Dobry wszystkim,
krótka refleksja na temat obowiązującego porządku spraw, aktualnej sytuacji za oknem i córek leśników, które boją się o pracę, bo Lex Szyszko wycina wszystkie miejsca pracy. Jak to jest, że ludziom bez szkoły czasem powodzi się w pracy lepiej, niż uzdolnionym i po studiach przegranym? Nie twierdzę, że Pan Zdzisiu prowadząc warsztat samochodowy odnalazł klucz do życia i wie jak się sprawy w kosmosie mają, ale np. może dla tych, co wybrali naukę i samorozwój pozostaje tylko porządne ukierunkowanie się? Mniemam, że po skończeniu odpowiedniego toku nauczania, np. - https://zak.edu.pl/oferta-edukacyjna/szkoly-policealne/rejestratorka-medyczna - człowiek ma przed sobą stojący otworem rynek pracy, ale zwykle problem jest w tym, co wybrać i na co się zdecydować. Jakie macie pomysły, głównie dla tych po studiach i bez pracy? ;)