Mazovia 2010 czyli średniowiecze w Czerwonym Borze
Przez trzy dni lasy w Czerwonym Borze opanowali rycerze, poganie i zbójcy wprost z wczesnego średniowiecza. Grupa kilkudziesięciu rekonstruktorów starała się odtworzyć epizody z krucjat pruskich jakie odbywały się około 1220 roku. Grupa rycerzy chrześcijańskich niosła wiarę przyjmujących ją raczej opornie plemionom pogańskich Prusów, a gdzieś między nimi przedzierali się średniowieczni rozbójnicy którzy dokuczali i jednym i drugim.
- To była typowo rekonstrukcyjna impreza, na której staramy się oddać realia średniowiecza – mówi Indar, organizator Mazovii 2010. - Tu nie może wejść pierwszy lepszy z ulicy. Każdy szczegół jest ważny – dodaje.
Mazovia zorganizowana była już po raz piąty (raz do roku). Impreza wśród rekonstruktorów dopracowała się wyjątkowego prestiżu.
- Aby uczestniczyć w takiej imprezie trzeba przejść weryfikację posiadanego sprzętu i ubrań i otrzymać zaproszenie. Tu z byle uzbrojeniem się nie wchodzi – podkreśla Indar. - Wszystko co mamy musi być takie jak w tamtych czasach. Z tkanin dopuszczamy jedynie wełnę, len no i jedwab. Zdarza się również bawełna, chociaż jej występowanie w tym regionie jest dyskusyjne. Wzory na stroje, zbroje, czy broń pochodzą albo z wykopalisk, albo z materiałów ikonograficznych. Tych ostatnich jest – co może być zaskoczeniem – stosunkowo dużo – dodaje.
W tym roku w lasach Czerwonego Boru rozbiły się trzy obozy. Scenariusz imprezy zakładał rekonstrukcję epizodu z krucjat jakie przed 800. laty chrześcijańskie rycerstwo organizowało na pogańskie Prusy. Uczestnicy imprezy – około 70 osób, którzy przyjechali tu niemal z całej Polski: Koszalina, Częstochowy, Lublina, Gdańska, Sosnowca, Warszawy, Radomia i Łomży, starali się maksymalnie wiernie odtworzyć nie tylko uzbrojenie, ale także stroje i całe obozowe życie jakie mogło się toczyć we wczesnym średniowieczu. Po przyjechaniu na miejsce i przebraniu się w historyczne stroje rekonstruktorzy na trzy dni odrzucili niemal wszystko co przyniosła cywilizacja przez ostatnie kilkaset lat.
- Mieliśmy surowe mięso, inwentarz żywy, nawet zbudowaliśmy specjalny gliniany piec w który można było wypiekać podpłomyki czy jakieś bułki. Kobiety zbierały grzyby, rycerze i poganie walczyli, a zbójnicy okradali... W trakcie imprezy funkcjonowały nawet monety, które wybiliśmy – mówi Indar.
P.S.
Organizatorzy składają specjalne podziękowania Nadleśnictwu Łomża za możliwość rozbicia obozów i zorganizowania w Czerwonym Borze Mazovii 2010.
Dla zainteresowanych kontakt do Indara: indar@grod.org