Śladami Komedy i Możdżera
Trio Artura Tuźnika, jazzowego pianisty porównywanego przez znawców do takich sław jak Krzysztof Komeda czy Leszek Możdżer, zagrało w niedzielny wieczór w restauracji Retro. Koncert w Łomży był częścią krótkiej polskiej trasy grupy w przededniu jej tournée po Belgii, a dla lidera także symbolicznym powrotem do miasta, w którym niemal osiem lat temu na Novum Jazz Festival rozpoczynał swą, znaczoną międzynarodowymi sukcesami, karierę. – Uwielbiam wracać do Łomży! – mówi Artur Tuźnik. – Jestem tu już po raz szósty: i z kwartetem, i z kwintetem, i z duo z Laurą Winkler, a teraz z trio – zawsze, jak przyjeżdżam do Polski muszę zagrać w Łomży!
Tym razem jeden z najlepszych polskich pianistów młodego pokolenia odwiedził Łomżę w równie doborowym towarzystwie: również znanego tutejszej publiczności kontrabasisty Maxa Muchy oraz łotewskiego perkusisty Ivarsa Arutyunyana. Trio zaprezentowało w Retro bardzo urozmaicony program, złożony przede wszystkim z autorskich kompozycji Tuźnika, ale wzbogacony też jazzowymi standardami. Utwory własne pianisty już niebawem ukażą się na właśnie miksowanej płycie tria, muzycy zagrali też kilka najnowszych kompozycji, z których część ma jeszcze robocze tytuły, jak „Trio nr 2”, a słuchacze przyjmowali je również bardzo gorąco.
– Tu zawsze jest świetna publiczność i ludzie świetnie nas przyjmują – ocenia Artur Tuźnik. – Nie zdarzyło się jeszcze, żeby nie było fajnie – granie w Łomży to czysta przyjemność! Sukces na tutejszym festiwalu bardzo mi pomógł i bardzo sobie cenię ten konkurs. Miałem wtedy 19 lat, to było dla mnie coś nowego, nigdy wcześniej nie byłem na konkursie, a jeszcze udało się wygrać.
– Nagroda na I Novum Jazz Festival była pierwsza w jego karierze – wspomina twórca festiwalu Mirosław Dziewa. – Później zdobył wszystko co możliwe w Polsce, z nagrodami na Konkursie Improwizacji Jazzowej w Katowicach, Bielskiej Zadymce Jazzowej i kilkoma innymi. Potem zaczęły się poważne sukcesy za granicą: na Getxo Jazz w Hiszpanii to trio zdobyło 2. nagrodę, ale Artur został najlepszym muzykiem konkursu i uzyskał też nagrodę publiczności. Miesiąc później na festiwalu w Hoeilaart w Belgii zdobyli Grand Prix, a basista został uznany najlepszym basistą.
Młodzi muzycy wielokrotnie udowadniali w niedzielny wieczór, że owe nagrody nie były dziełem przypadku i są mistrzami nie tylko zespołowej, ale i indywidualnej improwizacji, a do tego w niepowtarzalny sposób kreują nastrój w romantycznych balladach, jak „If I Should Lose You” czy dedykowana paniom w Dniu Kobiet „I Fall in Love Too Easily”. Równie efektownie zabrzmiał kolejny standard, blues „Matrix” (Chick Corea), zagrany na bis „Autumn Leaves”, a kolejny, zagraną solo instrumentalną wersję „Kasztanów” Nataszy Zylskiej, Artur Tuźnik zadedykował obecnej na sali swej mamie Izabeli.
– Mam najwspanialszych rodziców na świecie, którzy przyjeżdżają na moje koncerty nawet daleko od Lubelszczyzny – komplementował mamę i tatę Piotra Artur Tuźnik, dodając, że zawsze go wspierali, mimo tego, że wybrał artystyczny zawód, nie tak stabilny jak prawnik czy lekarz.
Absolwent Rhythmic Music Conservatory w Kopenhadze, a obecnie student dwuletniego podyplomowego programu „Solist-class”, skierowanego do wybitnie uzdolnionych solistów kompozytorów, z ogromną przyjemnością wrócił do Retro, gdzie wcześniej oczarowywał słuchaczy niekończącymi się improwizacjami w czasie nocnych jam sessions w ramach Novum Jazz Festival.
– Uwielbiam grać w miejscach, które mają klimat, świetną przestrzeń, dobrą akustykę i odpowiednią publiczność i Retro jest na pewno takim miejscem – podkreśla Artur Tuźnik. – Chętnie tu wracam, tym bardziej, że jest tu akustyczne piano, a ja zdecydowanie wolę grać na takim pianinie z duszą, niż na elektrycznym instrumencie.
– Jury festiwalu w Hoeilaart podkreślało przyznaną temu zespołowi nagrodę Grand Prix słowami, że podążają nowo utartymi szlakami, a dla jazzmena nie ma chyba większego komplementu, że nie gra po staremu, a tworzy coś nowego! – ocenia Mirosław Dziewa.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk