Wyjątkowo niebezpieczne miejsce na drodze
- Miejsce w okolicach Wiktorzyna, gdzie w poniedziałkowy późny wieczór po kolizji z łosiem zginął kierowca audi jest najbardziej niebezpiecznym miejsce w regionie – mówi Mariusz Sachmaciński dyrektor Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi. - To miejsce na szlaku migracji zwierząt, ale wyjątkowo niekorzystnie położone i źle oznaczone. Tam praktycznie nie ma szans, aby kierowca zauważył zwierze zanim wbiegnie przed samochód. Dyrektor Sachmaciński przypomina, że w regionie Łomży zidentyfikowano ponad 30 miejsc gdzie trasy migracji zwierząt przecinają się z drogami.
W poniedziałek około 22. w okolicach Wiktorzyna na prostym odcinku drogi kranowej nr 64 Łomża – Jeżewo łoś wbiegł wprost przed audi. Całe zdarzenia przebiegało tak szybko, że kierowca samochodu nawet nie zdołał zareagować. Po zderzeniu z łosiem audi przejechało jeszcze około 200 metrów po czym samochód zatrzymało się na lewym poboczu przy barierce ochronnej. 57-letni mężczyzna już nie żył. (zobacz: Tragiczne zderzenie z łosiem)
Miejsce na szlaku ludzi i zwierząt
Mariusz Sachmaciński dyrektor Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi już kilka lat temu ostrzegał, że na terenie Parku praktycznie nie istnieje właściwe oznakowanie dróg znakami ostrzegawczymi w okolicach szlaków migracyjnych zwierzą. Dlatego stworzono mapę z zaznaczonymi miejscami gdzie trasy migracji przecinają się z drogami publicznymi i apelował do kierowców o szczególną rozwagę w tych miejscach. Teraz, po poniedziałkowym tragicznym wypadku pod Wiktorzynem ponawia ten apel.
- To miejsce jest najbardziej niebezpiecznym miejsce w regionie – podkreśla dyrektor Sachmaciński. - Droga znajduje się w dołku pomiędzy dwoma zakrętami, i jeszcze mamy las na górce, z której zbiegające zwierzęta wpadają wprost na jezdnię. Tam nie ma szans, aby kierowca wcześniej zauważył zwierze, dlatego jest tyle wypadków i kolizji. W ubiegłym roku autobus uderzył w cała watahę dzikich świń. Gdyby był to samochód osobowy także skończyłoby się tragicznie dla ludzi.
Zdaniem dyrektora Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi problemem jest też brak odpowiedniego zabezpieczenia drogi, a nawet oznaczenia tego miejsca.
- Tam zarządca drogi powinien rozciągnąć jakąś siatkę, alby te zwierzęta nie mogły wpadać na jezdnię a już na pewno miejsce to powinno być wyraźnie oznaczone dla kierowców, żeby zwolnili – mówi Sachmaciński.
Dyrektor ŁPKDN podkreśla, że najintensywniejsze migracje zwierząt występują w okresie marzec-maj i listopad-styczeń, ale zwierzęta przemieszczają się po swoich szlakach przez cały rok. Wędrówki odbywają się głównie wieczorami, nocą i nad ranem, ale sporadycznie bywają także za dnia.
Tylko na drodze krajowej nr 64 od Łomży do Wizny są trzy miejsca kolizji ze szlakami migracji zwierząt. W tym roku do wypadków z łosiami doszło już w dwóch z nich.