Miąższ na koniec Jesieni
Koncert zespołu Miąższ z łomżanką Joanną Zawłocką w składzie zakończył tegoroczną edycję Łomżyńskiej Jesieni Kulturalnej. Troje muzyków zaprezentowało starsze i najnowsze utwory, łącząc przebojowe melodie z muzycznymi eksperymentami oraz niebanalnymi tekstami, wciągając widzów do wspólnej zabawy. – W Łomży wiadomo, gra się nam zupełnie inaczej, bo przychodzi więcej znajomych – ocenia Joanna Zawłocka. – I jak widzę swoją mamę czy ciocię to jest to bardzo fajne, ale i trochę stresujące!
Mimo tego, że koncert okazał się kameralną imprezą, co dyrektor MDK-DŚT Roman Borawski skwitował dowcipnie, że „tak nieliczni tak niewielu dali tak wiele”, artystycznych wrażeń nie brakowało. Po raz kolejny okazało się bowiem, że nie ilość lecz zaangażowanie publiczności tworzy atmosferę koncertu. Zespołowi też zdawało się nie przeszkadzać to, że nie grają dla pełnej sali, bo muzycy z pasją wykonywali kolejne utwory, a Joanna Zawłocka czarowała zarówno skalą swego głosu jak i interpretacyjnymi niuansami w tych tylko pozornie łatwych utworach.
– My z założenia zrobiliśmy taki zespół, który nie będzie przyciągał jakichś tłumów – zaznacza Sebastian Pikula. – Było więc rodzinnie i bardzo sympatycznie!
– To miło zagrać dla takiego specjalnego, kameralnego audytorium! – dodaje Karol Gadzało.
Interakcja pomiędzy Miąższem a słuchaczami zaowocowała kolejnym świetnym koncertem grupy w Łomży. Pełnym zaskakujących zwrotów akcji, nieszablonowych rozwiązań i aranżacji, nietypowego instrumentarium oraz zakręconych, często awangardowych tekstów.
Tym razem zespół postawił na swoistą mieszankę, grając utwory zarówno z debiutanckiej płyty „Miąższ”, jak i mającej się ukazać w lutym przyszłego roku „Stop GMO”.
Zabrzmiała więc „Awangardowa suszarka” z piłą w roli głównej, parodią hejnału mariackiego i niesamowicie chwytliwym refrenem. Równie przebojowe były „Tarrapaty”, czerpiące z rock and rolla, jazzu i flamenco oraz folkowo – eksperymentalne „Łodondi”. W „Świcie” mieliśmy sporo mocniejszego, awangardowego grania, z gitarą, harmonijką i partiami Mooga, zaś „Telewizja” łączyła rozkołysane reggae z rytmami latino. Był też góralski folklor, bossa nova, cytaty ze znanych przebojów oraz orientalno -folkowe klimaty. Te ostatnie były szczególnie słyszalne w przebojowym nowym utworze „Granice”, który z racji owych akcentów stał się mimowolnym komentarzem do sytuacji na Ukrainie i był na życzenie publiczności bisowany.
Równie gorąco przyjęto inne nowości, jak dość mroczny „Czarne mam skrzydła anioła” czy prześmiewczy „Muchozol”, co dobrze rokuje mającej się niebawem ukazać płycie.
– Płyta miała być wydana już w zeszłym roku, ale nie z naszej winy się to przeciągnęło – mówi Joanna Zawłocka. – Zaczęliśmy już grać nowe utwory, a tu minął rok i dopiero teraz ma się ukazać. Mieliśmy szalony pomysł, by to nagrać ją bardzo szybko, wykonaliśmy to, ale okazało się, że wydawcy mieli wolniejszy tryb pracy. To będzie taki misz –masz, także muzyczny, ale wciąż lubimy grać piosenki!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka - Chamryk