Do wybuchu gazu w Łomży nie doszło w południe
- Gaz jest cięższy od powietrza, więc błyskawicznie ściele się się po ziemi najpierw jako mgła, ale potem go nie widać, i gdziekolwiek złapie ogień od zapałki, zapalniczki lub telefonu komórkowego nastąpi powrót ognia oraz gigantyczny wybuch z cysterny – opisuje mechanizm zdarzeń Krzysztof Wróblewski, kierownik biura zarządzania kryzysowego i ochrony ludności w Urzędzie Miejskim w Łomży podczas akcji w gazowni. Pół godziny trwały ćwiczenia kilkunastu zastępów państwowej i ochotniczej straży pożarnej, uniemożliwiających wybuch cysterny oraz ciężarówki z butlami gazu.
Za pięć dwunasta rozległ się przeciągły ryk syreny alarmowej i od strony Spokojnej w Piłsudskiego wjechał jeden z wozów strażackich. Stanął przed bramą rozlewni gazu płynnego Gaspolu. Strażacy zaczęli rozwijać węże i znaleźli poszkodowanego mężczyznę, którego zabrali z miejsca wypadku. Przyjechali z interwencją, ponieważ samochód ciężarowy z butlami gazu uderzył w autocysternę z gazem propan-butan, która groziła wybuchem typu BLEVE. - Doszło do rozszczelnienia króćca w uszkodzonej autocysternie, pojawił się pożar strumieniowy, tak jak w miotaczach ognia – objaśnia Grzegorz Wilczyński, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Łomży. - W kilka lub kilkanaście minut pancerz cysterny nagrzeje się do tego stopnia, że wzrośnie wewnątrz ciśnienie i...
Przed wybuchem w pobliżu dwóch białych zbiorników, wielkich kul z gazem uchroni autocysternę akcja strażaków: pierwsi zdążyli prądownicę z wodą zamienić na działko wodne, drudzy na końcu połączonych, rozciągniętych od strony ulicy Spokojnej węży, od razu zainstalowali działko, dające mocniejszy, odleglejszy i precyzyjniejszy strumień wody, chłodzącej oba wozy w wypadku. - Dobra współpraca służb jest w krytycznych sytuacjach najważniejsza – podkreśla brygadier Wilczyński. - W organizowanych co trzy lata szkoleniach i ćwiczeniach biorą udział przedstawiciele miejskiego biura kryzysowego, policji, straży miejskiej, pogotowia ratunkowego, szpitala, Grupy Ratowniczej Nadzieja, a nawet MPK, ponieważ autobusy potrzebne są w razie ewakuacji do przewożenia ludzi.
Po pół godzinie kolejna syrena alarmowa obwieściła koniec ćwiczeń, sprawdzających założenia tzw. zewnętrznego planu operacyjno-ratowniczego dla Rozlewni Gazu Płynnego Gaspol w Łomży.
Mirosław R. Derewońko