy w czasie przedstawienia to wspaniały pomysł! – oceniała na gorąco jedna z mam. – Córeczka ma trzy latka i trochę obawiałam się czy wytrzyma tak długo, ale śledziła akcję zafascynowana, a po tej zabawie poduszkami to nawet nie chciała wychodzić – zapomniała o całym świecie!
– Jak przychodzi się na premierę i widzi się tych zachwyconych maluchów, którzy tak fantastycznie się z tą sztuką integrują: niekiedy chcą wejść na scenę, komentują to wszystko głośno, to nieraz ze wzruszenia łezka poleci, to jest niesamowita satysfakcja i radość! – ocenia Zbigniew Krzywański.
Wojciech Chamryk