A u nas w Izraelu...
Kolejny nieprofesjonalny artysta pokazał swój dorobek w Galerii N. Sylwester Chrapowicz z Łomży uprawia malarstwo. Zachwyca prostotą, a jednocześnie głębią swoich dzieł. –Bo dotyczą mnie i mojego życia – mówi autor. Maluje portrety dorosłych i dzieci, także najbliższych. Namalował Weronikę, Megi i Julkę - córkę sąsiadki, mamę, wujka, ciocię. Uwiecznił zjawiskową twarz Scarlett Johansson z filmu Dziewczyna z perłą i Mona Lisę. Na wernisaż wystawy jego malarstwa przyszli zaciekawieni zdolnościami Sylwka przyjaciele, a także bohaterowie jego obrazów.
Sylwek rysował już w szkole podstawowej, zwłaszcza na lekcjach matematyki. Zamiast rachować kreślił rycerzy, miecze i zbroje. Pierwsze prawdziwe spotkanie z malarstwem miał w wieku 18-19 lat, gdy przebywał w Izraelu. Od 1991 do 2002 roku pracował tam...przy wykańczaniu wnętrz. Szpachlował, malował ściany i aranżował wnętrza. Tam po raz pierwszy zetknął się z wykorzystaniem złotych elementów zdobniczych, które później wykorzystywał już w swoich obrazach. W wolnych chwilach obracał się w środowiskach twórczych i tworzył pierwsze prace. Najbardziej cenny jest dla niego wizerunek Mony Lisy na tle Jerozolimy (pt. Chwila przed wojną). Obraz powstawał przez dwa lata (1995-1996). -Najbardziej się przy nim napracowałem, to mój największy sukces – przyznaje autor. W czasie swojego pobytu w Izraelu namalował jeszcze Portret Megi z maskotką (1997), pozostałe obrazy już po 2007 roku, ale widać na nich wpływy judaizmu i kultury żydowskiej.
Niepokorny człowiek i artysta...
Sylwester Chrapowicz urodził się 31 grudnia 1973 w Łomży. Studiował socjologię w WSZiP im. Bogdana Jańskiego w Łomży. Na zajęciach był niepokornym studentem. - A u nas w Izraelu... – opowiadał zawsze na Wstępie do socjologii. Z uwagą słuchała go dr Małgorzata Bieńkowska Ptasznik, a studenci raczej z przymrużeniem oka. - Sylwek zawsze miał coś do powiedzenia, tak jakby dopiero wczoraj wrócił z tego Izraela – mówią. A Sylwek opowiadał i malował. Gdy skończył studia licencjackie i poszedł na pedagogikę do Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku, zaczął na poważnie myśleć o malarstwie. Powstawały kolejne prace – głównie portrety. Autor utrwalał na płótnie twarze i sylwetki członków rodziny, znajomych i ich dzieci. Na jednym z obrazów (Matka na emigracji) stoi smutny wujek Olek z dziećmi: Gosią, Asią i Markiem, bo żona wyjechała za chlebem do USA. To były lata siedemdziesiąte XX w. - Obraz jest mi bardzo bliski, moja mama też jest na emigracji – mówi Sylwester Chrapowicz. I kolejne płótna: młody mężczyzna z dzieckiem na ręku rozmawia przez telefon, dalej kobieta stoi z bukietem kwiatów... Julka w białej sukience z czerwoną, pełną kolców różą w ręku – to już Naiwny patriotyzm. – Obraz ma znaczenie symboliczne, pokazuje uroki naszego kraju; młodzi ludzie nie wiedzą, co mają ze sobą zrobić, wierzą, że będzie lepiej, czasami naiwnie... – komentuje autor. Zaskakują prace, na których łączy symbole religijne. Przenikają się tam elementy judaizmu, chrześcijaństwa i nowoczesności. Madonna z dzieciątkiem na ręku, ubranym w jeansy i trampki, ma na szyi gwiazdę Dawida. Alegoria do Kodu Leonarda da Vinci przedstawia ukrzyżowanego Chrystusa, na krzyżu widnieje flaga Izraela i korona. Z boku stoi Julka ze złożonymi do modlitwy rękami – to Maria Magdalena. Skąd wziął się pomysł na taki obraz? –To czyste natchnienie – wyjaśnia Sylwester Chrapowicz.
Wernisaż jak marzenie
Na wernisażu był tłum gości. Przybyła rodzina i znajomi Sylwka, koledzy ze studiów. – Nikt nie spodziewał się, że chłopak w czapeczce z daszkiem ma w sobie taki potencjał – mówili z niedowierzaniem i podziwiali kolejne płótna. – No właśnie, jakoś dziwnie się czuję, brakuje mi tej czapeczki – śmieje się Sylwek. (Na otwarcie swojej pierwszej w Łomży założył wyjątkowo koszulę i marynarkę). Za sobą ma już kilka wystaw w Izraelu - w Tel Awiwie miał dwie wystawy indywidualne i dwie grupowe. Dlaczego zdecydował się pokazać twórczość swojemu miastu? – Chciałem wyjść ze swojego światka... - przyznaje. Jakie ma największe marzenie? – Żeby stworzyć coś wartościowego, nie tylko dla mnie, chcę, żeby moje dzieła były ponad osobowe.
Dyrektor ROK, Jarosław Cholewicki, który otwierał wernisaż malarstwa Sylwestra Chrapowicza w Galerii N. przyznał: „To młody człowiek, który ma jeszcze wszystko przed sobą”. Czym nas jeszcze zaskoczy?...
as