Pościg za białym audi
36-letni mieszkaniec województwa śląskiego przez Łomżę prowadził kradzione audi. W ręce policji wpadł po pościgu także pieszo. Wcześniej nie zapłacił za paliwo zatankowane na jednej ze stacji i nie zatrzymał się do kontroli funkcjonariuszom Urzędu Celnego. Okazało się, że poza kradzionym autem, którym jechał w domu miał jeszcze jeden skradziony samochód. Mężczyzna podejrzany jest o paserstwo.
Do darzenia doszło w poniedziałek przed południem. Najpierw dyżurny łomżyńskiej Policji otrzymał zgłoszenie od celników, że audi na zagranicznych numerach rejestracyjnych nie zatrzymało się do kontroli i ucieka przed ścigającymi go funkcjonariuszami Służby Celnej. W międzyczasie policjanci otrzymali też informację o tym, że kierownica białego audi nie zapłacił ponad 400 złotych na jednej ze stacji za zatankowane tam paliwo.
jak przekazują policjanci kierowca audi uciekał celnikom drogą Piątnica – Jedwabne, nie stosował się do znaków drogowych i jadąc z dużą prędkością zmuszał innych uczestników ruchu do unikania zderzenia z nim. Chwilę później do pościgu dołączyli także policjanci z drogówki i z posterunku w Jedwabnem. W pewnym momencie mężczyzna widząc, że nie uda mu się zbiec, nagle zatrzymał auto na przystanku autobusowym i dalej próbował uciekać pieszo, ale po chwili został zatrzymany.
Okazało się, że 36-letni mieszkaniec województwa śląskiego jechał samochodem skradzionym na początku marca. Dodatkowo, policjanci odnaleźli przy zatrzymanym dokumenty, które jak się okazało, pochodziły z kradzieży z włamaniem do innego samochodu, do której doszło w województwie opolskim. Dalsze ustalenia kryminalnych doprowadziły również do zabezpieczenia kolejnego utraconego auta, które policjanci znaleźli w miejscu zamieszkania 36-latka. Szacunkowa wartość odzyskanych pojazdów to blisko 150 tysięcy złotych. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu, a w środę został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty paserstwa. Za paserstwo, ale także kradzież paliwa i niebezpieczną jazdę odpowiadał będzie przed sądem.
