Narew spływa za szybko
Ostatnie opady deszczu nie wpłynęły na wzrost poziomu rzek regionu. Stan Narwi pod Łomżą we wtorkowe południe wynosił 86 cm. To tylko o 20 cm więcej niż wynosi zanotowane dotychczas minimum. Niski poziom Narwi jest także w Nowogrodzie (45 cm) i Wiźnie (152 cm), oraz na głównych dopływach - Biebrzy i Pisie. - Sama niska woda, to jeszcze nie problem, ale jeśli weźmiemy pod uwagę cały ekosystem sytuacja staje się katastrofalna – mówi Mariusz Sachmaciński, dyrektor Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi.
O tym, że w tym roku sytuacja w rzecze może być bardzo trudna mogły wskazywać już jesienne niskie poziomy wody. Zimą pokrywa śnieżna w regionie nie była duża, a to skutkowało brakiem – po raz pierwszy od wielu lat - wiosennych rozlewisk w Dolinie Narwi. Także wiosna nie należała do mokrych, co powodowało, że poziom wody w rzece szybko opadał. Kilkanaście dni temu Narew pod Łomżą zeszła do - określanego przez hydrologów na podstawie wieloletnich – dolnej strefy stanów niskich.
- Taki poziom Narwi jak jest w tej chwili nie jest jeszcze nadzwyczajny, bo takie poziomy rzeka miała podczas suchych lat w lipcu, ale jeśli sytuacja utrzyma się jeszcze dwa – trzy tygodnie, to możemy być świadkami rekordów niskiej wody jakich nie pamiętają najstarsi mieszkańcy regionu – mówi dyrektor Łomżyńskiego parku Krajobrazowego Doliny Narwi.
Dziś bardziej niż poziom wody w rzecze bardziej martwi go fakt, że nurt Narwi przyspieszył i woda szybko w niej spływa.
- W korycie rzeki nie ma już praktycznie żadnych powalonych drzew, które z jednej strony spowalniałyby jej bieg, a z drugiej dawały schronienie choćby rybom – podkreśla Sachmaciński.
W tym wypadku nałożyły się dwa niekorzystne czynniki: za duża populacja bobrów, które drzewa rosnące przy rzece wycięły, oraz okoliczni mieszkańcy, którzy te powalone drzewa za rzeki wyciągają i zabierają na opał. Tymczasem leżące w wodzie drzewa tworzyły specyficzny ekosystem zapewniając schronienie wielu organizmom. Podobny wpływ na rzekę i jej ekosystem miały niegdyś powszechne także rośliny takie jak grążel żółty, których dziś na wodzie prawie nie ma.
- Większe ryby z Narwi odpłynęły ze względu na niską wodę jeszcze w ubiegłym roku, swoje zrobił także (metoda połowu ryb drapieżnych polegająca na ciągnięciu wędką przynęty na żyłce lub lince za łodzią) i jeśli chodzi o cały ekosystem to sytuacja staje się katastrofalna - podsumowuje dyrektor Sachmaciński.