Oblicza aniołów Beaty Szczecińskiej
Wystawę malarstwa sakralnego łomżyńskiej artystki Beaty Szczecińskiej otwarto w Galerii N. – Tytuł wystawy „W obliczu aniołów…” to fragment dziękczynnego Psalmu 138, który mówi o wdzięczności Bogu – mówi Beata Szczecińska. – To wystawa o codzienności, o tym co przeżywam. Chciałam na niej połączyć dwa aspekty swojego życia: wiarę i religię oraz macierzyństwo. Dlatego obok obrazów religijnych są portrety dzieci, które są niewinne i też są trochę jak anioły. Ekspozycja była wcześniej prezentowana z powodzeniem w warszawskiej Galerii Schody.
Na wystawę absolwentki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, obecnie nauczycielki w Szkole Podstawowej nr 8, składają się dwa rodzaje prac. Większość z nich to inspirowane średniowiecznym malarstwem sakralnym oraz tradycyjnymi ikonami obrazy o tematyce religijnej. Przedstawiają Chrystusa, świętych oraz „Macierzyństwo Maryi”. Nie brakuje też twórczych nawiązań, czego przykładem jest obraz „Całun”, będący artystyczną wizją Całunu Turyńskiego. Beata Szczecińska połączyła tu technikę tempery jajowej ze złoceniami z płatków szlagmetalu czyli imitacji złota.
– Odkryłam temperę jajową, która jest starą techniką i przede wszystkim jej używam – mówi artystka. – Łączy się w niej pigmenty z żółtkiem. Pozwala ona na zachowanie jasnych, czystych barw, które nie ciemnieją z biegiem czasu, tak, jak farby olejne, jest też szlachetniejsza od akrylu. Ale często łączę je ze sobą.
Wzrok gości wernisażu przyciągały też efektowne, malowane na deskach obrazy nawiązujące do ikon jak „Chrystus Pantokrator” oraz barwne, żywe, czerpiące wiele z twórczości Stanisława Wyspiańskiego portrety dzieci, stanowiące drugą część ekspozycji.
– Ikony podobały mi się od dawna – wyjaśnia Beata Szczecińska. – Zawsze też interesował mnie portret, to, jak w kilku kreskach uchwycić podobieństwo. Wartości malarskie jak forma, światło, kolor też są dla mnie niezwykle ważne, bo jestem malarką. Portret jest trudniejszy od na przykład pejzażu, a ikona jest jeszcze trudniejsza. Tu nie tylko postać musi być podobna – trzeba też uchwycić element duchowości. Ale lubię wyzwania i dlatego postanowiłam nie bać się i malować obrazy świętych.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka – Chamryk