Spłonęła stodoła i zwierzęta
Kilka minut przed godziną 16. we wtorek dyżurny Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łomży otrzymał zawiadomienie o pożarze budynku w Kisielnicy. - Zgłoszeń telefonicznych o pożarze było kilka, bo najpierw ludzie myśleli, że pali się dom, a potem okazało się, że to stodoła – wyjaśnia Grzegorz Wilczyński, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łomży, skąd do gaszenia wyjechały dwa zastępy strażackie, i po jednym z Jeziorka i Piątnicy.
We wtorkowe popołudnie do pożaru doszło na terenie wsi Kisielnica, w okolicy nazywanej kolonią. - Przez dwie i pół godziny 17 strażaków gasiło tam stodołę o powierzchni prawie 120 metrów kwadratowych, murowaną, krytą dachówką – kontynuuje rzecznik KM PSP w Łomży. - Zagrożona była także obora i przeniesienie się ognia na lasek w niezbyt odległej okolicy. Straty oszacowane wstępnie wynoszą 15 tysięcy złotych, w tym tysiąc złotych stanowią straty dodatkowe, bo spaliły się również zwierzęta: 20 kur i 10 królików.
Zdaniem rzecznika, pożar stodoły w Kisielnicy kolonia ugaszono szybko, dzięki temu, że stodoła była prawie pusta. Akcje, kiedy w budynku znajduje się słoma czy siano, trwają zwykle dwukrotnie dłużej, gdyż do działań dochodzi, m.in., dogaszanie, przegarnianie spalonego materiału i wyrzucanie pozostałości. Przyczyny wtorkowego pożaru ma ustalić policja.
Mirosław R. Derewońko